4

230 21 4
                                    

Szkółka miała dwa, ogromne pastwiska, halę, padok i kilka maneży. Stajnia robiła duże wrażenie nie tylko na mnie. Drewniane boksy i miłe otoczenie sprawiło, że poczułem się dość bezpiecznie. Po tym gdy dano mi trochę odpocząć oporządzono mnie i osiodłano. Następnie sprawdzono moje umiejętności i charakter pod jeźdźcem.

Stwierdzili, iż jestem łagodnym i chętnie współpracującym koniem. Jednak jeszcze tego samego dnia miało okazać się jak bardzo w jednej chwili może się zmienić koń, który przeżył tyle co ja..

***
- Cześć Emilia! - zawołała jakaś dziewczyna pomagająca w szkółce, do swojej rówieśniczki. - Instruktorka kazała mi pomóc Ci z Biscuitem. Macie dzisiaj coś poskakać.
Zamarłem. Obiecano mi, że już do tego nie wrócę. Że wszystko będzie inaczej.. Okłamali mnie. Już na wstępie nie chciałem wyjść z boksu.
,,Nie będę skakał!" Krzyczałem, prosiłem.. A Oni i tak uparli się, iż mam wyjść. W końcu miałem dosyć. ,,Co ma być to będzie."

***
W porządku. Wyczyścić i osiodłać się dałem. Na padok również dałem się zaciągnąć. Tylko przy wsiadzaniu zawahałem się odskakując w bok.
- Spokojnie! - krzyknęła Emilia po chwili podejmując ponowną próbę wsiadania.
- Ok, Emilia. Postępuj Go chwilę, zrób sobie i Jemu standardową rozgrzewkę. - zarządziła instruktorka gdy dziewczyna była już na moim grzbiecie. - A i poćwicz dużo nad półsiadem.
Serce zabiło mi mocniej. To było już pewne.

Gdy ruszyliśmy do kłusa dziewczyna wyczuła mój strach. Instruktor jednak to zignorowała. Gdy przejeżdżaliśmy kłusem (dla rozgrzewki) przez podwyższone cavaletki całe moje ciało napięło się. Instruktorka kazała zatrzymać mnie do stępa i przejechać przez cavaletti stępem.
- Wydaje się być ok.. - pomyślała na głos. - Rusz Go do galopu. Przejedź dosłownie.. Pięć kółek i najedź na przeszkodę.
To była jedna, jedyna, pojedyncza przeszkoda.. Biscuit no dalej dasz radę..

***
Biegłem ku pojedynczej stacjonacie. Ale wystarczyło malutkie zwątpienie przeze mnie i..  Zadębowałem przed przeszkodą kilka razy. Zacząłem galopować po całym padoku co jakiś czas brykając. Powtórzyłem to kilka razy aż dziewczyna spadła. Później po prostu przeszedłem do stój czekając na wyrok instruktorki..

BiscuitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz