Louis
Nadszedł ten dzień, kiedy muszę jechać z rodzicami na bankiet i na samą myśl chce mi się rzygac.-W duchu licze, że dziś nie zrobisz niczego niestosownego.
-Pff..
-William masz przestać. Wiesz dobrze kim jestem ja i kim jest twój ojciec, a tak się składa, że jako nasz syn masz obowiązek coś sobą reprezentować.
-Nie myślałaś nigdy o tym, że nie tego chcę? - przygryzłem wargę.
Ile ja bym oddał za zrozumienie ze strony moich rodziców..
-Nie bądź egoistą - odparła i wyminęła mnie wychodząc równocześnie z mojego pokoju.
-Kto tu jest egoistą? - wymruczałem, ale moja rodzicielka nie mogła już tego usłyszeć.-Dzień dobry panie Tomlinson mam dla pana garnitury na wszystkie cztery dni - uśmiechnęła się Diana. - Mam też buty - wskazała na obuwie. - Zwykłe ubrania też przyniosłam.
Że ja przepraszam bardzo co?
-Przecież mam własne zwykłe ubrania.
-Pańska matka przekazała mi, że mam je wybrać dla pana - głośno westchnąłem, ale nic już nie mówiłem, przecież to nie wina Diany, że moja matka ma nierówno pod sufitem. - To może ja to spakuję - poinformowała mnie i opuściła moją sypialnię. Położyłem się na łóżku i wziąłem kilka głębokich wdechów. Mam zdecydowanie dosyć.
(dwa dni później...)
Harry
-Wychodzę Harry - krzyknęła moja mama i zaraz później usłyszałem zamykające się drzwi.Od Ally:
Dziś? Ty? Ja? U mnie?Do Ally:
Myślę, że to spoko pomysł. O której?Od Ally:
Więc o 17:00 u mnie.Do Ally:
Okej.Zważywszy na to, że była 16:37 stwierdziłem, iż powinienem się zacząć ogarniać.
Przebrałem się i ubrałem buty.
Około 16:50 wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę mieszkania Ally. Wiedziałem już gdzie mieszka, bo wczoraj ją tam odprowadziłem.
-Cześć - przytuliła mnie, kiedy tylko mnie zobaczyła.
-No hej, co u ciebie? - zapytałem i uśmiechnąłem się.
-Wszystko w porządku, a u ciebie?Na prawdę czułem, że zaczynam nowe życie.
-Teraz jak już jestem z tobą jest idealnie - spuściłem wzrok na swoje buty. Poczułem jak dziewczyna chwyta mnie za rękę wtedy od razu ją podniosłem i podrapałem się po karku. - Um.. wybacz - mruknęła. Obojgu nam zrobiło się głupio. - To taki odruch, wybacz - próbowała się tłumaczyć.
-Spoko, zapomnij - odezwałem się w końcu. Nie chcę przez jakąś jedną głupią sytuację stracić koleżankę z którą na prawdę dobrze się dogaduję.- Więc em.. Co będziemy robić?
-Jestem sama w domu, myślałam, że posiedzimy i może coś obejrzymy?
-Właściwie wszystko mi jedno.
Poszliśmy do jej domu tak, jak było wcześniej ustalone. Usiadłem na kanapie, a Ally usiadła zaraz obok mnie.Puściła 'Legion Samobójców'. Właściwie lubię ten film. Według mnie jest na prawdę spoko.
-Zajebisty ten film - zaśmiała się.

CZYTASZ
„Nobody said it was easy" • larry • korekta
Fanfiction#461 miejsce w fanfiction❤ #57 in story (#681/#765/#814/#892/#911w ff) Louis żyje w świetle sławy swoich rodziców, chce normalnie żyć, ale to nie jest takie proste. Jednak nie zawsze tak było. Wszystko zaczęło się, kiedy jego siostra uciekła z domu...