1.

49 2 0
                                    





Mam na imię Fabian. Mam 16 lat. Moja cera jest blada.. nie przepadam za słońcem, wolę deszcz. A raczej wolę patrzeć na deszcz. Moje włosy są w kolorze jasnego brązu, a oczy mam niebieskie. Mam 171 cm wzrostu. Moja mama zginęła w wypadku samochodowym. A tata? Bardzo przeżył wypadek... twierdzi, że to wszystko przeze mnie i znęca się nade mną, ja tylko może. Mam starszego brata o imieniu David, ale jest teraz we Włoszech. W szkole tez nie jestem zbytnio lubiany. Ciągle mi dokuczają i nazywają debilem, idiotą.. raz, to nawet doszło do bójki. Teraz mam ranę na prawym policzku, przez co noszę duży plaster na twarzy.


~






Był piątek. Pogoda nie zapowiadała się ciekawie. Na niebie kłębiły się czarne chmury burzowe. Szedłem sobie chodnikiem mijając kolejne budynki. Zaczęło padać, więc założyłem na głowę kaptur od bluzy. Wracałem ze szkoły z kolejną jedynką. Ojciec nie będzie zadowolony jak się dowie.
Szedłem bardzo powoli, by uniknąć spotkania z ojcem. Jednak na marne. I tak w końcu dojdę do domu. Schowałem ręce w kieszeniach od dresowych spodni i ruszyłem dalej wzdłuż chodnika. Zauważyłem jakiegoś kolesia, który stał oparty o ścianę jednego z budynków, oraz przyglądał mi się.
Bardziej naciągnąłem kaptur na głowę, aby uniknąć kontaktu wzrokowego z tym ziomkiem. Ominąłem go zwinnie i poszedłem dalej. Nagle, ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął do tyłu w ciemną uliczkę pomiędzy dwoma blokami. Okazało się, że tym kimś, był ten sam koleś, co mi się przyglądał.
Był ode mnie wyższy i bardziej umięśniony. Miał kruczo-czarne włosy i zielone oczy. Był dość przystojny... zaraz. O czym ja mówię?... Złapał jedną ręką moje dwa nadgarstki, a drugą wyciągnął z kieszeni nożyk i przyłożył mi go do szyi.

- Jedno słowo, a Cię zabije. - powiedział groźnie.

Próbowałem mu się wyrwać, lecz jego uścisk był za silny. Skaleczył mi nożykiem kawałek skóry wyżej obojczyka. Syknąłem z bólu. Chwilę później, do nieznajomego podszedł inny mężczyzna trzymający sznurek. Związał mi ręce i rzucił na ziemię. Będę miał siniaki.. znowu.
Zielolooki podszedł do mnie i stanął mi butem na klatkę piersiową, abym nie mógł się ruszyć. Wyciągnął z drugiej kieszeni telefon i do kogoś zadzwonił. Usłyszałem jak mówi coś o tym, że niedługo przyjadą i, że nie muszą się martwić. Potem podszedł do mnie wspólnik czarnowłosego i... dalej była już tylko ciemność.




~



Obudziłem się w czyjejś sypialni. Szczypały mnie oczy, więc je przetarłem rękoma. Wstałem z łóżka, aby zbadać teren. Nagle, drzwi do pokoju otworzyły się.

- Śpiąca królewna już wstała? - zapytał zielonooki stojąc w progu i patrząc w moje oczy.

- k-kim ty w ogóle jesteś?.. - powiedziałem przestraszony.

- teraz to już na pewno nie wrogiem.

- czyli nie mam się bać?..

- cicho już. Nie zadawaj tylu pytań. - podszedł do mnie, położył mi jedną rękę na moim biodrze, a drugą chwycił za mój podbródek i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
Momentalnie się od niego odsunąłem.

- C-co ty robisz?! - zakryłem usta ręką.

- ehh.. za pięć minut widzę cię na śniadaniu. - powiedział stanowczo - wtedy ci wszystko opowiem.

- a gdzie to śniadanie? - zapytałem, bo skąd mam wiedzieć gdzie kuchnia?

- schodami w dół. - wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi.



///////////////////
(584 słowa! ^-^)    

Więc tak, jest to moje pierwsze opowiadanie i myślę, że się wam spodoba :33 wybaczcie, że rozdział jest taki krótki.. następnym razem bardziej się postaram! :33

Nie mam za bardzo co tu pisać, więc czekajcie na kolejny rozdział ;3
Jeszcze nie wiem kiedy się pojawi, ale pewnie niedługo ;33 bayoo! ;*


Morderca /Yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz