Rozdział 5

372 14 0
                                    

To ten dzień. To dzisiaj Lisanna jedzie po raz pierwszy do Hogwartu. Podekscytowanie stale miesza się ze strachem przed nowościami. Przez całe życie była surowo ograniczana przez babcię, nie miała znajomych ,a o przyjaciołach już nie wspomnę. Z jednej strony cieszyła się ,że spotka Hermionę i wielu nowych ludzi jednak dalej była pełna obaw. To całkiem inny świat niż dotychczas znała. Tam magią się żyje codziennie nie tak jak w domu ciągłe maniery, piękne wysławianie się itd.

Spakowana i ubrana zniosła swoje 2 wielkie walizki na parter ,skąd zabrał je do samochodu kierowca. Sama ruszyła w stronę jadalni. Babci nigdzie nie było, czyli już pojechała do Hogwartu bez poinformowania jej o tym. Nic nowego , ona się z Lisanną w ogóle nie liczyła. Szybko zjadła , podziękowała grzecznie za posiłek , ubrała buty i ruszyła do samochodu. Przez całą drogę zastanawiała się jak to będzie. Ona - taka szara myszka - w wielkim Hogwarcie.

W końcu dotarła na miejsce wzięła swoje walizki i transporter z kotem i ruszyła na peron. Wiedziała ,że musi przejść przez ścianę pomiędzy 9 a 10 peronem. Widziała ,że wszędzie młodzi robili to z rodzeństwem ,albo towarzyszyli im rodzice , przyjaciele. Ona byłam sama , jak zawsze. Pośpiesznie udała się na peron 9 i 3/4 .Oddała bagaże do osobnego wagonu a sama poszła szukać miejsca w jednym z przedziałów. W końcu znalazła pusty i usiadła zaraz przy oknie. Po jakimś czasie do pociągu zaczęła wchodzić reszta uczniów ,którzy żegnali się z bliskimi. Lisanna przypatrywała się tym pożegnaniom i zastanawiała się jak to jest być kochanym przez kogoś. Może miała pełną rodzinę, ale nikt tam się z nią nie liczył. Rodzice nie opiekują się nią prawie w ogóle praktycznie od jej urodzenia , babcia za to trzyma ją na dystans. Z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos:

-Można?

Lisanna od razu poznała ,że to Hermiona. Uśmiechając się zaprosiła ją do środka. Po chwili przyszło jeszcze 2 chłopaków . Przedstawili się jako: Ron Wesley i Harry Potter. Tak ,ten Harry Potter. Mimo swojej nieśmiałości udało jej się nawiązać jakąś nić porozumienia z nowymi znajomymi. Z każdą chwila obawy zostawały zastąpione nowymi nadziejami.

*Lisanna*

Po jakimś czasie do naszego przedziału weszła na pierwszy rzut oka starsza od nas dziewczyna. Przedstawiła się jako prefekt z Gryfindoru i poprosiła ,abyśmy włożyli szkolne szaty. Jak powiedziała tak zrobiliśmy. Ledwo co się przebraliśmy pociąg zaczął zwalniać. Gdy wyszliśmy naszym oczom ukazał się ogromny mężczyzna. Okazało się ,że nazywa się Hagrid i jest gajowym w Hogwarcie. Przez chwilę wołał wszystkich pierwszorocznych ,aby zaraz ruszyć w stronę kilkuosobowych łódek . Było bardzo ciemno jednak przez to mury szkoły wyglądały jeszcze okazalej. Wszyscy z podekscytowaniem oczekiwaliśmy ,aby przekroczyć jej próg. Prefekci zaprowadzili nas na zamek gdzie wszyscy zaczęliśmy wchodzić po wielkich i szerokich schodach . Nagle zza rogu wyszła pewna kobieta. Nie mogłam uwierzyć ,że to akurat ONA musiała witać pierwszorocznych. Tak dobrze myślicie to moja babcia - Minerwa McGonagall. Chwilę gadała swoją formułkę po czym wszyscy razem udaliśmy się w stronę wielkiej Sali.

KONIEC CZĘŚCI 5

Kolejna ukaże się 30.08.2017

Idealna z przymusu ~ Draco Malfoy (zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz