Rozdział 4.

233 29 5
                                    

Sierpień.

|     Ona go już nie odwiedza, chociaż nadal wypłakuje łzy w cichą noc. Chociaż usypia sama, gdy zamyka oczy widzi jego postać, nachyloną nad nią. Wtedy krzyczy głośno i bezdusznie. 

   A jednak, gdy Kösem wprowadziła nowe nałożnice, Turhan  wiedziała, że ​​nie ma nikogo, komu mogłaby zaufać. Są uszami dla niej, zauważa, gdy Tevekkhul szczotkuje jej włosy, i nie mogę ufać żadnej z nich.  

                Dla siebie i dziecka, modli się o lepszą przyszłość. Przyszłość bez strachu.
Z każdej strony otaczają ją niewolnice, szpiegujące dla sułtanki Matki — opowiadają jej o wszystkim, co dzieję się w jej komnacie: o łzach, krzykach i o koszmarach, nawiedzających ją. 

Tevekkhul jest jednak przy niej. Bardziej jak duch. 

— Mówią, że mamy romans, moja pani — powiedziała pewnego dnia, gdy siedziały w nowej komnacie Turhan i popijały smakowy szerbet. 

Śmieje się czysto i perliście. Jej delikatny głos wypełnia całą komnatę.

— Może mój ukochany mąż zabije nas za to? — spytała, a radosne ogniki w oczach zniknęły. 

— Myślę, że będziesz bezpieczny, moja sułtanko — powiedziała, zanim nie dotknęła wystającego brzucha. — Myślę, że przez jeszcze pięć miesięcy. 

— Nie powinniśmy żartować z takimi sprawami— powiedziała cicho. 

— Nie, chyba nie. 

     Przez chwilę milczeli. 

— Sułtan uważa, że dziecko, które niosę jest chłopcem — powiedziała, wpatrując się w postać władcy spacerującego po ogrodzie z dwiema niewolnicami.

— Miejmy nadzieję, że nim jest. — Tevekkhul dotknęła zaokrąglonego brzucha. — Może przez chwilę pocieszyłoby naszego władcę, mam nadzieję. 

Turhan śmieję cicho, ale zatrzymuje się, kiedy czuje, jak dziecko delikatnie kopie.

— A jeśli nie jest chłopcem?

 Niewolnica spogląda na nią i wzdycha z wahaniem na jej twarzy. 

— Może być niezadowolony, ale nie wierzę, że sułtanka Kösem pozwoliłaby zabić Osmana— zauważyła, uśmiechając się słabo. — Może przeszłybyśmy się do ogrodu, pani? Siedzisz tutaj całe dnie i noce. 

        Zaciska swoje usta i dłonie na porcelanie — ma dziwne obawy, co do ogrodów i co w nich się dzieje. Jednak uśmiech i niewinne oczy Tevekkhul, przekonują ją i w ciszy kiwa głową. 

Gdy dopinają ostatnie guziki nowej sukni, Ibrahim wchodzi do jej komnaty.

— Hunkarim. — Turhan odwraca się od lustra, zaskoczona jego osobą w jej komnacie,zanurza się w małym ukłonie. 

— Szukałem cię — powiedział, a jego oczy skierowane są do niewolnic wokół niej. — Odejdźcie.  

Towarzyszki Turhan nie marnują czasu na ucieczkę, a Turhan czuje do nich żal.

— W czym mogę ci pomóc, mój panie? — Spogląda na niego, splatając dłonie na wysokości brzucha, samoistnie próbując chronić swoje dzieciątko.

— W niczym. Chciałem po prostu iść z tobą do ogrodu. Nie mogę spacerować ze swoją pierwszą żoną? — Uśmiech Ibrahima jest napięty. 

Turhan Hatice, ostatnia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz