20. Nie chcę w to wierzyć

67 0 0
                                    

Rozstawienie namiotów zajęło nam sporo czasu. Podczas tych przygotowań zdążyli przybyć wynajęci przez Asix żołdacy. Wraz ze wschodem słońca wszystko było już gotowe. Przekazałam Vex, żeby sprowadziła najważniejszych rebeliantów, czyli dowódców oddziałów oraz inne zaufane przeze mnie osoby. Zebraliśmy się w jednym ze sporych namiotów używanych w czasie burz. Pośrodku niego rozstawiono drewniany stół. To tam rozłożyłam mapę Wubelandii, na którą zerkali moi sojusznicy. Najbliżej mnie znajdowały się Suma i Vex. Jedna przypatrywała mi się uważnie, a druga znudzona spoglądała spode łba na innych. Ze złością zauważyłam, że stojący dalej Arcymag zagadywał Le Le. Skrzatka zdawała się, mieć gdzieś to, co mówił i bujała w obłokach. Księżniczka zaśmiała się po tym, jak Rodrick wyszeptał jej coś na ucho. Pani Natasha nie wiadomo skąd i kiedy wyciągnęła czajnik zasilany magią, a potem spokojnie zaczęła gotować wodę na herbatę. Złota Sokolica omawiała coś z Dyskiem i Apap w kącie. Blondynka wydawała mi się zmęczona, ale beztrosko uśmiechała się do mężczyzny. Atmosfera zrobiła się zbyt sielankowa jak dla mnie. Głównie z powodu pogodnej księżniczki oraz jej pokojówki. Westchnęłam i spojrzałam na Sumę, która zdawała się podzielać moje uczucia. Potem na elfkę, która zdecydowanie nie przejmowała się moją obecnością. Między dwoma kobietami istniała napięta atmosfera. Nie zerkały na siebie ani nie zamieniły słowa od momentu wejściu do namiotu. Nie było to do nich podobne, jednak czasu na rozwiązywanie problemów pomiędzy nimi nie udało mi się, jak na razie znaleźć. Chrząknęłam znacząco w kierunku ludzi przede mną, ale jak mogłam się tego spodziewać, nie przyniosło to żadnych rezultatów. Vex wrzasnęła, widząc moje nieudolne próby:

 — Pogaduszki możecie zostawić sobie na kiedy indziej! 

Wreszcie wszyscy skupili się na czymś innym, niż pogawędkach i odwrócili do stolika. Służąca podeszła do mnie i podała mi z uśmiechem kubek pełen aromatycznego ciepłego napoju. Podziękowałam za niego. Poprosiłam czarnowłosą o to, żeby zabrała głos. Jak dobrze było znowu mieć ją przy sobie. Tak samo morskoooką, która nie omieszkała, puścić mi parę krzywych spojrzeń. Może był to jej dziwny sposób na okazanie sympatii. Szarooka zaczęła, wskazując na mapie polanę:

— Obecnie znajdujemy się, jak wiecie na terenie w pobliżu Nadmorskiego Pałacyku. Nie zagraża nam tu raczej żadne niebezpieczeństwo, ale zostanie tu na dłużej, nie wchodzi w rachubę. Musimy przenieść się do tej wsi.

Palcem postukała w punkt na mapie.

— Nie więcej niż dwadzieścia godzin powinno nam zająć dojście tam, ale pozostaje jeszcze przejście do stolicy. Po drodze będziemy odpoczywać, ale musimy nastawiać się na to, by przejść jak najdłuższy dystans, w jak najkrótszym czasie. Ostateczna walka nie rozegra się w Famali, a na pobliskich nizinnych i niezarośniętych terenach. Nie można być tego jednak pewnym. Wróg może nas zaskoczyć. W walce z Armią postawimy na Magików oraz ich pistolety. Lwice wkroczą do akcji po nich. W ten sposób jest szansa na zmniejszenie liczby ofiar. To wskazanie dotyczy również ciebie Vex. Równie ważną rolę odegrają magicznie uzdolnione osoby. Rozmawiałam na ten temat z Crejzi i zostanie stworzony nowy oddział, do którego będą oni należeć, podczas tej bitwy. Będą nazywani „Czarodziejami". 

— Co za kretyńska nazwa — usłyszałam mruknięcie elfki.

— Te osoby wtopią się wśród Magików i będą ich nieustannie wspierać —  kontynuowała niewzruszenie Suma. — Będą skupiać się na obronie towarzyszy dzięki tarczom oraz innym zaklęciom defensywnym. Wysłałam już do ich znalezienia moich ludzi. Pani Natasha dołączy do nich, gdy tylko skończymy zebranie.

Pokojówka, która właśnie podawała kubek Arcymagowi, pokiwała głową z uśmiechem.

— Co ma z tym wspólnego pani Borej? — przerwałam monolog dziewczyny. — Nie, żebym chciała panią obrazić. 

Czerwień i biel wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz