-Chrome?!!-Serce zaczęło mi mocniej bić. Wilk spadł z gałęzi drzewa.
-Przepraszam! Nie chciałem cię wystraszyć!-Tłumaczył.
-Co ty tu robisz?!-Mówiłam, choć mój mięsień sercowy dalej walił jak młot.
-Eee, no bo ja... Ten...-Spoglądałam na niego, czekając na odpowiedź.Chrome
No to wtopiłem. Co ja jej powiem? Że ją śledzę? Jeszcze pomyśli, że jestem jakimś podglądaczem...
Prawda jest taka, że zauważyłem jak spacerowała po ogrodzie. Potem usiadła pod drzewem i zaczęła rysować. Chciałem z nią porozmawiać, ale bałem się odezwać. Właśnie dlatego wskoczyłem na drzewo i zacząłem się przyglądać. Wyglądała tak pięknie, że nie mogłem sobie odmówić!
-Wow! Masz talent!-Wystraszyła się i upuściła rysunek. Gratulacje, Google! Po co ja to mówiłem?!
-Chrome?!!-Kiedy wypowiedziała moje imię krzycząc, spadłem z gałęzi, na której siedziałem i uderzyłem się w głowę.
-Przepraszam! Nie chciałem cię wystraszyć!-Tłumaczyłem się desperacko, masując przy tym moją obolałą czaszkę.
-Co ty tu robisz?
-Eee, no bo ja... Ten...-Patrzyła na mnie swoimi turkusowymi oczami. Najgorsze było to, że nawet nie potrafiłem sklecić zdania. W dodatku moje poliki płonęły, niczym ogień na kuchence Karuto.-Ja zauważyłem, że rysujesz i nie chciałem ci przeszkadzać!Melody
-Em, okay...-Podniosłam rysunek z ziemi i ponownie oparłam się o pień. Nie wiem czemu, ale nie lubię gdy ktoś ogląda moje prace. Nie przepadam za pokazywaniem ich innym. Mam wrażenie, że jestem cała czerwona ze wstydu.
-Naprawdę ładnie rysujesz. Bardzo mi się podoba ten obraz...-Nie wiem czy mówił to z litości, czy naprawdę.
-Dziękuję...-Odpowiedziałam.
-To jakiś pejzaż?
-T-tak, to krajobraz Shedu. Kiedyś tam, powiedzmy, mieszkałam.-Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Byłam cała czerwona.
-Nieźle... Ja nigdy nie byłem w takich miejscach. Musi tam być super...-Rozmarzył się.
-Tak, lubiłam tam jeździć.-Spojrzałam na niego. Uśmiechał się od ucha do ucha, obnażając swoje śnieżnobiałe kły. Wyglądał uroczo.
-Byłaś gdzieś jeszcze?
-Tak, byłam w kilku woskach. Kiedyś z Ezem dużo podróżowaliśmy. Często maluję krajobrazu tamtych miejsc, aby ich nie zapomnieć.
-Malujesz z pamięci?!-Zapytał wyraźnie zaskoczony.
-Powiedzmy... To był mój widok z okna, dlatego go pamietam, ale i tak zawsze zabieram ze sobą przybory i maluję na miejscu.
-Pokażesz mi więcej swoich prac?!
-Jasne, jeśli chcesz.-Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Sama muszę przyznać, że mnie podczas tej rozmowy, również. Gawędziliśmy jeszcze chwilę, po czym przypomniałam sobie o Eziu.
-Wybacz, ale Ez miał dzisiaj do mnie przyjść...
-Oh... Jasne. No to do zobaczenia!-Pomachał mi na do widzenia i oboje rozeszliśmy się w swoje strony.Do zobaczenia? Czy to znaczy, że chciałby jeszcze ze mną porozmawiać, czy mówił to tylko z grzeczności?
Bujałam w obłokach idąc korytarzem, czego skutkiem było to, że oczywiście na kogoś wpadłam.
-Gardzia! Szukałam cię cały dzień!
-Ja ciebie też! Chyba musiałyśmy się minąć, hah!-Obie zaśmiałyśmy się.-Chcesz do mnie przyjść?Wskazała palcem na drzwi, pewnie prowadzące do jej pokoju.
-Eee, wiesz bo, mieliśmy spędzić wieczór z Ezem. Chcesz się dołączyć?
-Dzięki, ale...Pewnie chciał spędzić czas z tobą.
-Wiesz... Między mną a Ezem jest dużo różnic, nawet nie wiesz jak wiele. Jest lecz jedna rzecz, którą mamy wspólną. Oboje nie przyjmujemy odmowy!-Chwyciłam jej rękę i pociągnęłam do mojego pokoju. Nie mogłyśmy przestać się śmiać.
-Ezarel będzie zły!-Buntowała się jednocześnie śmiejąc w niebo głosy.
-A kogo to obchodzi, hę?-Zapytałam ironicznie.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wooow! Masz ładny pokój.
-Dzięki!-Uśmiechnęłam się. Następnie obie usiadłyśmy na łóżku. Usłyszałam burczenie w brzuchu Gardienne.
-Ktoś tu chyba zgłodniał?-Zapytałam.
-To dlatego, że tu tak mało jecie!
-Na szczęście przezorny zawsze ubezpieczony!-Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Zeszłam z łóżka i udałam się na koniec pokoju. Z szafki wyciągnęłam wszelkie dobroci...-Proszę: oto miód, jabłka, gruszki i bimber! Wszystko z twojego świata. Mam tego więcej ale oszczędzam!-Uśmiechnęłam się.
-Hmmmm, to chyba NIELEGALNE!-Zaśmiała się Gardzia.
-Cicho być, bo ręczę, że mój brat nie da ci żyć jak mnie wydasz!-Zażartowałam. Obie zaczęłyśmy się gromko śmiać.
-Skąd to masz?
-Rodzice nam przysyłają. Jakbym mogła przeżyć na tutejszych porcjach? Nie jem przecież jak ptaszek. Nie pozwolę cierpieć przyjaciółce, dlatego jak tylko usłyszysz burczenie swego brzucha, wal do mnie śmiało.
-Chwila... nazwałaś mnie przyjaciółką?
-Tak... Coś w tym dziwnego?-Spojrzałam na nią z zaskoczeniem.
-Nikt mnie tu jeszcze tak nie nazwał... Dziękuję!-Przytuliła mnie.To zadziwiające, jak niewiele brakuje nam do szczęścia.
Chcę dawać je innym. Nie potrzebuje niczego więcej. Wystarczy mi tylko uśmiech na twarzach bliskich osób.
Tak, to niesamowite jak wiele dać nam może sprawianie szczęścia. Chyba zawsze będę się tym zachwycać i współczuć tym, którzy nie mogą, albo nie chcą tego doświadczyć.Gawędziłyśmy, śmiałyśmy się i żartowałyśmy. Znam te dziewczynę ledwie dwa dni, ale wiem, że mogę jej zaufać. Nie wiem czy przyjaciół poznaje się w biedzie, czy największym bogactwie. Pewnie w tym i w tym. To nieważne. Nie chce się tym przejmować. Chcę cieszyć się każdą, spędzoną z nią chwilą.
Nagle do drzwi zapukał mój braciszek.
-MELO...-Spojrzał na Gardzię.-di... Co ona tu robi?!
-Rozmawia ze mną. Daruj sobie Ez i bądź miły.-Westchnął ciężko. Dlaczego on zawsze musi to robić. Sprowadzam mu przed nos niezłą laskę a on jeszcze narzeka... Kutafon jeden!-Nie martw się Gardienne. Jak się napije to będzie o wiele milszy...
-Masz bimber?!-Elfik nagle zmienił wyraz swojej cwanej twarzyczki. Jego uszy podniosły się.
-A mam!-Opowiedziałam. Widziałam jak ślinka mu leci.-Mam też miód!-Pomachałam mu słoikiem przed nosem.-Wiem, że zapasy ci się skończyły. Jak będziesz miły, to kto wie? Może ci go trochę dam?!-Ezarel zaczął teatralnie udawać, że zastanawia się nad wszystkimi za i przeciw, aby następnie skoczyć na łóżko i złapać słoik. Zaczęłyśmy się śmiać. Wziął mój miód i podał Gardienne.
-Czy zechce panienka skonsumować ten ociekający boskością miodek?-Zrobił szarmancką minę.
-Ależ oczywiście.-Podała mu dłoń, a on również teatralnie, ją ucałował.-Musimy dać trochę panience Melody.
-Nie, nienawidzę miodu i nie pijam alkoholu. Sami opróżnijcie!
-Serio jesteście swoimi przeciwieństwami.-Zauważyła Gardienne. Wybuchnęliśmy śmiechem.Spędziliśmy wieczór na żartach, jedzeniu i rozmowach. Ez był znośny i nie robił problemów. Był oszałamiająco miły. Zachowywał się nawet nie tak jak powinien... Zachowywał się jak prawdziwy Ezarel, którego znam i kocham na życie. Nie wiem jednak czy to jego zasługa, czy bardziej zasługa alkoholu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~'
Kiedy o trzeciej w nocy zorientowaliśmy się, że... jest trzecia w nocy, zdecydowaliśmy- czas zakończyć imprezę! Wszyscy byli jednak zbyt zmęczeni aby się ruszyć. Ostatecznie ja spałam z Gardzią w moim łóżku, a Ez (mimo, że mieszka ledwie dwa metry dalej) spał na podłodze, z głową ułożoną na legowisku mojego chowańca Pimpelka.
Rano obudziliśmy się zmęczeni, a właściwie oni z morderczym kacem, a ja po prostu się nie wyspałam. Zapewniam jednak: BYŁO WARTO!
_________________________________________________
To już szósty rozdział, Yay ^^
Chciałam Wam serdecznie podziękować za wszystkie gwiazdki! Cieszę się, że komuś podoba się to co tutaj tworzę ;3
Szybkie INFO: Niedługo w opisie mojego konta pojawi się harmonogram, według którego będę publikować opowieści "Siostra Ezarela" oraz "Lis w Eldaryi". Chcę, żeby czarno na białym było wiadomo kiedy będą poszczególne rozdziały ;))
To by było na tyle, z moich krótkich ogłoszeń.
Enjoy ^.^
CZYTASZ
Eldarya jako siostra Ezarela | Marzenia się spełniają [Chrome x OC]
ФанфикNevra ma Karren. Valkyon (podobno) miał brata. A Ezarel? Ezarel ma Melę. Melody z domu Linklett jest siostrą samego przywódcy Straży Absyntu. Szesnaście długich lat czekała na dzień, w którym w końcu wyjedzie do Kwatery Głównej, aby zostać strażnicz...