7.

421 43 19
                                    

Harry
Nadeszła 15:30, a ja (na swoje nieszczęście) siedziałem już w kawiarni przyglądając się ludziom. Louisa jeszcze nie było, ale przecież nikt nie powiedział, że musi być punktualnie. Z resztą dla mnie on wcale nie musiał przychodzić.

Lepiej dla niego..

-Przepraszam za spóźnienie. Już jestem - usłyszałem głos niebieskookiego.

-Spoko.

-Mam jutro sprawdzian z matematyki, a najlepsze jest to, że zupełnie nic nie umiem - zaśmiał się i zdjął bluzę zawieszając ją na krześle na którym następnie usiadł.

-Może nie będę przeszkadzał.. - nie chciałem, żeby przeze mnie dostał złą ocenę.

-Zostań, nie wygłupiaj się - uśmiechnął się.

-Jak chcesz.

-Dlaczego nie chciałeś się dziś ze mną zobaczyć?

Bo nie chce zniszczyć ci życia.

-Byłem zmęczony.

-No skoro tak mówisz.

Rozmawialiśmy z Louisem jeszcze kilka godzin, aż w końcu koło 19:00 stwierdziłem, że czas wracać do domu.

-Właściwie.. - zaczął Louis.

-Właściwie?

-Chciałem ci coś jeszcze powiedzieć - dodał i ubrał bluzę na ramiona. Opuściliśmy kawiarnie i kiedy szliśmy Louis dokończył swoją wypowiedź. -Chodzi o Ally.

Na wspomnienie o niej zrobiło mi się przykro i chyba łzy zgromadziły się w kącikach moich oczu.

-Ta-tak?

-Jest fałszywa, nie ufaj jej.
Serio? Jakbym się o tym już nie przekonał..

-Okej. Dzięki za ostrzeżenie - wymruczałem.

-Coś nie tak? - spojrzał mi głęboko w oczy.

Tak, jest fatalnie.

-Wieesz.. - zagryzłem wargę. - Nie, wszystko jest dobrze.

-Na pewno? Coś się stało z Ally?

Nie chcę mówić.
Ally powiedziała wszystkim o mojej orientacji i teraz znów wszyscy się na mnie wżywają.

-Harry? - Louis znów się odezwał. Nie chciałem zaczynać wiadomości od kłamstwa. Tak się po prostu nie wypada. Lepiej milczeć niż kłamać. - Harry, czemu nic nie mówisz? Czy Ally zrobiła coś złego?

-Nie martw się Louis. Wszystko jest dobrze.

Miałem nie kłamać.

-Proszę nie okłamuj mnie..

-Ally powiedziała wszystkim taką jedną rzecz o mnie i tak jakby jest mi teraz trochę ciężko. Mimo wszystko się nie martw, bo będzie dobrze.

-Ale jaką rzecz?

-Nie naciskaj Louis.

-Dobra. Mam nadzieję, że jeszcze mi powiesz.

Spoko już jutro się dowiesz..
Muszę się nacieszyć rozmową z tobą, bo od jutra będziesz udawał, że nie znasz pedała.

***
Wstałem rano (oczywiście niechętnie), bo jak miałem się czuć, kiedy wiedziałem, że za niecałą godzinę będę poniżany i tak dalej..

Moja mama poszła rano do pracy, więc byłem sam w domu. Ubrałem się, przeczesałem ręka włosy i zjadłem śniadanie. Później ubrałem czarne vansy i zarzucając plecak na ramię wyszedłem z domu. Przekręciłem klucz i skierowałem się w stronę szkoły.

„Nobody said it was easy" • larry • korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz