Piszę na początku, bo nie wiem, czy ktoś przetrwa do końca.
Ten oneshot to taka moja wersja sceny w klatce i sceny balkonowej, o których ostatnio było głośno.Jeśli przebrniecie przez te cztery tysiące słów, to dajcie znać, co myślicie. Każda opinia jest mile widziana. To jest mój najdłuższy jednostrzałowiec.
Uwaga: w tekście pojawia się chyba kilka brzydkich słów. (chyba)
Jeśli zobaczycie jakiś błąd, to dajcie znać.
Nie przedłużając...
😻ADRIEN😻
Ostatni rok liceum to czas niezapomnianych chwil wspólnie spędzonych z przyjaciółmi. Tak też było w moim przypadku. A to, co się wydarzyło podczas zimowych ferii, zapamiętam na całe życie. Zresztą nie tylko ja.
Ostatnia klasa i ostatnie ferie, które mogę spędzić wspólnie z przyjaciółmi, zanim każde z nas pójdzie swoją drogą. Co prawda miałem na ten wyjazd jechać jedynie z Ninem, ale on uparł się, żeby wziąć ze sobą Alyę, a ta natomiast powiedziała, że nigdzie nie jedzie bez Marinette. Koniec końców jedziemy we czwórkę. Nie rozumiem mojego kumpla, tyle lat już wzdycha do tej dziewczyny, a jeszcze nic nie zrobił, żeby ją zdobyć. Ja jednak nie jestem lepszy, też uganiam się za Biedronką ładnych parę lat i nic z tego nie ma. Naszym celem jest niewielkie turystyczne miasteczko położone w Alpach, tuż przy granicy ze Szwajcarią. Domki mieliśmy zarezerwowane już od połowy sierpnia, bo to dość popularne miejsce. Mieliśmy tam jechać na całe dwa tygodnie, z czego niesamowicie się cieszyłem, bo to oznaczało, że przez ten czas mam wolne od wszystkich narzucanych mi obowiązków.
Szczerze mówiąc, myślałem, że ojciec mnie nigdzie nie puści, jednak ku mojej uciesze, poklepał mnie po ramieniu i życzył dobrej zabawy. Zaoferował nawet, że możemy pojechać jego samochodem, bo jest większy i będzie nam w nim wygodniej. Swoją drogą to ostatnio stał się jakiś inny. Milszy, bardziej zainteresowany moją osobą, częściej się uśmiecha. Jeżeli ojca opętała Akuma, to niech nikt go nie ratuje. Tak jest lepiej. Mam nadzieję, że Biedronsia nigdzie się na niego nie czai.
Ostatni raz sprawdziłem, czy mam wszystko. Ciepłe swetry są, grube spodnie są, bielizna jest, zimowe buty i ubrania na stok są. Moja deska powinna już być w samochodzie. W sumie mój bagaż składał się z dwóch średniej wielkości walizek na kółkach i jednej ogromnej torby wypełnionej po brzegi Camembertem. Moje kwami nie dopuszczało do siebie myśli, żeby jechać tyle godzin bez ani kawałka sera.
— Zapomniałeś kalesonów. — Plagg podleciał do mnie, trzymając w swoich małych łapkach wspomnianą część garderoby. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ów kalesony były czerwone w czarne kropki.
— Nie ma opcji, żebym je zabrał. — przechwyciłem od niego to ubranie i zwinąwszy je w kłębek, rzuciłem gdzieś w głąb pokoju. — Nawet nie chciałbym wiedzieć, co pomyślałby Nino, gdyby mnie w nich zobaczył, lub, co gorsza, któraś z dziewczyn. — spojrzałem na niego z politowaniem.
Nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby Alya, albo Marinette mnie w takim wydaniu zobaczyły. Chyba spaliłbym się wtedy ze wstydu. Znany model, Adrien Agreste, paraduje w biedronkowych kalesonach. Podziękuję.
Wszystkie swoje rzeczy włożyłem do bagażnika samochodu. Plagg zabunkrował się w torbie z Camembertem i poprosił mnie, żebym mu z łaski swojej nie przeszkadzał w romantycznych chwilach spędzanych ze swoją miłością. Naprawdę nie chcę wiedzieć, co ten mały gamoń ma w głowie. Czasem życie w błogiej niewiedzy jest lepsze.