Uzależnie #2

1K 20 5
                                    

Obudziłam się późnym rankiem czyli o 8:45 i podeszłam do szafy wybierając ubrania na dzisiejszy dzień. Po wybraniu odzieży poszłam ogarnąć się do łazienki.
Przebrałam się z czarne spodnie i białą bluzę top z naszywkami róż na ramionach. Rozczesałam swoje włosy i związałam je w koński ogon.
Jak nigdy pomalowałam się.
Na koniec popsikałam się perfumami.
Wyszłam z łazienki i kierowałam się w stronę sypialni Rossa.
Weszłam niepewnie do pomieszczenia a mężczyzna jeszcze spał, więc nie postanowiłam go budzić tylko podeszłam do okna i podziwiałam widoki.
Wielka polana, która była ogrodzona a w niej znajdowało się kilka koni.
Moją uwagę przykuł jednen koń, który nie chodził z resztą tylko samotnie.
Był on cały biały tylko gdzie nie gdzie były szare plamki.
Uśmiechnęłam się szeroko do zwierzaka j lekko dotknęłam szyby.
-Wstałaś już?- odwróciłam się w stronę łóżka.
-Tak.- nadal lekko się uśmiechałam.
-Zejdź na dół zaraz przyjdę.- rzekł i wstał z łóżka.
Dopiero teraz dostrzegłam, że jest ode mnie o głowę wyższy.
-Dobrze.- wyszłam z sypialni i poszłam na dół.
Tam czekało na mnie śniadanie.
Usiadłam przy stole i czekałam na Rossa.
Zastanawiało mnie to czy umie jeździć konno.
Zapewne tak bo przecież nie trzymałby ich tak bez powodu.
Po chwili do jadalni wszedł Ross ubrany w szary dress i biały t-shirt.
O kurde ale on jest umięśniony.
-Jeździsz konno?- zapytałam.
-Tak.- odpowiedział i sie uśmiechnął.
-To fajnie... Smacznego.- zaczęliśmy jeść śniadanie.
-Dzisiaj przyjdzie to ciebie nauczycielka z liceum, od dzisiaj zaczynasz nauczanie domowe.- rzekł gdy dokończył jeść kanapkę.
Byłam trochę zaszokowana tym faktem ale tylko przytaknęłam. - Aaa i jeszcze będę cię uczył jazdy konno.- na jego twarzy nie był już sympatyczny uśmiech tylko łobuzerski.
Chyba powoli pokazuje swoją prawdziwą twarz.
Ją ponownie przytaknęłam.
Ten mężczyzna naprawdę coraz bardziej mnie intryguje.
Z nikim tak nie było.
Interesuje mnie jego życie.
Ciekawe ile ma sekretów.
Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do salonu, Ross włączył telewizję a ja usiadłam obok niego.
-O kurde... Zapomniałem oprowadzić cię po mieszkaniu.- szybko wstał i chciał już iść ale zorientował się, że ja nadal siedzę na kanapie.
-No chodź.- pokazał swoje śnieżno-białe zęby.
Posłusznie wstałam i kierowałam się za blondynem.
-To jest garderoba.- pokazał mi wielki pokój z ubraniami.
-Tutaj jest łazienka główna.- była jeszcze lepsza od tej co mam w pokoju.
-Tu jest kuchnia.- szok.
-A jeszcze tutaj piwnica i strych a i tam jest pokój personelu oraz wejście na taras. - uśmiechnął się porozumiewawczo i wróciliśmy do oglądania telewizji.
Leciał jakiś mecz piłki nożnej, więc długo siedzieliśmy na kanapie.
-Jak masz na nazwisko?- zapytał.
-Joness a ty?- spojrzałam na zielonookiego.
-Lynch.- rzekł i lekko się uśmiechnął.
Ross Lynch...
-Na pewno nie zapomnę. - odwzajemniałam uśmiech.
-Za godzinę przyjdzie pani Waterson, twoja nauczycielka od wszystkich przedmiotów oprócz w-f.- powrócił do oglądania telewizji.
-A ile będą trwały zajęcia?- nie lubiłam się uczyć ale odkąd pamiętam zawsze miałam dobre stopnie.
Pewnie każdy myśli, że jeżeli ktoś jest uprowadzony i sprzedany nie uczy się u mnie było wręcz przeciwnie od zawsze ktoś czegoś mnie uczył.
Nawet tutaj nie dobiega to zmienię.
Zachciało mi się spać, więc nawet nie zauważyłam kiedy położyłam swoją głowę na jego ramieniu.
On spojrzał się na mnie i uśmiechnął łobuzersko.
Ja natychmiastowo uniosłam swoją głowę a on posmutniał.
Wydawał mi się samotny.
On chyba nie kupił mnie dla potrzeb seksualnych ani, żeby się wyrzyć tylko po to by mieć kogoś to kochania.
Postanowiłam, że znowu oprę się o niego i tak też zrobiłam oraz przybliżyłam się do niego.
Zamknęłam swoje oczy i obudziłam się dopiero wieczorem.
A obok mnie nadal siedział Ross.
-Odwołałem twoje zajęcia dzisiaj, więc zaczynasz dopiero jutro. -nadal był uśmiechnięty.
-Dlaczego?- zapytałam.
-Bo tak słodko spałaś a nie chciałem cię budzić, Lily.- był bardzo słodki.
-To miłe z twojej strony.- zarumieniłam się jak nigdy wcześniej.
Wstałam i poszłam umyć się do mojego pokoju.
Weszłam i wybrałam koszulę nocną , która sięgała mi do połowy ud.
Bieliznę wybrałam tą, która wpadła mi w ręce.
Poszłam do łazienki i zaczęłam nakładać żel na ciało, które zaczęło pachnieć cudowne po czym zmyłam wszystko z siebie i wyszłam z kabiny prysznicowej.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego azylu, więc czym prędzej włożyłam odzież na siebie i wyszłam z łazienki.
Na łóżku tak jak wczoraj siedział Ross.
Tym razem zachowywał się inaczej.
Nie patrzył się na drzwi od łazienki tylko w ścianę zapewne myślał nad czymś.
-Ross?- zapytałam chcąc, żeby wrócił do rzeczywistego świata.
-O już wyszłaś.- uśmiechnął​ się lekko. - Chodź na kolację.- wyciągnął swoją dłoń po czym wstał i razem poszliśmy na kolację przygotowaną przez kucharki, które tutaj pracowały.
Zawsze jedzenie kusiło samym wyglądem a w ustach rozpływało się.
Jedzenia zawsze dużo zostawało.
Hmm... A pomyśleć, że na świecie panuje głód.
Po kolacji Ross proponuję, żebym spała z nim. Czuję, że to zły pomysł.
Więc odnawiam mężczyźnie.
Poszłam umyć zęby ale nie mogłam zasnąć, postanowiłam, że pójdę do salonu podglądać telewizję.
Zastałam tam Rossa pijącego jakiś trunek.
Podeszłam bliżej niego a smród​ alkoholu wzrastał z każdą sekundą.
Nie lubiłam tego zapachu zawsze przyprawiał mnie o dziwny ścisk w żołądku.
-Nie śpisz?- zdziwił się moją obecnością w salonie.
-Nie mogłam zasnąć.- rzekłam i usiadłam obok zielonookiego.
-No to nie jesteś sama.- uśmiechnął się przelotnie powracając do oglądania jakiegoś serialu.
Był on i jakiś detektywach czy policjantach na tropach groźnym morderców.
Ross był coraz bardziej pijany, przerażał mnie ten fakt, ponieważ nie lubiłam być w pobliżu kogoś pod wpływem.
Przed totalnym upiciem przez blondyna poszłam do swojego pokoju.
Znowu zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem przed porwaniem.
Jakoż, że byłam w domu towarzyskim a jestem dziewicą zadowalam mężczyzn w inny odrażający sposób.
Gdy musiałam to robić zawsze po tym wymiotowałam pewnie dlatego jestem taka chuda, tak zdarzało się to dużo razy.
Ochyda..
Zawsze czułam obrzydzenie do męskiego przyrodzenia a co dopiero gdy musiałam brać to coś do ust?
Na samą myśl robi mi się niedobrze.
Gdyby nie ten durny spacer po lesie wszystko potoczyłoby się inaczej.
Nie byłabym tutaj ani w domu towarzyskim.
Nie spędziłabym 10 lat w nieswoim domu.
Nie spotkałbym tyłu ludzi.
Chociaż żyje i czuje.
Nie jestem bezuczuciowym potowrem jak inni.
Po co kupuję się kobiety albo dzieci?
Po co to komu do szczęścia potrzebne?
Nie lepiej było zawalczyć o względy dziewczyny?
Zacząć wszytko od początku.
Pierwsze spojrzenie i w ogóle.
A nie kupisz i masz.
Nie wolno tak traktować kobiet!
Kolejny dzień minął a ja nadal modlę się o wolność.
Proszę pomóż mi Boże...

Hej!
W tej części to Lily rozpisała się na temat handlu ludźmi.
Naprawdę nieludzkie jest handlować kimś.
Nikt nie liczy się z uczuciami danej osoby.
W XXI wieku prawie dla wszystkich ważne są tylko pieniądze.
Zaniedbują przez to wszystkich bliskich.
Wychodzi na jaw, że kupiec Lily ma problemy alkoholowe.
Naprawdę miliarder może czuć się samotny.
Bo kto by nie był w wielkim apartamencie całkiem sam?
Może po to kupił Lily?
Chyba uważa, że każda leci na pieniądze.
Po części ma rację ale nie do końca.
Nie każda kobieta jest taka sama.
Zastanawiające jest to dlaczego jest tak miły dla Lily.
Jeżeli wam się spodobało zostawcie coś po sobie, byłabym wdzięczna!
Pozdrawiam, xOlurrr

KupionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz