#7

9 4 1
                                    

Nadal nikt nie wrócił i jestem sama.
Postanowiłam więc, że wezmę wrotki i pójdę chociaż spróbować się poduczyć jeździć.

Wychodząc z domu zamknełam za sobą drzwi i odrazu ruszyłam w stronę drogi rowerowej, która wiodła przez mały lasek. Chodzi tam mało ludzi także nie obawiam się bym kogoś mogła spotkać.

Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na pieńku i starałam się założyć i odpowiednio zawiązać wrotki. Odziwo się udało.
Powoli i ostrożnie wstałam. Pech jednak sprawił, że odrazu się potknełam i wleciałam z drogi na drzewo. Grunt, że nikt tego nie widzi noi grunt, że mam ochraniacze.

Czas mi mijał a ja starałam się jeździć po prostej drodze. Co prawda prawie w kółko, ale można powiedzieć, że to też jakieś ćwiczenia prawda?

Było coraz lepiej i lepiej. Zaczełam już dobrze łapać równowagę i dobrze jeźcić. Dosyć tego przynudzania! Jadę tą drogą dalej!

Las jak las, ale zaraz się kończył po drugiej stronie. No cóż pojadę tam a potem wrócę.

Zaczełam jechać coraz szybciej. Jechałam już z górki, a nie po prostej drodze. Na początku się nie martwiłam. Potem chciałam jakoś zachamować, tylko że zapomniałam jak to się robi i dziś tego nie ćwiczyłam... Zaczełam panikować! Jechałam z górki coraz szybciej. Wiedziałam, że zaraz zrobie sobie krzywdę i tylko modliłam się by nic mi się nie stało! Zwłaszcza, że nie mam kasku!? Zaóważyłam zakręt z daleka. Wiedziałam, że nie zdążę zachamować i mogę wpać pod samochód. To był koniec.

Gdy wydawało mi się, że jedę z prędkością światła z za zakrętu wyszedł chłopak... i to ten z kawiarenki! W mojej głowie pojawiła się iskra nadzieji.
Spanikowana zaczełam kszyczeć.

- Złap mnie!!!? Zlap mnie!?!! Złap mnie...

Krzyczałam tak szybko, że nawet nie wiem czy rozumiał, byłam bardzo spanikowana.

Gdy koniec był bliski zamknełam oczy ponieważ nie umiałam go ominąć ani się zatrzymać. Mogłam tylko czekać na cud lub pobyt w szpitalu przez wakacje. Głupia ja.

Nagle! Uderzyłam o coś! O kogoś raczej, który ledwie co mnie utrzymał i sam się przez to nieprzewrócił. Poczułam jego zapach. Poczułam także miłe ciepło na ciele jak i w moim brzuchu. Nigdy się tak nie czułam. To było piękne uczucie.

Otworzyłam oczy by sprawdzić czy ja w ogóle żyje czy umarłam a to jest niebo.

- Ja żyję? Czy to niebo? - wyszeptałam głupio nadal stojąc w objęciach chłopaka ledwie trzymając się na nogach. On bardziej mnie trzymał niż ja stałam.

- Na to wygląda, że żyjesz. - usłyszałam cudowny niski głos.

Spojrzałam na niego. Pewnie miałam minę w stylu. Dziękuję, jesteś cudowny i równocześnie. Puść mnie, bo umiem sama chodzić.

- Em... Możesz mnie już puścić. Dziękuję ci ogromnie za uratowanie życia.
- Nie ma za co. Dobrze, że tu byłem, bo byś już dawno leżała na środku ulicy i nie wiadomo co jeszcze.- uśmiechnoł się, ale był równoczeście poważny.
- Tak racja.
- Tak wgl. od początu jak cię zobaczyłem w kawiarence ujrzałem twoje włosy. Mało spotykany kolor.
- Tak są bardzo jasne.  Ale nie są jakoś wielce piękne. - zauważyłam, że się nie jąkałam i rozmawiałam spokojnie i normalnie. Byłam zadowolona.
- Płakałaś. Dlaczego?
- Szkoda gadać. Kto by się tym interesował. - powiedziałam z wyraźnym smutkiem w głosie. Nie umiałam tego kontrolować.
- Nie umiesz kłamać. Widzę to.
- N... Nie kłamię. To naprawdę nic! - znów coś było nie tak.
- Masz łzy w oczach. Wszystko ok? Co ja się pytam. Nic nie jest ok. Rozumiem cię. Chyba nawet wiem o co tu chodzi.
- Tak? To o co chodzi?!
- Widziałem przez okno. Śmiali się gdy się podknełaś. To nie pierwszy raz prawda?
- Co? Ni... - nie wiedziałam czy się przed nim otworzyć czy to ukryć, ale w sumie co miałam do stracenia. - No dobra... tak. Tak jest już od jakiegoś czasu. Jestem głupia i nie potrafię dogadać im by się odczepili. Nic niepotrafię. Dlatego jestem sama! Poza rodziną i jedyną najlepszą przyjaciółką, dla której ja jestem ważna a ona dla mnie. Tak. I pewnie teraz myślisz sobie, że to był błąd, że mnie wgl. złapałeś. Ile wgl. masz lat? Nie wyglądasz na ...
-Siedemnaście. A ty? - przerwał mi.
- Ee... Piętnaście. Choć czuję się jak małe dziecko, które nie ma znajomych, bo jest dziwne i głupie...
- Nie powinnaś się tak czuć. Ja bym powiedział, że wyglądasz tak na prawie szesnaście.he he.
- Wymyślasz żeby mnie pocieszyć.
- Wcale nie. Jak masz na Imię?
- Elinor.
- Hmm. Pięknie. Pasuję do całej sytuacji... - przerwał i zaczoł się nad czymś zastanawiać.

Spojrzał na mnie dziwnie. Czułam się miło i nagle opszytomniałam. Miałam się w nikim nie zakochać. Obiecałam to sobie.

- Ja muszę już iść. Mama z bratem zaraz wrócą a już powoli zachodzi słońce. Nie mogę tu tak stać. - teraz dopiero zauważyłam, że nadal jestem w jego objęciach i nie stoję, a wiszę. - Puść mnie!
- Dobrze ale... - spojrzałam się na niego poważnie.- ... dobra puszczam. Jak chcesz.

Puścił a ja omal znów się nie połamała. Złapał mnie ponownie.

- No tak to chyba nie wjedziesz do góry po tej drodze. Z takim nastawieniem i jazdą...
- Mam buty mogę je przebrać!
- Em... Gdzie one są?
- T... tuu - nagle przypomniałam sobie, że zostały przy pieńku. Nie byłam już taka wesoła i powiedziałam cicho ze wstydem. - Zostały tam. - wskazałam w stronę górki i patrzyłam na swoje niesforne wrotki.
- I co teraz? - uśmiechnoł się z wygraną wypisaną na twarzy.
- Nie wiem... - westchnełam.
- Wnieść cię?
Nie odpowiedziałam, bo i tak już mnie podniósł.
Czułam się dziwnie. Nie wiem jak to opisać. Wszystkie emocje naraz.
- Jesteśmy. - przerwał moje rozmyślania. Ostatnio ciągle ktoś je przerywa.
- Dziękuję. - powiedziałam i usiadłam na pieńku. Zaczełam ściągać wrotki i zakładać swoje tenisówki.
On opierał się tylko o drzewo i patrzył ze spokojem. Gdy byłam gotowa poprostu zaczełam iść w stronę domu.
- Co robisz? Gdzie tak szybko odchodzisz?
- Idę do domu. Już ci podziękowałam. - naprawdę nie mam ochoty na żadne poznawanie nowych chłopaków, ale mu tego nie powiem.
- Odprowadzę cię i tak szedłem w tamtą stronę.
- Yhm. No dobra. Jestem zmęczona tym dniem i jeżdżeniem na tych wrotkach co omało się na nich nie zabiłam... - zaóważyłam, że rozmawiam sobie spokojnie z dwa lata starszym chłopakiem ode mnie, można by powiedzieć, że jakiś sukces jest, bo nie mogę zaliczyć się do najodważniejszych osób...

🌟🔥👌

Wow pisałam ten rozdział około w sierpniu, a jest koniec pażdziernika i dopiero go dodaję...  Ale nadal mi się bardzo podoba... więc tak w sumie to nadal będę tworzyć to opowiadanie, ale miałam taką przerwę po prostu...Co jakiś czas będzie pojawiać się rozdział... Planuję też inne opwiadania itd. ale puki co mam dwie książki...

                                                                                                                         PrincessOfDreams15

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ami i Elinor | Dwie ChwileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz