Istoty wysp
Arissa otworzyła okno i wyskoczyła. Uśmiechnęła się zadowolona. Także się uśmiechnęłam. Jest jak ja wiele lat temu. Ciągle poszukująca wrażeń na wyspie pełnej nudy. Teevot nie jest małą wyspą, ale każda osoba w wieku Arissy chciałaby więcej. Spadała z ósmego piętra i mniej więcej w połowie drogi do ziemi rozłożyła skrzydła. Orle pióra, które zdobiły jej głowę nawet się nie rozwiały. Tej to wygodnie. Skierowała się w stronę męskiego skrzydła internatu i zawisła przy oknie Haydena. Jedyne co przez nie zauważyła, to ciemność. Zdziwiła się. Minęły zaledwie dwie godziny od zachodu słońca, nikt nie śpi o tej porze. Obserwuję ją od kilku godzin, a już zdążyłam polubić jej tok myślenia. Doszła do wniosku, że przyjaciel pewnie siedzi na jakiejś imprezie, a ona bardzo chciałaby tam z nim być. Trochę jej współczułam. Wzbiła się nad budynek i zaczęła szybować bez widocznego celu.
Przeniosłam się na Davdraam do Eridei. Właśnie wybudzała się ze śnienia. Już tylko dolna połowa jej ciała nadal była płynna, więc za kilka minut będzie przytomna. Znam sześć ras ludzi z naszego latającego archipelagu, ale ta rasa podoba mi się najbardziej. Jej osobniki są smukłe, mają złote oczy oraz przeźroczystą skórę i włosy. Cechuje ich spokój i cierpliwość. Otrzymali także jeden z najbardziej przydatnych darów ‒ prorocze sny zwane śnieniami. Tej nocy Davdraamka śniła o pojawieniu się trojga nastolatków, w tym jej samej, na tajemniczej wyspie Mastle. W pełni świadoma, opisała to w liście do króla i zaczęła przygotowania do podróży, w jaką wyruszy za pół godziny. Nie ukrywam, że nie jest zadowolona z bycia w gronie tych nastolatków. Cóż, skoro dziewczyny sobie radzą, czas spojrzeć do jedynego chłopca w ich grupie.
Kardien ćwiczył właśnie płynne przejścia z ciała w popiół i odwrotnie. Biedny chłopak, za wszelką cenę chce być w czymś lepszy od swoich starszych braci. Podsłuchałam jego myśli, które wypełnione są frustracją i brakiem pewności siebie, mimo że przemiany szły mu naprawdę dobrze. Przeczesał ze złością swoje czarne włosy, a szkoda, bo wyglądały fajnie. Wyciągnął lewą rękę do przodu i skupił na niej wzrok. Kilka sekund późnej zaczęła rozpadać się na drobne, szare kawałki. Przemiana ogarnęła już ramię i zaczęła zajmować górną partię jego ciała. Po niecałej minucie Keverczyk był chmurą popiołu. Przeniósł się parę metrów i zaczął przywracać swoje ciało do normalnego stanu, począwszy od nóg, a kończąc na głowie. Na jego twarzy rozkwitł uśmiech. Efektzadowolił go na tyle, że podpalił stojący nieopodal krzak. Spojrzał na niego zaskoczony i wciągnął ogień w siebie. Za kilka minut zacznie się największa przygoda ich życia, już nie mogę się doczekać!
Przeniosłam się do Arissy, która zgodnie z planem leży nad wodospadem. Eridea i Kardien także są już na swoich miejscach, więc zaczynamy zabawę! Portale pojawiły się tuż obok nich. Teevotka stanęła naprzeciwko swojego i po chwili wahania, śmiejąc się szaleńczo i krzycząc „Przygodo, nadchodzę!", wskoczyła do niego głową do przodu. Biedna, najwyraźniej nie przewidziała swojego lądowania, mam nadzieję, że nic sobie nie złamie. To skomplikowałoby moje plany... Eridea spojrzała na świecące lilie, pływające po powierzchni jej ulubionego jeziora. Chciałaby jeszcze kiedyś je zobaczyć. „Witaj przygodo..." ‒ szepnęła sama do siebie i weszła w portal. Został już tylko Kardien, który obecnie jest chmurą popiołu. Chmurą popiołu, którą wiatr pcha prosto w portal. Ten to ma w życiu pecha, nie dość, że stoi w cieniu swoich braci, to jeszcze został wepchnięty w portal. Dziewczyny przynajmniej weszły do swoich świadomie i z własnej woli. Wróciłam do własnego ciała i odtańczyłam szybko taniec zwycięstwa. Pierwszy punkt planu się powiódł. Czas wcielić drugi.
Arissa wylądowała, delikatnie mówiąc, niefortunnie. Podniosła się z ziemi i otrzepała koszulkę, na której mimo to nadal było widać ślady upadku. Lekko oszołomiona rozejrzała się, a jej uwagę przykuł zamek znajdujący się przed nią. Powstrzymała się jednak od pobiegnięcia tam i ogłoszenia się królową. Na to przyjdzie czas później. Ruszyła wzdłuż krawędzi wyspy, licząc na spotkanie innych osób. Eridea weszła na wyspę w zdecydowanie lepszym stylu niż jej poprzedniczka. Spojrzała za siebie i zauważyła pustkę. „Czyli ta droga powrotna odpada"‒ szepnęła smutno. Szkoda mi jej, prowadziła spokojne życie, czego zawsze chciała, a po tej przygodzie już nigdy nie będzie ono takie jak wcześniej. Usiadła pod drzewem w oczekiwaniu na Teevotkę i Keverczyka. Kardien zdążył już wrócić do swojej cielesnej postaci. Przerażony obrócił się wokół własnej osi kilka razy i nie mógł uwierzyć, że nie znajduje się już na Kever. W sumie nie dziwię mu się. Po siedemnastu latach życia spędzonych na jednej wyspie, nagle przypadkiem pojawia się na jakiejś innej. To musi być spory szok. Zaczął iść wzdłuż nadbrzeża wyspy, wypatrując przy okazji swojej. Arissa dzięki swoim orlim oczom dostrzegła Davdraamkę i Keverczyka parę minut przed ich spotkaniem. Przetransformowała ręce w skrzydła i wzbiła się w górę. Podleciała do drzewa, pod którym siedziała Eridea i usiadła w jego koronie. Przez chwilę, z braku lepszego zajęcia, przyglądała się owocom, jakie wydaje to drzewo. Co prawda nie odważyła się żadnego skosztować, ale była zadowolona z samej świadomości, że ta wyspa daje jakąkolwiek możliwość przeżycia. Czekała na przebieg spotkania tamtej dwójki, a w jej głowie już kształtowała się wizja, w której zleci na ziemię w zwolnionym tempie i w promieniach słońca, z fanfarami w tle. Po majestatycznym wylądowaniu ogłosi im, że włada tą wyspą, a oni są jej poddanymi. Tej dziewczynie niewiele potrzeba do szczęścia. Teevotka spoglądała na wyspę z najwyższego jej punktu i nie wierzyła, że z tego miejsca może obejrzeć ją całą. Na mniej więcej trzy sekundy przestała chcieć władać tym mikromiejscem, jednak doszła do wniosku, że lepsze to niż nic. „I nawet mam tu całkiem blisko jezioro! Może to jednak nie wada, że ta wyspa jest mała malutka. Przynajmniej będę miała wszystko pod ręką" ‒ usłyszałam jej myśli. Znalazła się entuzjastka małych rzeczy... Ponownie skupiła swoją uwagę na nastolatkach. W końcu mogła obejrzeć Keverczyka w całej okazałości. Spodobała jej się skóra chłopaka w kolorze popiołu i czarne oczy, ale nie spodobał się jej jego wzrost. Był od niej wyższy przynajmniej o trzy głowy. Chyba nie muszę wspominać, że Arissa jest niska. Bardzo niska. Ostatecznie więc Kardien nie był w jej typie, a to dobrze, bo mój plan nie przewiduje żadnych zauroczeń. Eridea także go zauważyła, na szczęście w jej typie również nigdy nie będzie. Złotooka wstała z ziemi i oparła się o drzewo, czekając na chłopaka. Gdy był w zasięgu głosu, przemówiła: