Halloween [2017]

2.6K 99 23
                                    

Mała legenda, żeby potem nie było zaskoczenia:
Erick - wampir
Stark - początkujący wilkołak
Carter - człowiek

Erick

Wzdrygnąłem się pod wpływem lodowatego powiewu wiatru i roztarłem zmarznięte knykcie. Mój cel zbliżał się do budynku z torbą zakupów. Złożyłem ręce przy ustach i wypełniłem przestrzeń ciepłym powietrzem. Odliczyłem do trzech i ruszyłem do bramy. Otworzyłem ją powoli i przekraczając granicę chodnika z podwórkiem, przemknąłem schylony przez ogródek aż do uchylonego okna. Niezauważony kucnąłem w cieniu i skupiłem się na dźwiękach dochodzących z salonu, przy czym wychyliłem się lekko, zaglądając przez szybę do środka. Chłopak siedział na kanapie z zakupami na kolanach i rozmawiał przez telefon bawiąc się swoimi włosami. Szatyn przeszedł do kuchni razem z zakupami.

- Czekaj dam cię na głośno mówiący - powiedział do telefonu odkładając go na blat.

- To jak? No weź, nie daj się prosić. To tylko głupi dom, każdy ci powie, że tam nic się nie dzieje. - Usłyszałem z głośnika.

- Dobrze wiesz, że nie lubię takich rzeczy. W ogóle to czemu nie możemy iść przebrani w jakieś gówniane stroje i pozbierać cukierków? To raczej się robi na Halloween, a nie jakieś...

- Wyrośliśmy z tego już dawno, a że nie chcę siedzieć w domu i oddawać moich ukochanych cukierków jakimś bachorom, to wymyśliłem takie coś. No proszę! - Mogłem usłyszeć jak chłopak głośno wzdycha, trzymając paczkę marchewek w dłoni.

- Carter... - westchnął, otwierając lodówkę. - Dobra, ale nigdy więcej - warknął i wrzucił niedbale marchewki do lodówki, przez co opakowanie masła spadło na podłogę. - Kurwa mać.

- Przyjdę po ciebie za jakieś trzydzieści minut - powiedział chłopak z głośnika, nie ukrywając swojego zachwytu i szczęścia w głosie, po czym się rozłączył.

- Jebane masło - mruknął drugi, rozłączając się i rzucając telefon na blat. - Czy ja się na prawdę na to zgodziłem? - jęknął wyrzucając głowę w tył i przecierając twarz dłońmi. Próbowałem powstrzymać uśmiech, widząc, co dzieje się w kuchni, jak i słysząc dosadne przekleństwa lecące z ust Starka. Prawie dostałem zawału, kiedy chłopak obrócił się i spojrzał w okno, jednak w porę zdążyłem się schylić. Słyszałem kroki, a serce waliło mi jak nigdy. Jak mnie zauważy, moja taktyka pójdzie się jebać, a nie mam planu B. Nie mam pojęcia, dlaczego nie uciekałem, być może dlatego, że to do mnie nie podobne, ale wpadłem na inny pomysł. Nie wiedząc co we mnie wstąpiło zacząłem miauczeć. Tak. Postanowiłem udawać kota. Przy okazji skuliłem się, narzucając na siebie bardziej mój płaszcz.

- Ja pierdolę, zabije kiedyś te koty i nie będą tu więcej przychodzić - burknął zatrzaskując okno.

*30 minut później*
Stark

Usłyszałem energiczne i głośne pukanie do drzwi. Wywróciłem oczami i leniwym krokiem poszedłem je otworzyć.

- Czas na przygodę! - krzyknął mój przyjaciel, wyrzucając ręce w górę. Wziąłem klucze z szafki obok i popychając Cartera do tyłu, zamknąłem drzwi i zakluczyłem je. Po chwili poczułem pieczenie z tyłu głowy, na co odruchowo położyłem tam rękę i zacząłem pocierać. Odwróciłem się i uniosłem jedną brew.

- Za co?

- Nie popychaj mnie w ten sposób - syknął mój towarzysz i dźgnął mnie wyciągniętym palcem wskazującym w klatkę piersiową.

- Ok. Mogę w inny - mruknąłem uśmiechając się chytrze.

- ... Zapomnij co mówiłem - mruknął mój przyjaciel, po czym odwrócił się i zaczął iść w stronę bramy. Z uśmiechem na twarzy ruszyłem za nim.

How to fuck?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz