#1

27 6 0
                                    

Pov Marcjanna

<Wiktoria>

Spojrzałam na nią jak siedziala sama na parapecie przy oknie. Podeszłam do niej uśmiechając się przy tym. Żaneta była na drugim piętrze więc chciałam do niej zagadać i jakoś nawiązać z nią znajomość.

- Z kim siedzisz? - Zapytałam strasznie zestresowana.

- Z nikim.

- Mogę z tobą usiąść?  - Zadalałm pytanie ona przytakneła, chociaż było widać niechęć z jej strony.

Na lekcji czułam się dosyć nie swojo próbowałam zacząć temat ale wychodziło mi to strasznie wiejsko i nachalnie. Siedziałyśmy jak na szpilkach czekając tylko aż zadzwoni dzwonek i będziemy mogły się od siebie uwolnić. Głupio mi było ale udałam, że nie zauważyłam spietej atmosfery i wszystko było okey...
Wiktoria od czasu mojego przybycia do tej klasy była odrzucona przez nasze towarzystwo zawsze siedziała na parapetach sama słuchając muzyki było mi jej trochę żal ale doszły mnie słuchy, że mnie nie lubi więc się nie narzucałam i uważałam, że swoim zachowaniem sobie zasłużyła ponieważ odrzuciła moją znajomość i była strasznie antyspołeczna, po za tym całe to moje zauroczenie nie dało mi realnie i zdrowo myśleć. Kilka miesięcy puzniej miałam okazje z nią znów porozmawiać. Na W-F nie ćwiczyłyśmy oby dwie więc trochę przysunęłam się do niej chciałam ją o coś zapytać.

- Wiki... - Uciekałam wzrokiem po ścianach i podłodze.

- Yhym...?

- Wiesz taka sprawa jest ty znasz Żanete bardzo dobrze wychodzicie codziennie... Ona serio uważa, że Paweł mnie chce? - ledwo co wydusiłam z siebie to pytanie.

- Wiesz jak jest - zaśmiała się lekko - Różnie mówi raz tak raz tak...

- No dobra. - byłam zawiedziona tą odpowiedzia jednak nie dałam tego po sobie poznać. - A ty jak uważasz?  - zdobyłam się na odwagę by poruszyć nowy poważny temat...

- Kochasz go, ale czy on to zauważa...? - lekko odwróciła wzrok. - No może zauważa często się uśmiecha jak Cię widzi. - uśmiechnęła się.

- Więc myślisz...

- Wydaję mi się, że coś do ciebie czuje nie patrzył by tak bez powodu.

No przyznaję ucieszyła mnie ta wiadomość zwłaszcza, że powiedziała to osoba która nie mówiła by tego by mnie pocieszyć bo w sumie mnie nie lubiała. Temat ciągnął się dalej aż zeszlismy na temat naszych emocji i uczuć.

- Ty z Żaneta przyjaźnisz się tylko dlatego, że boisz się odrzucania. - powiedziała bez wahania.

- Co? - spojrzałam na nią. - Nieee... Jest dla mnie na prawdę ważna i chociaż tyle razy mnie zawiodła to nie mogę przestać ją lubieć. - sapnęłam i oparłam brodę o moją dłoń.

- Masz tak jak ja... - cicho odpowiedziała spoglądając i uśmiechając się do mnie.

Po dzwonku wzięłam plecak i wyszłam z sali czekając tylko jeszcze na Żanete. Ona zawsze odprowadzała mnie na przystanek.

- Ale się zmeczyłam - Zaśmiała się podchodząc do mnie.

- Czym?

- Biegałam  tu i spowrotem przez cała lekcje, to raczej męczące... - sarkastycznie spojrzała.

- No oczywiście... - zaśmiałam się. -Myślisz, że Paweł mnie chce? - przypomniały mi się słowa Wiktorii gdzie wspomniała, że różnie jej mówi.

- Ja nie myślę ja to wiem ! - wyjęła z kieszeni telefon.  - O czym rozmawiałaś z Wiktorią? - zapytała a w jej tonie można było wyczuć lekką zazdrość.

Szczęście nie jedno ma imięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz