Rozdział 20

288 17 2
                                    

W dzień wyjazdu do Zakopanego chodziłam niezwykle poddenerwowana, sprawdzając po kilkanaście razy czy wszystko spakowałam do mojej walizki. Byłam tak zmęczona, że istniało duże ryzyko, że czegoś zapomnę. Zdecydowałyśmy się na podróż pociągiem nocnym, aby zdążyć na sobotni konkurs drużynowy. Miałam nadzieję, że może w pociągu uda mi się zdrzemnąć chociaż przez chwilę.

Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że mam dokładnie 5 minut do wyjścia. Ostatni raz przejrzałam zawartość walizki. Kiedy uznałam, że chyba wszystkie niezbędne rzeczy mam, chwyciłam walizkę i zaprowadziłam ją do przedpokoju. Ubrałam trapery, zimową kurtkę i byłam gotowa do wyjścia. 

Wyszła z domu i skierowałam się w stronę samochodu, w którym już czekała na mnie mama, aby odwieźć mnie na dworzec. Schowałam walizkę do bagażnika, a następnie zajęłam miejsce z przodu pojazdu. Chwilę później byłyśmy już w drodze.

-Tylko obiecaj mi, że będziesz ostrożna i nie zrobisz żadnych głupot.- nie mogło zabraknąć standardowego tekstu mojej mamy.

-Jestem prawie dorosła... Z resztą znasz mnie i wiesz, że jestem rozsądna.-zapewniłam ją. Naprawdę jestem asertywną osobą, więc nie powinna się o mnie martwić. Kiedy dojechałyśmy pod dworzec, nie chciałam zbytnio przeciągać naszego pożegnania. Zabrałam walizkę z bagażnika, jeszcze raz zapewniłam mamę, że będę ostrożna i poszłam w kierunku Oliwii, która już na mnie czekała.

-Nie mogę uwierzyć.- powiedziała przyjaciółka. Przez ostatnie kilka dni słyszałam to zdanie średnio kilkanaście razy na godzinę. Na potwierdzenie wiarygodności tego co nas czeka, pomachałam jej przed twarzą biletami, co sprawiło, że w jej oczach roztańczyły się wesołe ogniki.

Przedział w pociągu miałyśmy na szczęście na wyłączność, więc mogłyśmy swobodnie rozmawiać bez krępującej obecności postronnych słuchaczy.

-Ale zapoznasz mnie z nim, prawda?- zapytała Oliwia takim tonem, jakby odpowiedź przecząca miałaby złamać jej serce.

-Jeśli będzie taka możliwość, to oczywiście.- odpowiedziałam najbezpieczniej jak tylko się dało. Nie jestem przecież w stanie zagwarantować jej spotkania z nim twarzą w twarz. To sportowiec, przyjeżdża tu na zawody, a nie na wycieczkę. Kto wie, czy w ogóle będzie miał jakąś chwilę wolną. W tej samej chwili kiedy się nad tym zastanawiałam, dostałam wiadomość od Stefana, który obiecał, że odezwie się po eliminacjach do konkursu indywidualnego. Spowodowało to uśmiech na mojej twarzy, co nie umknęło uwadze Oliwii.

-Ejj... A może on ci się jednak podoba?- bardziej stwierdziła niż zapytała. Absurd.

-Nie, nie.... Coś ty...-zaczęłam się tłumaczyć.- To w ogóle nie mój typ, a wszystko wyszło z przypadku. My się tylko przyjaźnimy, a dokładnie dopiero zaczęliśmy, bo jak my się krótko znamy. A to o czym ty mówisz, zupełnie nie patrzę na niego w tych kategoriach.

-Daj spokój, na pewno każda osoba, która wie o jego istnieniu tak myśli.- kontynuowała. I tym spojrzeniem się właśnie między sobą różnimy. Ja nie zakochałabym się w kimś kogo ledwo znam, a co dopiero nie znając kogoś całkowicie. Nawet biorąc pod uwagę, że się choć trochę znamy, to naprawdę dużo dzieli mnie i Austriaka. Nie mam praktycznie pojęcia o skokach, o sporcie, który jest jego życiem i największą pasją. Zresztą zakładając, że bym coś do niego poczuła, to i tak w ty aspekcie nie zwróciłby na mnie większej uwagi. Na szczęście mój umysł chroni mnie przed jakimikolwiek złudnymi nadziejami i nie czuję potrzeby bycia dla niego kimś więcej. Lepiej patrzeć na życie racjonalnie.

-Spróbujmy się choć przez chwilę zdrzemnąć.- powiedziałam zmieniając temat. Dziewczyna prawie niewidocznie przytaknęła głową i już po chwili miała zamknięte oczy. Moje oczy już też mi się same zamykały, ale najpierw musiałam odpisać Stefanowi, czego nie zrobiłam wcześniej.

W Zakopanem powinnyśmy być dopiero koło 7.30 I oczywiście gratuluję drugiego miejsca w kwalifikacjach! ;) ~Laura

Odpowiedziałam i zajęłam się szukaniem słuchawek w jakże przepastnej torebce.Szukanie ich trwało jeszcze dłużej niż przewidywałam. A gdy je wyciągnęłam, były kompletnie splątane. Jakby w mojej torebce mieszkały jakieś złośliwe stworzonka, które zamieniły moje elegancko zwinięte słuchawki w plątaninę, gdzie trudno określić było początek i koniec.

Włączyłam moją ulubioną playlistę, a gdy w moich uszach rozbrzmiały dźwięki piosenki This house is not for sale, już miałam ochotę zamknąć oczy. Jednak uniemożliwił mi to Stefan, który właśnie odpowiedział na moją wiadomość

Mam nadzieję, że uda nam się jutro spotkać. Niestety teraz już muszę lecieć, dobranoc <3 ~Stefan

Nie ukrywam, że również miałam taką nadzieję. Nie minęło aż tak dużo czasu od naszego ostatniego spotkania, a już zdążyłam się za nim stęsknić. 

Wyśpij się, żebyś w jutrzejszym konkursie poleciał daleko. Będę miała problem czy kibicować tobie czy Polakom... Śpij dobrze! :* ~Laura

Musiałam się chyba na chwilę zdrzemnąć, bo obudziło mnie szturchanie w ramię. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak Oliwia bierze nasze bagaże, co musiało oznaczać, że nadszedł czas na przesiadkę. Przetarłam wciąż lekko zaspane oczy i wyszłam z pociągu, kierując się śladem przyjaciółki.

Do następnego pociągu miałyśmy prawie godzinę, więc uznałyśmy, że ten czas warto by wykorzystać na kawę. Udałyśmy się do kawiarni usytuowanej na dworcu i zamówiłyśmy po dużej kawie. 

-Denerwuję się.- oznajmiła dziewczyna, przez co chwilowo poczułam się, jak wyrwana z kontekstu. Ale w jej przypadku kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o skoki.

-Dziewczyno wyluzuj, to nie randka.- zaśmiałam się, ale z jej wyrazu twarzy można było wyczytać, że o tym to by akurat marzyła.- Bądź po prostu sobą i zachowuj się neutralnie, jeśli do takiego spotkania dojdzie.

Musiałam się znowu zaasekurować ewentualnością, że coś mogłoby się nie udać. Chociaż mam szczerą nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. 

-Ja wiem..... Ale chciałabym po prostu zrobić dobre wrażenie.- w tym momencie jej głos wyrażał prawdziwe zdenerwowanie. jak sobie przypomnę, to ja przed pierwszym spotkaniem stresowałam się chyba nawet bardziej, jednak to były zupełnie inne okoliczności i inna sytuacja.

Nasz czas spędzony w kawiarni, jak i podróż drugim pociągiem minęły nieubłaganie szybko i nim się obejrzałyśmy, pociąg dojeżdżał do naszej stacji docelowej. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dokładnie 7.30. Cóż za punktualność, kto by pomyślał. Tym razem to ja musiałam obudzić przyjaciółkę, która słodko drzemała wsparta czołem o szybę. Zabrałyśmy bagaże i w końcu mogłyśmy wyjść z pociągu i zaczerpnąć świeżego powietrza. Już samo powietrze tutaj zdawało się pachnieć inaczej. Rozejrzałam się po peronie i wydawało mi się, że zauważyłam znajomą twarz. Zamrugałam kilka razy, uznając to za przewidzenie spowodowane zmęczeniem po podróży. Jednak gdy ponownie spojrzałam w tamtą stronę, zobaczyłam tę samą twarz i to z zupełnie mniejszej odległości. Austriak pomachał mi entuzjastycznie, na co zareagowałam tym samym. Już po chwili stał bezpośrednio obok mnie, bez wahania przytulając mnie do siebie. Nie ukrywam, sprawiło mi to przyjemność. W całej tej sytuacji kompletnie zapomniałam o przyjaciółce, która z lekko rozdziawionymi ustami stała w osłupieniu kilka kroków za mną. 

__________________
Ogromnie przepraszam za gigantyczne spóźnienie!                  Mam na głowie tyle zajęć, że ciężko jest nawet znaleźć odrobinę wolnego czasu :(
zrobię co w mojej mocy, aby powrócić z tym opowiadaniem ;)

Let's fly together || Stefan Kraft Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz