Nieznane głosy krążyły nad głową Sreberka, jakby chciały specjalnie zakłócić jej sen. Nie wiedziała, czy nie żyje, czy to wszystko było jedynie wymysłem wyobraźni i kiedy otworzy oczy, obudzi się na swoim legowisku w domu Dwunożnych. Dziwne zapachy drażniły jej nosek, jeszcze bardziej ją rozbudzając. W powietrzu unosił aromat kwiatów i ziół. Podniosła leniwie powieki. Jasne światło oślepiło ją na krótką chwilę. Otoczenie jawiło się w jej oczach w postaci rozmazanych konturów, jednak nie na długo. Jakaś sylwetka rzucała cień na jej pyszczek, przypatrując się jej szyi. Kotka zadrżała. Nie mogła rozpoznać pochylającego się nad nią kształtu. Nie był to borsuk, który jak twierdziła, pozbawił ją życia i nie był to też żaden ze znanych jej kotów. Rozmazany obraz nabierał ostrości. Sreberko wpatrzona w niebieską sierść obcego kota, usłyszała przejęty troską, ciepły i jakby matczyny głos nieznajomego. A raczej nieznajomej. Kotka oddaliła się od niej i spojrzała w innym kierunku. Miała łagodną budowę ciała i krótką sierść. Jej lewy bark przecinała głęboka blizna. Sreberko podniosła delikatnie głowę. Zatroskane, zielone oczy kotki z blizną przyglądały się jej z ogromną ulgą, kiedy lekko się poruszyła.
– Jak się czujesz? – finezyjny głos nieznajomej zadźwięczał w uszach Sreberka. Kotka chciała coś powiedzieć, ale uprzedziła ją inna. Jej futro było śnieżnobiałe, a błękitne oczy, choć chłodne, również wyrażały zmartwienie.
– Boli cię coś mała? – spytała właścicielka lodowatego spojrzenia. Teraz ona przyglądała się jakiemuś punktowi na jej karku. Sreberko nie miała pojęcia o co chodziło. Zaczęła przeszukiwać swoją pamięć, a jedyne wspomnienie jakie miała, to mętny obraz spoglądającego na nią jasnobrązowego, pręgowanego wojownika. Nie umiała wyjaśnić tej sytuacji.
– Czy... – zaczęła niepewnie. – Czy... moi przyjaciele... oni...
– Żyją – odparła niebieska kotka. Spojrzała w kierunku wyjścia. – Nic im nie jest. Nawet nie mają najmniejszego zadrapania...
– Przynajmniej oszczędzili nam roboty – mruknęła biała, wracając do swoich zajęć. Poruszała się lekkim i dystyngowanym krokiem. Sreberko zazdrościła kotce urody, ale nie przypadła jej do gustu oschłość w jej śpiewnym głosie. Starała się podnieść wyżej głowę, ale kłujący ból przeszył jej słabe ciało. Wtedy przypomniała sobie, jak ledwo uniknęła śmierci. Zamknęła oczy i wróciła myślami do tamtej chwili. Spodziewała się, że skończy jako przystawka dla wygłodniałego zwierza, ale wtedy znikąd pojawił się on. Kocur zwany Sokole Oko. To dzięki niemu mogła teraz rozpamiętywać to wydarzenie. Otwierając oczy, ponownie spojrzała na błękitną kotkę. Nieznajoma zajęta była układaniem zawiniątek z ziołami. Świeże rośliny leżały na niewielkim kamieniu, poukładane w estetyczne stosiki.
– Gdzie jestem? – zapytała ochryple Sreberko. Zaskoczona brzmieniem własnego głosu, postanowiła nie powtarzać pytania. Kotka z blizną odwróciła głowę, odrywając się od pracy. Patrzyła na nią ze zdziwieniem i zmieszaniem. Chwilę później spuściła wzrok, uświadamiając sobie, że jej pacjentka nie pochodzi stąd.
– Jesteś w obozie Klanu Strzały – miauknęła, muskając łapą parę kolorowych kwiatków – dokładniej w legowisku uzdrowicieli. – Jej spojrzenie dalej skupiało się na wiązance ziół. –Nazywam się Niebieska Mgła, a ta zrzęda o błękitnych oczach to Śnieżne Światło – dodała, spoglądając na Sreberko.
– Słyszałam! – warknęła Śnieżne Światło, rzucając okiem na Niebieską Mgłę. Wyprowadzona z równowagi, zniknęła w głębi legowiska. Druga uzdrowicielka westchnęła cicho, wracając do przerwanego zajęcia. Sreberko rozejrzała się dookoła. Ściany zrobione były z mieszanki gliny i ziemi, poprzeplatanej większymi lub mniejszymi korzeniami. Podłoże gdzieniegdzie porastała udeptana pożółkła trawa. Do środka wpadało stosunkowo mało światła. W tunelu, który zapewne prowadził do dalszej części legowiska, panowały ciemności. Młoda kotka spojrzała w stronę wyjścia. Ozdobione było plątaniną bluszczu i jaskrawoczerwonych kwiatów. Na jednym z nich przysiadł barwny motyl. Sreberko urzeczona jego urodą, obserwowała, jak przelatuje z kwiatka na kwiatek, wypijając ich słodki nektar. Nagle w norze zrobiło się ciemniej. Niebieska Mgła również zauważyła niespodziewaną zmianę. Sreberko kątem oka obserwowała medyczkę. Błękitna kotka podniosła się i wyszła na zewnątrz, pozdrawiając oczekującego na nią kota. Rozmawiali o wielu rzeczach. Szarobłękitna kotka zastanawiała się, kim jest przybysz. Mogła jedynie słuchać jego głosu. Wywnioskowała, że był to na pewno kocur. Niebieska Mgła na krótko wróciła do legowiska, rzucając okiem na pacjentkę. Chwyciła zębami zielone zawiniątko i w pośpiechu opuściła norę. Sreberko znowu została sama, lecz nie na długo. Z ciemnego tunelu wyłoniła się kremowa, pręgowana kotka. Wyglądała na młodszą od Śnieżnego Światła czy Niebieskiej Mgły. Miała lśniące, zielone oczy. Pachniała lawendą. Z zaskoczeniem spojrzała na szarobłękitną kotkę. Obie przyglądały się sobie nawzajem. Kremowa kotka potrząsnęła głową i obdarzyła Sreberko radosnym spojrzeniem.

CZYTASZ
Wojownicy || Cień Sokoła [ZAWIESZONE]
FanfictionNastały mroczne czasy dla Klanu Burzy. Złamany Kieł, okrutny przywódca tegoż klanu, od dawna spogląda łakomym okiem na tereny Klanu Strzały. Konflikt zaostrza się z każdym kolejnym księżycem, a przepowiednia niosąca w sobie śmierć tyrana powoli odch...