9. Smutna wróżka

16 4 4
                                    


Tydzień mija mi, jak z bicza strzelił. Jestem całkowicie pochłonięta wchłanianiem słów nauczycieli, którzy w większości wcale nie są tacy źli. W wolnym czasie zwiedzam szkołę i otaczające ją tereny zielone. Niestety nie udało mi się jeszcze porozmawiać z Melanią. Zawsze, gdy ją widzę, jestem z przyjaciółkami lub ona rozmawia z Michaelem, co da się wytłumaczyć wydarzeniami z balu na zakończenie szkoły, na którym wydawali się sobie bliscy.

Idę właśnie na lekcję podstaw magii, na której mamy zostać podzieleni na grupy. Chyba tylko ja nadal się tym stresuję. Chloé i Lucy na pewno trafią do grupy praktycznej. Mam nadzieję, że i ja zostanę tam przydzielona, jakoś nie widzi mi się pisanie zadania z tematu, o którym prawie nic nie wiem. To okropnie denerwujące, kiedy wszyscy oprócz mnie są do przodu z materiałem.

Biorę głęboki wdech i pełna nadziei wchodzę do sali. Jestem prawie ostatnia. Szybko zajmuję miejsce i w tym momencie profesor Trist pojawia się w klasie. Pierwsze co robi po sprawdzeniu obecności, to przydzielanie osób do poszczególnych grup.  Mocno zaciskam kciuki w oczekiwaniu na moje nazwisko.

Czas mija, a wraz z nim padają kolejne imiona. Moje wciąż się nie pojawia. Nagle nauczycielka kończy wymieniać. Zdumiona podnoszę rękę w górę, aby zadać pytanie.

- Ach tak, ty też dołączasz do grupy praktycznej - mówi, gdy zauważa mój gest, oddycham z ulgą. - Dyrektor dopiero przed chwilą mnie o tym powiadomiła i nie zdążyłam dopisać cię do listy. Osoby, które mają pisać zadanie, zostają w klasie, możecie korzystać z książek na tej półce. Skończone prace zostawcie na biurku i ostrzegam, będę wiedzieć, jeżeli ktoś będzie się obijał. Reszta idzie ze mną.

Profesor Trist zabrała nas na zewnątrz. Zatrzymaliśmy się na środku łąki, z dala od zabudowań. Pewnie, abyśmy niczego nie zniszczyli.

- Waszym dzisiejszym zadaniem będzie wyczarowanie prostej tarczy ochronnej. Pewnie wielu z was potrafi to od dzieciństwa. Proszę, więc o ochotnika, który zaprezentuje zaklęcie pozostałym - rozgląda się, chyba oczekując lasu rąk, lecz tylko jedna osoba się zgłasza. - Zapraszam na środek.

Z tłumu występuje wysoka ciemnowłosa dziewczyna. Jest ubrana w zwiewną niebieską sukienkę, a z jej pleców wyrastają, również błękitne skrzydła. Nie posiadają piór i na końcach są lekko zakręcone - jak u wróżki. Inni patrzą na nią z pogardą, a ktoś szepcze: ,, Patrzcie co za lizuska". Robi mi się jej żal, biedna. Nie lubię, gdy ludzie oceniają innych tak powierzchownie.

Dziewczyna mocno zaciska zęby na tę uwagę i zamyka oczy. Po chwili pojawia się wokół niej przeźroczysta, lekko cytrynowa powłoka.

- Jak widzicie to bardzo proste - kontynuuje wykład nauczycielka. - Każdy z was powinien temu podołać. Musicie skupić się na zaklęciu.  Od waszej mocy zależeć będzie tylko siła tarczy.

Wszyscy po kolei, według listy, wychodzą na środek. Na szczęście jestem na niej ostatnia. Tarcza Chloé jest lekko zielonkawa, a Lucy jasnoniebieska, ale mniej przeźroczysta.

Wreszcie nadchodzi moja kolej. Drżącym krokiem wychodzę przed innych. Zamykam oczy, jak tamta dziewczyna, i myślę tylko i wyłącznie o tym, aby wokół mnie pojawiła się osłona. Wszystkie inne myśli spycham na bok. Nagle czuję jakby delikatny przepływ elektryczności przez moje ciało. Wiem, że mi się udało.

Otwieram oczy, lecz nie widzę żadnej tarczy. Wyciągam rękę przed siebie i natrafiam na niewidzialną ścianę, ale kiedy robię krok w jej stronę, ona przesuwa się razem ze mną. Patrzę na nauczycielkę.

- Jest tam, prawda? Musisz mieć ogromny potencjał, im tarcza ma jaśniejszy odcień, tym jest silniejsza - nic nie odpowiadam, zatkało mnie. - No cóż, będziemy już powoli kończyć lekcję. Wszystkim wam udało się to zaklęcie. Jak mówiłam - było łatwe - kolejne mogą sprawić wam trudności. Jedni będą potrzebować wielu ćwiczeń, a innym po prostu nigdy się dany czar nie uda.

Profesor kończy lekcję i wszyscy się rozchodzą. Ja również zmierzam w kierunku wejścia do budynku. Idę powoli rozkoszując się przyrodą dookoła mnie, dlatego nie dziwię się, gdy nagle okazuje się, że wszyscy znikli mi z oczu.

Przechodząc obok stawu, słyszę chichot, ten z typu raczej wrednych. Po chwili zza zarośli rosnących dookoła wyłaniają się dwie damskie postacie śmiejące się z czegoś. Kiedy odchodzą w kierunku szkoły, rozlega się ciche szlochanie, właśnie z miejsca ich poprzedniego pobytu.

Ostrożnie zbliżam się do zarośli. Ku mojemu zaskoczeniu siedzi tam ta dziewczyna, która wygląda jak wróżka. Jest cała zapłakana. Patrzy na mnie spłoszonym wzrokiem, nie ufa mi.

- Hej, spokojnie - nie mogę zostawić jej samej w takim stanie. - Nie płacz. Jestem Emily Grace, a ty?

- Vanessa... - mówi delikatnym, drżącym głosem. - Vanessa Delacroix.

- Nie przejmuj się nimi, nie są warte twojej uwagi - muszę jakoś poprawić jej humor.

- To moje jedyne przyjaciółki! - wybucha.

- Więc tym bardziej nie są cię warte, skoro tak się zachowują - kąciki jej ust delikatnie się podnoszą. - A jeśli będziesz miała jakiś problem, zawsze możesz zwrócić się do... mnie.

- Dziękuję - dziewczyna wyciera łzy z policzków i wstaje z ziemi.

- Jestem u Wilków, a ty? - staram się zacząć zwykłą rozmowę.

- Tygrysy. Ta twoja tarcza była genialna.

- Wcale nieee... - moje policzki pokrywają się różem. - Ty za to byłaś niesamowita. Nigdy nie odważyłabym się wyjść na środek w takiej sytuacji. Jesteś wróżką, prawda?

- Tak, w dzisiejszych czasach to rzadkie. Ogólnie populacja wszystkich ras maleje, oprócz ludzi. Zabierają nam tereny.

- Wiesz, wychowałam się wśród ludzi. Nie miałam o tym wszystkim pojęcia.

- To pilnie strzeżone sekrety. Wśród ludzi wie o tym tylko jedno tajne stowarzyszenie.

- Wow. Widzę, że jesteś obeznana w tej dziedzinie. Ja wciąż nie wiem, do jakiej rasy należę.

- Nie przejmuj się, rasy mają dość charakterystyczne cechy. Z wyglądu jesteś jak zwykły człowiek i władasz magią. To eliminuje wiele możliwości.

- Naprawdę? Na przykład jakich? - chcę dowiedzieć się jak najwięcej o tym nowym dla mnie świecie.

- Z tych popularniejszych nie możesz być elfem, nimfą czy zmiennokształtną - widząc mój nierozumiejący wzrok tłumaczy. - Wilkołakiem czy kitsune (członkowie tych ras wcześnie przechodzą pierwsze przemiany). Nie stawiałabym też na wampira - oni przemieniają się późno, lecz nie władają magią.

- Dzięki, trochę rozświetliłaś mi moją sytuację - uśmiecham się do niej promiennie w podziękowaniu.

- Muszę teraz iść na Historię Magii, to na prawo.  - nawet nie zauważyłam, że stoimy właśnie przed rozwidleniem korytarza.

- Powodzenia i pamiętaj, do kogo masz się zwrócić, gdybyś miała jeszcze jakieś kłopoty. - rzucam na pożegnanie i skręcam w lewo. W odpowiedzi słyszę tylko perlisty śmiech mojej nowej przyjaciółki.


Ten rozdział nie popycha zbytnio akcji do przodu, ale mam nadzieję, że nie jest nudny. ;)

Chętnie przeczytałabym wasze opinie na temat bohaterów. Chcę się dowiedzieć, którzy z nich najbardziej przypadli wam do gustu.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 27, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niezwykła [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz