15.

393 37 21
                                    

Harry
-Nia-Niall.. - zrobiło mi się słabo, kiedy tylko odblokowałem telefon.

-Harry wszystko dobrze?! - podbiegł do mnie. - Jezu czekaj - chwycił mnie za rękę i posadził na krześle. - Co się dzieje? - pokazałem mu wiadomość jaką dostałem kilka minut temu od Louisa. - Człowieku spokojnie. Przez ciebie myślałem, że coś ci się dzieje. Odpisuj mu szybko!

Do Louis:
Chyba t...

Nie dokończyłem wiadomości, bo blondyn wyrwał mi z ręki telefon i usunął to co napisałem.

-Pojebało cię?! - odezwał się. - Oczywiście, że nie możecie się spotkać. Musisz mu pokazać, że zjebał, a jak mu zależy to będzie się starał.

-Ale..

-Nie ma żadnego ale. Albo piszesz mu, że nie, albo nie piszesz nic - nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Niall wystukał na klawiaturze wiadomość po czym ją wysłał. - A, że to ja jestem kapitanem statku Larry, ja będę decydował - wyszczerzył się i oddał mi telefon.

Do Louis:
Nie chcę znów słuchać tego, czego musiałem ostatnio. Spotkanie to nie najlepszy pomysł.

Otworzyłem szerzej oczy, kiedy przeczytałem co ten idiota napisał. No nic..

"Jak mu zależy to będzie się starał."

Louis

Od Harry:
Nie chcę znów słuchać tego, czego musiałem ostatnio. Spotkanie to nie najlepszy pomysł.

-Zaaayn - jęknąłem. - Zjebałem Jezus.. - zakryłem się cały kocem. Chyba miałem łzy w oczach, ale nie będę ryczał.

-Loueh, proszę przestań.. - wziął mój koc. - Przecież nie płacz - dopiero te słowa uświadomiły mnie, że płakałem. - No chodź tu cioto - przytuliłem się do Zayn'a. Kurwa przecież ja się nie przytulam. Ja przecież nawet nie płaczę.

Co ten Harry ze mną zrobił?

Z minuty na minutę płakałem coraz bardziej. Nawet tego nie chciałem. Próbowałem przestać, ale nie byłem w stanie..

-Daj mi ten telefon - odkleiłem się od Zayn'a i podałem mu komórkę. Chwilę stukał w klawiaturę i potem pokazał mi wiadomość.

Do Harry:
Daj mi chociaż kilka minut. Proszę spróbujmy porozmawiać.

-Będzie dobrze Lou.. - przejechał ręka po moich włosach niszcząc je przy tym.

-Edward podaj mi szklankę wody - usłyszałem głos mojej matki.

-Wrócili, kurwa jego mać.. - sapnąłem.

-Dobra zbieram się - uśmiechnął się. - A ty się nie martw, obiecuję ci, że jeszcze będziecie super parą i w ogóle - puścił mi oczko i skierował się do tylnych drzwi tak, żeby nie natknąć się na moich rodziców.

-William - przewróciłem oczami. Był taki spokój. Ona ledwo wróciła i już musi mnie wkurwiać. Jej głos doprowadza mnie do szału. Chciałbym, żeby Harry tutaj był..
Potrzebuję go teraz. Ja pierdole potrzebuję mojego Harry'ego.
Mojego?
Sam nie wiem..

Od Harry:
Okej. U ciebie?

Kurwa no nie możemy u mnie..
Przecież..

Do Harry:
Może być ta kawiarnia? Wiesz.. Ta co się w niej widywaliśmy.. Albo.. Park?

Od Harry:
Kawiarnia.

Do Harry:
A więc kawiarnia za pół godziny.

„Nobody said it was easy" • larry • korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz