11. Co będzie dalej?

502 71 0
                                    

-Caaaamilaaaaaa! - usłyszałam wołanie prawdopodobnie z drugiego końca statku.

Zebrałam w sobie całą odwagę i wyszłam z pokoju. Wyjrzałam na dół, gdzie zdezorientowana Lauren krzyczała moje imię, jednocześnie się rozglądając. Miała idealne ciało, a obcisły kombinezon tylko to podkreślał. Musiałam się jednak skupić i rozpocząć grę aktorską jak nigdy w życiu.

- Lauren?! - krzyknęłam zaskoczona. Gdy jej wzrok powędrował na mnie, od razu zbiegłam na dół i stanęłam z nią twarzą w twarz.

- Co się stało? Dlaczego tylko my się obudziłyśmy? Który mamy rok? - mówiła niezwykle szybko.- Dlaczego masz na sobie normalne ubrania? Jak długo tutaj jesteś? - zalała mnie morzem pytań, a ja ledwo ją rozumiałam. Nie czekając na moje odpowiedzi rozpłakała się, a ja ją przytuliłam. Zapamiętać: Lauren jest bardzo emocjonalna. Czułam, jak łzy spadają na moją bluzę, więc dałam jej chwilkę na uspokojenie się.

Gdy usłyszałam, że się wycisza i normuje oddech lekko odsunęłam ją od siebie i wytarłam kciukiem pozostałe łzy na policzkach.

-Posłuchaj mnie, dobrze? I nie panikuj. Obiecaj, że to, co ci zaraz powiem przyjmiesz na spokojnie. - chciałam, aby mój głos był zdecydowany, ale jednak łamał się pod wpływem emocji.

-O... o... obiecuję. - wychlipiała i jej wyraz twarzy mówił, że była przygotowana na najgorsze.

-Obudziłam się jakieś trzy dni temu. Zdążyłam w tym czasie zwiedzić cały statek i przywłaszczyć jeden z pokoi. Jest tam pełno ubrań, więc przebrałam się w coś wygodniejszego. - mój wzrok niekontrolowanie opuścił jej oczy i zjechał trochę niżej, jednak szybko się ogarnęłam. - Na drugim piętrze znajduje się takie urządzenie, z którym rozmawiałam... i tak właściwie to może być zepsute... Ale dowiedziałam się, że mamy 2039 rok, a ludzie nie istnieją i nikt nas nie uratuje i zostaniemy tu na zawsze. - wyrzuciłam na jednym tchu, takim obojętnym tonem, jakbym opowiadała, co wczoraj robiłam.

Zaskoczyła mnie swoją reakcją.

-Mówisz o TYM informatorze na drugim piętrze? - nagle ożyła. - On nigdy się nie myli. Nigdy, rozumiesz? Jest bezawaryjny. Mój wujek pracował przy budowie Suremaca. Wiem dużo o tym statku, a jeszcze więcej o tej durnej maszynce. Chodź!

Pociągnęła mnie za rękę i wbiegłyśmy razem na drugie piętro.

-Muszę się upewnić. - zwróciła się do mnie, a potem spojrzała na ekran.

Zadała te same pytania, co ja wcześniej, tylko ładniej zbudowane. Otrzymała identyczne odpowiedzi. Gdy skończyła wywiad, oparła się rękami o ścianę. Nie wiedziałam, jak się zachować, ale ostatecznie tylko czekałam na to, co zrobi.

Po kilku minutach podeszła do mnie.

-Camila... Zdajesz sobie sprawę z tego, że na świecie zostało dwadzieścia osób? Z siedmiu miliardów... zostało... dwadzieścia osób. To już poważny koniec świata. Nasz gatunek nie przetrwa. To koniec... - patrzyła na mnie załamanym wzrokiem.

-Przecież mamy szansę. Wystarczy, że wybudzimy resztę i zaczniemy...

-Nie! - przerwała mi. - Nienaturalne wybudzanie z hibernacji jest niebezpieczne dla zdrowia i życia, więc nawet o tym nie myśl. Trzeba poczekać, aż wybudzą się sami z siebie. Kolejna osoba może wstać za godzinę, pięć dni, albo 90 lat. Tego nie da się przewidzieć. - chyba coś mi się przewróciło w żołądku.

-A co dokładnie mogłoby się stać, gdybyśmy kogoś wybudziły? Pytam z czystej ciekawości. - powiedziałam obojętnie.

-Ty serio nic nie czytałaś o hibernacji? - westchnęła. - Mogłyby pojawić się różne objawy: gorączka, bóle mięśni, wysypka, kaszel... Nieleczone objawy w najgorszym wypadku mogą doprowadzić do śmierci. Nie dotyczy to jakiegoś 1% populacji, której nic by się nie stało.

-Okej, to co teraz? - nie dawałam po sobie poznać, że modliłam się w myślach, aby zielonooka należała do tego jednego procenta. Ona zamyśliła się na moment, a potem spojrzała mi prosto w oczy.

-Teraz możemy robić co tylko chcemy. - uśmiechnęła się zadziornie i ruszyła do pokoju obok mojego, a ja zapomniałam, jak mam na imię.

Chwila, chwila, tego było zdecydowanie za dużo. Przeanalizowałam swoją sytuację. Ludzie nie istnieją poza tym statkiem. Ci, którzy się wybudzą zostaną tu do śmierci i tak wygninie nasz gatunek.

Jestem uwięziona w jakimś Suremacu 3000 metrów pod wodą z kobietą, która dziwnie na mnie działa. W ciągu piętnastu minut płakała, przeraziła się faktem, że nastąpił koniec ludzkości, a potem jakby ucieszyła się, że "możemy robić co tylko chcemy". Nie byłam pewna, jak rozumieć to zdanie. W ogóle chyba jeszcze do mnie nie dotarło, że na świecie zostało dwadzieścia osób. Wszystko działo się zbyt szybko.

Miałam bardzo mieszane uczucia.

Pod wodą (Camren/girlxgirl) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz