Rozdział 35

3.6K 182 17
                                    

-Ale skąd oni się w ogóle znają?- byłam coraz bardziej ciekawa tego wszystkiego. 

-Znowu mnie zaskakujesz- zaśmiał się- Remus jest bratem twojej mamy.

-Czyli moja mama jest z domu Lupin? 

-Tak, ty chyba nie za wiele wiesz o swojej rodzinie, co? 

-No tak średniawo bym powiedziała- rzekłam po czym podrapałam się po karku, na co Black ponownie się zaśmiał.

-Dobra kontynuując... Gdy się urodziłaś twoi rodzice zgodnie stwierdzili że Lubin będzie idealnym ojcem chrzestnym a on się zgodził- tu przerwał- uprzedzając twoje następne pytania, to z Alastorem zaczęli się dogadywać dopiero gdy wrócił z misji w czasie gdy miałaś około sześciu lat.

-Czemu się z nim nie dogadywali?

-Jakby ci to wytłumaczyć... Alastor jeszcze kilka lat przed twoimi narodzinami był bardzo zżyty z twoimi rodzicami, spędzał z nimi praktycznie każdą chwilę. No ale jak wiesz twój wuj również bardzo poświęca się w pracy i właśnie przed twoimi narodzinami wybrał się na misję, zostawiając was wszystkich samych. W skrócie twoja matka stwierdziła, że wcale mu nie zależy na rodzinie i jeśli mógł to by zamieszkał w tej pracy, a twój ojciec to potwierdził.

-Przecież to głupie- stwierdziłam.

-Też tak sądzę- zaśmiał się, a ja uczyniłam to samo.

Nagle drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do salonu. Tym kimś okazał się sam Remus Lupin.

-Witaj Luniaczku właśnie o tobie rozmawialiśmy- rzekł Syriusz.

-O mnie? Co ja znowu zrobiłem? 

-No, nic nic... Po prostu opowiadałem młodej o jej rodzinie- wskazał głową na mnie.

-Ach tak...

-I muszę ci powiedzieć że rozczarował mnie fakt iż nikt nie powiedział Rose o jej ojcu Chrzestnym. 

-No ja miałam jej powiedzieć... 

-Kiedy? Kiedy wszyscy już umrzemy?

-No, myślę, że dzień wcześniej byłoby idealnie- zaśmiał się co wraz z Syriuszem odwzajemniliśmy.

-Nie spodziewałam się tego że jesteśmy rodziną i to taką bliską- rzekłam. 

-Widzisz jakiego masz super Ojca Chrzestnego- uśmiechnął się.

-Nie że się wtrącam czy coś, ale nie wiem czy jesteś taki super- odezwał się Black.

-A ty niby jesteś?- zapytał się Remus.

-No ależ oczywiście, Harry nie mógł sobie wymarzyć lepszego chrzestnego- wyszczerzył się a chwilę później wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem- muszę wam powiedzieć że Molly piecze świetne ciasta. Chyba ją poproszę by upiekła mi jeszcze jedno- powiedział Syriusz jedząc kolejny kawałek.

-Na pewno się zgodzi, przecież ona Cię tak uwielbia- powiedział z sarkazmem Remus.

-No to Rose ją poprosi, Molly ją od razu polubiła.

-Nie będziesz mi tu wykorzystywał mojej siostrzenicy- rzekł Lupin.

Nieoczekiwanie ktoś wszedł do pokoju a ja ujrzałam Freda.

-Ja tylko szukam Krzywołapa- rzekł rudzielec.

-Po co ci kot Hermiony?- zapytał Black dalej jedząc ciasto.

-No... Razem z George'm testowaliśmy na nim nasze dowcipy i uciekł nam gdzieś a my nie wiemy gdzie jest- powiedział, a wszyscy oprócz mnie się zaśmieli.

-To ja pójdę na górę- mruknęłam.

Właśnie przechodziłam obok Freda kierując się w stronę schodów kiedy chłopak złapał mnie za nadgarstek.

-Rose zaczekaj. Możemy porozmawiać? 

-Chyba już powiedziałeś to co chciałeś- rzekłam i wyrwałam się z jego uścisku po czym popędziłam na górę.

Może zbyt surowa traktuje Freda, ale nic na to nie poradzę. Jego słowa dość mnie zabolały i postaram się aby to zrozumiał. Może ja faktycznie nadaje się na Ślizgonkę? Co ja robię w tym Hufflepuffie? Mniejsza z tym... Nie wiem kiedy mu wybaczę, ale chyba kiedyś trzeba, w końcu jak to powiedział Syriusz, chyba nie mówił tego świadomie?

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz