Rozdział XXVII - Nasz przyjaciel Jack zawsze do usług...

1.5K 67 12
                                    


NICK POV.

Wszedłem do domu trzaskając drzwiami wejściowymi i szybko ściągnąłem z siebie kurtkę i buty. Mama, najprawdopodobniej zdziwiona hałasem, natychmiast wyszła z kuchni, z talerzem w jednej dłoni, a ręcznikiem w drugiej.

- Nicholas, co się stało? – spytała zaniepokojona. Rzuciłem tylko krótkie „nic" i poszedłem do swojego pokoju.

Byłem wściekły. Jak mogłem do tego dopuścić?

Olly miała być przygodą. Jednorazowym skokiem w bok. Po tym, co opowiedziała mi o niej Becka byłem na nią strasznie nakręcony. Rządziła mną wizja zaliczenia najbardziej niedostępnej, a jednocześnie tak łatwej sztuki. Jeszcze będącą siostrą mojej potencjalnej kandydatki na dziewczynę. Teraz wszystko wygląda inaczej. Becka stała się jedyną osobą, której bez zawahania mogę wszystko powiedzieć, a Olly jedynym, o czym byłem w stanie myśleć.

Zatrzasnąłem drzwi do pokoju i włączając głośno muzykę, położyłem się na łóżku. Musiałem się uspokoić. Ledwo udało mi się powstrzymać wybuch złości, kiedy odchodziłem od niej tak bez słowa. Chciałem wykrzyczeć jej w twarz żeby nie kłamała. Nie okłamywała siebie i mnie. Widziałem w jej oczach, że nie mówiła tego szczerze, że to wymusiła. Przez ułamek sekundy patrzyła na mnie tak jak wtedy, kiedy wyjechaliśmy razem za miasto. Radosnym wzrokiem, pełnym miłości i troski. Była szczęśliwa. I było jej ze mną dobrze.

Przez głośne dźwięki piosenki ledwo co usłyszałem pukanie do drzwi. Moi rodzice, na całe szczęście, mieli do siebie to, że nie wychodzili do mojego pokoju bez pukania, nawet jeśli wiedzą, że w nim siedzę. No chyba, że sprawa jest naprawdę poważna, to nawet nie zapukają.

- Proszę! – krzyknąłem, a moja rodzicielka weszła do pokoju i pierwsze co zrobiła to wyłączyła muzykę.

- Nick, co ci jest? – spytała siadając obok mnie na łóżku

- Mamo, daj mi spokój, błagam – westchnąłem – Nic takiego się nie stało.

- Takie kity możesz wciskać ojcu, kochanie – uśmiechnęła się – Chodzi o dziewczynę?

- Nie, pokłóciłem się z Travisem – kłamstwo przyszło mi bez najmniejszego problemu

- O dziewczynę?

- Nie! O co ci chodzi z tymi dziewczynami?!

Uśmiech zszedł z jej twarzy, a na jego miejscu pojawił się grymas.

- Synku – przysunęła się do mnie, a ja już wiedziałem o co jej chodzi. Czy to normalne, że moi rodzice, mimo moich sprzeciwów, wciąż powtarzali mi, że jeśli jestem gejem, to mam im się do tego przyznać? – Jeszcze nigdy nie widziałam cię z dziewczyną i...

- Daj spokój mamo – machnąłem ręką i podszedłem do szafy żeby się przebrać – Znudziło mi się ciągłe powtarzanie wam tego samego – ściągnąłem z siebie koszulę i zlustrowałem szafę w celu znalezienia mojej czarnej koszulki – Widziałaś mój czarny T-shirt? – spojrzałem na nią, a ona podeszła do komody, na której leżała kupka starannie złożonych, czystych ubrań. Podała mi rzecz, której szukałem – Dzięki

- Skąd te siniaki? – musnęła palcami mój kark, przez co po moim ciele natychmiast przebiegł dreszcz

- To na treningu – mruknąłem i szybko założyłem koszulkę

- Trenujesz futbol i masz siniaki na karku? – zmarszczyła brwi. Nie uwierzyła.

- Zdarza się – przebrałem jeansy na dresy, narzuciłem na siebie szarą bluzę i zakładając dużą, sportową torbę na ramię wyszedłem z pokoju. Mama oczywiście poszła za mną

Łatwa sztuka(zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz