(MELODIA)
* 10 LAT WCZEŚNIEJ
"Świetliste drogi miasta rozświetlały klinikę, w której miał się odbyć...
Nazwijmy to zabiegiem...
Przyjechałem około godziny szóstej wieczorem.
Słońce się zaćmiło i załona przybytku rozdarła się przez środek.
Wówczas począł lać się deszcz tak silny, że świat począł robić się niebieskoszary.
Doktor profesor miał budynek dosyć duży.
Jest to blok malowany na żółto, pod postacią bitwy o Malbork.
Moi rodzice nie zostawiali mnie na krok.
Przez dwa dni przebywaliśmy w małym pokoiku, który uwzględniał wszystkie nasze potrzeby.
Tamtego dnia na końcu miesiąca, około godziny drugiej "Helena" dała o sobie znać.
Rano poczułem, że zostałem obłożony jakimś nazwijmy to puchem,
co bardzo mnie bolało.
Męczyłem się z tym ustrojstwem przez miesiąc i jako jedyny w szkole początkowej,
w drugim roku jeździłem "czerwonym ferrari" po korytarzach.
Dnia trzydziestego już w jesieni ściągnięto ze mnie tą magię.
Magię, która mnie wyśmiewa.
Straciłem bieganie.
Pozostał chód.
Coś jednak pomogło, bo nie człapałem, tylko robiłem półbalony.
Nie jestem jednak szczęśliwy, ale też nie mam do nikogo żalu."
(MELODIA)
"Wiodłem spokojne i niezachwiane życie.
Dorastałem i moja sierść zmieniała się
z brązowej ma dostojniejszą, Przynajmniej do czasu."