Don't go

1.3K 109 20
                                    

- NIE! ZOSTAW MNIE! 

Krzyknął blondyn, który nieudolnie starał się wyrwać z mojego mocnego przytulenia. Można powiedzieć, że nawet go tym uściskiem dusiłem, ale co mogłem zrobić? Mój narzeczony tak nagle przekroczył próg naszego mieszkania i w nerwach zaczął pakować swoją walizkę. Pytałem się spanikowany, dlaczego to robi, ale on jakby w transie olewał moje słowa i zajmował pakowaniem co chwilę mnie wymijając.

- ZOSTAW MNIE! - powtórzył równie głośno, zaczynając panicznie płakać. - JUNGKOOK, PROSZĘ, POZWÓL MI ODEJŚĆ!

- DLACZEGO?! - również podniosłem głos. Nie mogłem tak po prostu go puścić. Tym bardziej, że  rzadko pomiędzy nami wybuchały kłótnie, od kiedy się poznaliśmy osiem lat temu.

Ja i Jimin uczęszczaliśmy do tego samego liceum w Busan. Chłopak, mimo iż był starszy chodził razem ze mną do klasy, ponieważ dwa długie lata trwał w śpiączce farmakologicznej po wypadku samochodowym, w którym zginęła jego mama. Jimin po tym wszystkim był bardzo zamknięty w sobie i tylko kiedy musiał rozmawiał z ludźmi. Mi jako jedynemu udało się przebić  pierwsze lody w stosunku do niego. Dodatkowo niedługo potem rozkochał mnie w sobie z wzajemnością i od kiedy wyznaliśmy to sobie, byliśmy wręcz nierozłączną parą. 

Jego zachowanie z radosnego i żywego, zmieniło się z trzy tygodnie temu. Pewnego dnia wrócił z pracy do domu płacząc. Wiedziałem, że tamten dzień dużo zmieni w naszym życiu. Łzy Jimina były prawdziwą rzadkością, jedynym wyjątkiem była jego pamięć o matce. Bolał mnie widok jego łez, ale też, gdy je widziałem, znałem przynajmniej powagę danej sytuacji, ale... o co chodziło tym razem?

- Nie mam już siły... - załkał cicho, a jego nogi zmiękły, dlatego musiałem go trzymać jeszcze mocniej, żeby nie upadł.

- Do czego nie masz siły, kochanie? - wyszeptałem do jego ucha, oddychając bardzo ciężko. Jimin mimo naprawdę słabej postury, posiadał dużo siły.

- Ja niszczę ci życie. - wyszlochał głośno blondyn. - Nie mam już siły udawać, że jest inaczej.

- Jiminnie, słoneczko... - westchnąłem ciężko, przenosząc nas na łóżko, na którym usiadłem, sadzając starszego na swoje kolana. - Skąd takie bzdury ci do głowy przyszły?

- Parę tygodni temu usłyszałem, jak o tobie rozmawiają u mnie w pracy. - pociągnął noskiem, wtulając się mocno we mnie. - Mówili, że dziwią się temu, iż jesteś ze mną, ponieważ nie zasługuje na kogoś tak wspaniałego jak ty, bo cię nie doceniam i tego co dla mnie robisz. Wiedziałem o tym zawsze, ale jednak takie potwierdzenie swoich myśli przez nieznane osoby mnie zabolało i zdałem sobie sprawę, że nie pasuję do ciebie, Jungkook. Zmarnowałem tyle lat twojego życia. Już czuję wyrzuty sumienia, dlatego odchodzę. Znajdź sobie jakąś dziewczynę, która urodzi ci piękne dzieci. Spełnij marzenie swoich rodziców o zostaniu dziadkami. Ja nie potrafię już udawać, że wszystko gra. - musnął ustami mój policzek i spróbował wstać z moich kolan.

- Nie pierdol takich głupot, Jimin! - podniosłem głos, zaciskając palce dłoni na jego tali, żeby uniemożliwić mu wstanie. To wszystko co powiedział to nic nieznaczące bzdury. Nie mogłem pozwolić mu odejść z tak błahego powodu. - Kocham cię ponad życie. Nawet jakbyś mnie źle traktował to bym to zniósł, lecz tak nie jest. Jesteś wspaniałą osobą, Jimin. Proszę, uwierz w to, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

- Jungkook, ale ja wiem, że ty kłamiesz! - wydarł się piskliwym głosem, waląc małymi pięściami o moja klatkę piersiową. - Masz mnie dość! Jesteś ze mną tylko z przyzwyczajenia! Po tym jak mi się oświadczyłeś myślałem, że spędzimy ze sobą całe życie, lecz nagle się oddaliłeś! - zaczął histerycznie płakać. -  Miałem już naprawdę dość, dlatego w chwili, gdy usłyszałem w pracy tą rozmowę wybuchłem i zacząłem płakać! Nie mąć mi już w głowie i zakochaj się w końcu, ale nie wie mnie! Lepiej zerwać teraz niż po ślubie, żeby paprać się z rozwodem! Puść mnie po prostu i rozstańmy się w zgodzie! 

Don't go |Kookmin, One ShotWhere stories live. Discover now