wyzwanie czy wyzwanie

18 0 0
                                    

-Mam paluszki!!..., wiem że chcecie!- powiedziałam na głos śmiejąc się.
czekali na mnie przed domem na huśtawce, Kuba bójał się na jednej z nich, a Filip opierał się o jedną z bali, które podtrzymywały całą konstrukcje. Rozmawiali i śmiali się bardzo głośno.Słyszałam ich kiedy wychodziłam z domu. Czym bliżej wyjścia tym wyraźniej.Ale Itak nie rozumiałem o czym mówili. Kiedy usłyszeli mój głos i otwierające się drzwi, nagle przestali rozmawiać, ale wielkie drwiące uśmiechy pozostały na ich twarzach.
- Z czego się tak smiejecie?!-wykrzyknełam zbliżając się.
- Z niczego... -i dalej się śmiali.
Też zaczęłam się śmiać ale nie, aż tak jak oni.
- Mam te paluszki. Chcecie ?!- wyciągnęłam do nich rękę z paczką paluszków.
- Jasne. Dawaj. - powiedzieli jednogłośnie i zaczęli wystawiać ręce po paluszki.
Kiedy ich dłonie były blisko paczki, zgniotłam lekko otwartą cześć opakowania i przyciągnęłam rękę do siebie.
Z uśmiechem powiedziałam - Nie dostaniecie. Za to że mi nie powiedzieliście co było takie śmieszne.- tak naprawdę nie chciałam wiedzieć o co chodziło, bo miałam własną teorie. Dla mnie najlepszą.
-No daj. - błagali mnie żebym dała im chociaż po jednym. A ja wciąż się śmiałam zjadając jedną po drugiej. Wiedziałam, że nie powiedzą z czego się tak śmiali. Wkońcu ustąpiłam i poszłam na pewien kompromis.
- OK. Dostaniecie po jednej za każde wykonane zadanie lub dobrą odpowiedź. Więc który pierwszy?
-Ja.- Kuba szybko odpowiedział.
- No dobra to prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie!! - powiedział śmiało.
-Dobry początek - zaczepił go Filip.
- hmmm... -wymyślałam wszystko na poczekaniu, więc myślałam nad odpowiednim dla niego zadaniem.-mam...
-no więc musisz wejść na ten wysoki koszyk i przeskoczyć jak najdalej i jak najwyżej żeby nie dotknąć tych ogromnych pokrzyw które rosną na około.
-No już zrób to. -powiedział Filip
Nie chciałam żeby coś mu się stało ale wiedziałam że mu się uda, dobrze go znałam i wiedziałam, że jest dobry w skokach.
Tak jak sądziłam, udało mu się.
Przyszedł po nagrodę, dałam mu dwa paluszki, tłumaczyłam to tym , że to pierwsze wyzwanie i mu się należy, bo było bardzo trudne.
Dalej była kolej Filipa, potem znów Kuby i tak w kółko i w kółko. Ani razu nie wybrali pytania, właściwie nie wiem dlaczego ale nie pytałam o to bo nie chciałam żeby prosili o pytania.Wymyślanie bzdurnych wyzwań było o wiele ciekawsze i łatwiejsze.
Kończyły się już paluszki. Tak uznaliśmy choć była ich jeszcze prawie połowa paczki.
-okej, teraz powiększam stawkę, daje za następne wyzwanie całą resztę paczki paluszków!!!! Kto się zgłasza do wykonania ostatniego zadania?
Oczywiście zgłosił się Kuba
-Too... Wyzwanie czy wyzwanie ???
- chyba wybiorę... wyzwanie.- powiedział z powagą po czym po chwili wszyscy wybuchnelismy śmiechem.
-OK. OK. Daj nam chwilę.- musiała wymyślić jakieś dobre zadanie którego z pewnością by nie zrobił. Poprosiłam nawet Filipa o pomoc. Ale wszystko co wyśleliśmy albo już było wykonane albo byliśmy pewni, że dałby radę je zrobić. A tego chcieliśmy uniknąć.
Niecierpliwił się.
Wkońcu wpadłam na coś czego byłam pewna, że nie zrobi. Nie mówiłam już tego Filipowi tylko...
-mam coś ciekawego...-wypaliłam.
- no nareszcie -śmiał się jak zwykle
Nie wiedziałam jak to powiedzieć, bo w każdym scenariuszu który układałam sobie w głowie brzmiało to bardzo dziwnie. Stałam na bójaczce i bójałam się, Filip siedział na drugiej a Kuba stał naprzeciwko nas.
- no mów - powiedział, kiedy ja myślałam w jaki sposób to zrobić.
Wkońcu zaczęłam mówić.
- no dobra, tego nie zrobisz napewno -byłam dość zastresowana- pocałuj mnie..... Ale w usta. - powiedziałam to jakby trochę szyderczo, może pogardliwie, nie jestem pewna. Wiem,że na pewno się uśmiechałam.
Nie wierzyłam, że to powiedziałam. Kuba mi się podobał, ale żeby wymyślić coś takiego.
Nieco zdziwiony po dosłownie dwóch sekundach zastanowienia powiedział
- zgoda... zrobię to za resztę paluszków-bylam zdziwiona. Myślałam, a w ręcznie byłam pewna, że albo mnie wyśmieje, albo poprostu się nie zgodzi. A jednak...
- no dajesz- rzucił Filip -odwruciłam na niego swój wzrok. wyglądał na nieco przygnębionego po tym jak powiedziałam mój pomysł na zadanie. Miałam małe wrażenie, że on chciał te zadanie zamiast Kuby. Że mu go zazdrościł. Ale żeby nie było widać, że tak jest, przydział maskę obojętnego i zachowywał się jak prędzej. Ale ja wiedziałam, że coś jest nie tak.

Zaskoczyłam z huśtawki i spojrzałam na Kubę. On podszedł do mnie powoli. Nie mogłam w to uwierzyć, że to będzie już. Mój pierwszy pocałunek. A jednak był tak blisko i nagle jego wargi dotknęły moich. Nie wierzyłam w to, czułam się jak we śnie. W rzeczywistości nie trwało to długo,ale ja w tym właśnie momencie czułam nieskończoność. I nie chciałam żeby to się skończyło.
Kiedy już oddalał się ode mnie nie wiedziałam co dalej robić . Wkońcu wręczyłam mu paczkę. Usiedlismy we dwoje na huśtawkach a Filip opierał się o bale i patrzył na nas i słuchał.
- niespodziewałam się, że to zrobisz . A jednak.
- dlaczego, sama dałaś mi to zadanie. Nie wierzyłaś, że dam sobie radę jak z każdym poprzednim??
- szczerze mówiąc to nie.
- a jednak .
-zaraz wrócę.
Pobiegłam do domu gdy tylko przekroczyła próg w głebii duszy zaczęłam wariować. Pobiegłam do pokoju rodziców i rzuciłam się na łóżko
- mamo wiesz co się stało?!!
- no co tam skarbie?
- nie, nie będę Ci mówić...po co.
- oj powiedz.
Nadal leżałam twarzą w dół na rozłożonym łóżku. Mama leżała i oglądała po cichu jakiś serial, a tata po drugiej stronie łóżka oparty o jego krawędź czytał jedną ze swoich gazet wędkarskich.
-no dobra... Kuba mnie pocałował. - cały czas się uśmiechałam byłam taka szczęśliwa z tego powodu. Leżałam tak jeszcze przez chwilę a rodzice coś do mnie mówili. Nie obchodziło mnie nawet co. Po chwili wstałam bo przypomniało mi się że oni nadal tam są. Pobiegłam do kuchni wzięłam ostatnią paczkę paluszków i poszłam do nich. Nie wiem o czy rozmawiali przez ten cały czas . W tamtym momencie nawet o tym nie myślałam.
- moja mama dzwoniła muszę już wracać do domu - nie było wcale puźno ale Filip musiał gdzieś jechać z rodzicami.
- Jasne, nie ma sprawy... odprowadzimy cie jeśli chcesz -powiedziałam.
- Pewnie - zaczął się lekko i dziwnie uśmiechać do Kuby jak by chciał mu powiedzieć: sory nie udało się.
Kuba spuścił na moment głowę i wstał z bójaczki
- to chodźmy - powiedział.
Filip wstał i poszliśmy. Odprowadzilismy go aż do domu. Jego mama powiedziała, że do wyjazdu jeszcze jakieś 20 minut, więc zostaliśmy jeszcze u niego na trochę. Nie mówiłam mamie, że wychodzę, więc zależało mi na czasie. Minęło już jakieś 15 minut- musiałam już wracać. Pożegnałam się z chłopakami. Nie chcieli żebym szła ale musiałam. Poszłam do domu. Nie wiem jak długo jeszcze tam byli, co robili i o czym rozmawiali czy może o mnie a może o tym ile jeszcze zostało czasu do wyjazdu lub o tym co teraz robić. Wróciłam do domu usiadłam na huśtawce przed domem. Zaczęłam się bójać i wkońcu dotarło do mnie że coś się zmieniło i że naprawdę i szczerze KOCHAM KUBĘ.

Wciąż Na Niego CzekamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz