Czy to nie miała być walka drużynowa? zastanowiła się Nemu, obserwując z tyłu jak Natsu i Gajeel napierają na Bliźniacze Smoki. Nie poświęcała czasu na dedukowanie, dlaczego tylko w tym pojedynku uczestniczyły trzyosobowe drużyny. Skoro już o tym mowa... Gdzie ta laska od Szablozębnych? zapytała samą siebie i nagle poczuła jakiś ruch za sobą. Tylko dzięki, wypracowanemu przez lata samotnych misji, refleksowi zdołała umknąć przed atakiem. Odskoczył na bezpieczną odległość i zmierzyła przeciwniczkę wzrokiem. Nazywała się chyba Tasami. Była blada, wysoka o długich, brązowych włosach. W szarych oczach cził się gniew i chyba obłęd. Czy każdy z tej gildii ma coś nie tak z mózgiem? pomyślała, uśmiechając się mimowolnie. I właśnie wtedy oberwała w brzuch pięścią otoczoną czarną mgłą. Odrzuciło ją na ściane areny, gdzie zostawiła dziurę. Odkaszlnęła i otarła z brody krew.
- Nieźle, mała.- pochwaliła ją i wyprostowała się.- Ale to na mnie za mało.
Skoczyła z miejsca i, na razie rezygnując z magii, zadała cztery szybkie ciosy. Trzy zostały zablokowame, ale czwarty ugodził Szablozębną w szczękę od dołu i wyrzucił w powietrze. Nemu monetalnie znalazła się nad nią i, z diabolicznym uśmiechem, skrzyżowała ramiona.
- Tsukiryuu no Yokugeki!- dwa strumienie srebrnego światła uderzyły w magiczkę wroga i wbiły głęboko w podłoże areny. Różowo-włosa wylądowała zgrabnie na nogach i uśmjechnęła się, słysząc jak wiwaty Fairy Tail nabierają mocy. Natsu i Gajeel chyba mieli drobne problemy, bo zauważyła u nich więcej zadrapań, ale odzyskali rezon i tłukli Bliźniaczych Smoków jak chcieli. I nagle jeden z ataków niemal ją trafił. Z furią oczach, podciągnęła nieistniejące rękawy i ruszyła w kierunku walczących.
- Patrzeć, gdzie celujecie, cholera jasna!- wrzasnęła, a na jej pięściach zatańczyło srebrne światło.- Zaraza jedna!
Dopiero po czasie przypomniała sobie, że nie powinna się rozpraszać. I za ten błąd zapłaciła. Nagle znalazła się na ziemi, twarzą w dół. A Tasami stała nad nią wykręcając jej rękę i nogą dociskając głowe do piaskowej areny. Losy pojedynku po raz kolejny się odwróciły.Laxus warknął pod nosem, obserwując pojedynek. A dokładniej tą różową cholere, która dawała po sobie deptać. Cholerny pokurcz! Już miał krzyknąć, żeby wzięła się w garść, ale rozległ się huk i arena zaczęła się zapadać.
W ostatniej chwili chwyciła się ręką nienaruszonego fragmentu i zawisła nad kilkudziesięcio metrową wyrwą. Jest źle. Bardzo źle.
Spojrzała na lacryme i zacisnęła usta, widząc, że jej brat i Gajeel chyba padli. Czyli została sama na placu boju? Naprawdę nie miała na to ochoty. Chciała tylko skopać jej obecną przeciwniczkę, a potem zrobić porządne kuku Minervie. Zdeterminowana wzięła głęboki wdech.
- Wy lenie cholerne!- wydarła się.- Tyle gadacie o zwycięstwie, a teraz co?! Byle wypierdek z Sabertooth ma was pokonać?! Plamicie dobre imię Fairy Tail! Więc brać dupy w troki wstawać i nakopać tym przemądrzałym gnojką, aż im w pięty pójdzie!- zakończyła swoją mowę motywującą i wciągnęła się spowrotem na stabilne podłoże. Przy okazji doszła do wniosku, że wyszło chyba nieco zbyt wulgarnie.- Za dużo czasu spędzam z Laxusem.- westchnęła na tyle cicho, żeby nikt jej nie usłyszał. Zaraz jednak skupiła się z powrotem na walce.
Zatrzymała kopnięcie, chwytając nogę swojej przeciwniczki, i, uśmiechnowszy się przerażająco, strzeliła kośćmi w karku. Ponownie starły się w walce wręcz w pewnym momencie przechodząc do ataków magicznych. I musiała przyznać, chociaż niechętnie, że Tasami bić się umiała. A magia, jaką się posługiwała, była dziwnie nipokojąco. A dziewczyna jakby czytając jej w myślach, uśmiechnęła się jak rasowa psychopatka.
- I jak podoba ci się moja moc?- zapytała dziwnym głosem.- Nauczyłam się jej specjalnie dla ciebie.- Nemu gwałtownie odskoczyła, kiedy czarna mgła niemal dosięgła jej gardła.- Możesz sobie być Smoczą Zabójczynią. Ale ja jestem potężniejsza. Moja magia służy do zabijabia bogów.- duma wręcz promieniowała z Tasami. I żądza mordu przy okazji. Nemu poczuła jak włoski na karku stają jej dęba. Smoczy instynkt dawał znać, że to już nie przelewki.- Jestem Księżycową Zabójczynią Bogów.
- W takim razie nie będę się powstrzymywać.- Smocza Zabójczyni wyprostowała się i nawet widzowie mogli poczuć zmianę atmosfery. Na ekranie Natsu właśnie rozgromił Bliźniacze Smoki, a ona zaczęła wręcz promieniować magią.Mira przełknęła śline, obserwując z trybun zmianę atmosfery. Dawno nie widziała takiej Nemu. Zazwyczaj każdy dziwił się, że taka niepozorna dziewczyna jest magiem klasy S. Ale, jeśli tylko ktoś miał nieszczęście natknąć się na nią w tym stanie, wiedział, że nie jest to osoba, z którą chce się zadrzeć. Usłyszała jak stojąca obok niej Lissana głośno wciąga powietrze.
- Czy to te trzy miesiące tak ją wzmocniły?- zapytała cicho starszej siostry.
- Nie.- Mirajane pokręciła głową.- To jest Nemu którą mało kto z gildii miał okazję oglądać. Prawdziwa Smocza Zabójczyni.- jakby na potwierdzenie tych słów Nemu odchyliła głowę i krzyknęła.
Ale nie był to ludzki głos. Nad areną poniósł się echem ryk bestii niewidzianej od wielu, wielu lat. Dźwięk tak przerażający, że na skórze pojawiała się gęsia skórka, a ciało oganiała panika. Tak właśnie działał ryk smoka.Tasami zagryzła wargę i wbiła paznokcie w wewnętrzą stronę dłoni, czując jak zaczynają trząść jej się nogi. Czy ona się... Bała?
Nie, to niemożliwe. Przecież powinna być na tyle silna, by bez problemu zmiażdżyć tę jedną podrzędną wojowniczke. Jej magia służyła do zabijania bogów, do diabła!
A jednak... Czuła się zagrożona, jakby zdecydowanie przeceniła swoje możliwości. Jakby ta niepozorna magiczka była kimś, kogo pokonanie jest tylko odległym marzeniem.
- Jesteś silna, Tasami.- usłyszała i wbiła wzrok w Smoczą Zabójczynie.- Ale popełniliście jeden błąd. Sabertooth miało czelność sponiewierać członka naszej rodziny. Potraktowaliśmy to jako wypowiedzenie nam wojny. Znieważyliście nas, a to czyni was naszymi wrogami.- i nagle poczuła jak chłodna dłoń chwyta ją za gardło. Patrzyła prosto w zimne ciemnozielone, niemal czarne oczy.- A wiesz jak obchodzimy się z wrogami?- zapytała niby słodko.
Otoczona światłem pięść ugodziła Tasami w brzuch i pchnęła wprost w środek koła, stworzonego z narysowanych na ziemi, magicznych kręgów. Nemu mlasnęła leniwie językiem, uśmiechając się. Ale nie ciepło i przyjaźnie. Ten uśmiech skrywał w sobie groźbę. Ostre kły błysnęły niepokojąco.
- Chciałam zachować to zaklęcie jako mojego asa w rękawie.- oznajmiła, wyciągając rękę. Tasami poczuła jakby jej ciało oplotły niewidoczne łańcuchy. Nie była w stanie się ruszyć.- Doceń to, że używam go w walce z tobą. To tylko udowadnia, że uważam cię za godną przeciwniczkę. Księżycowa Wróżba aktywna.- narysowane w piasku znaki rozbłysły niepokojącym, lekko fioletowym blaskiem.- Upadek Niebios.
Całą arenę zalało oślepiające światło. Dopiero kiedy zgasło, widzowie mogli ujrzeć Tasami leżącą nieprzytomną w niedużym kraterze i Nemu Dragneel, która przesuwała po nich wzrokiem.
- Niech to będzie przestroga.- odezwała się, a jej głos pobrzmiewał w idealnej ciszy, jaka zapadła dookoła.- Każdy kto odważy się skrzywdzić kogoś z naszej rodziny, powinien być gotów na brak litości z naszej strony. Bo jesteśmy Fairy Tail!- ostatnie zdanie wykrzyczała, unosząc dłoń w geście, który jej gildia uważała za swój. Na stadionie podniosła się wrzawa.- Za pierwsze miejce w Igrzyskach!- krzyknął Mistrz, unosząc kufel.
- Kanpai!- odpowiedziało zgromadzone w barze towarzystwo, entuzjastycznie dołączając do toastu. Nemu również uniosła swoją szklankę i ochoczo upiła łyk swojego drinka.
Siedziała obok Laxusa z szerokim uśmiechem, co jakiś czas uśmiechając się do towarzyszy, którzy chwalili jej wcześniejszy występ. Czasami ktoś klepnął ją w plecy, innym potarmosili jej włosy. A ona za każdym razem ukazywała swoje kły i śmiała się wesoło.
Laxus obserwował ją bez słowa, z nikłym uśmiechem, czającym się w kącikach ust.
- Co to było za zaklęcie?- zapytał w pewnym momencie, zdając sobie sprawę, że na arenie widział je po raz pierwszy.
- Księżycowa Wróżba?- upewniła się. Kiedy skinął głową, kontynuowała.- Taki tam efekt mojego przeglądania starych ksiąg. Pracowałam nad nim przez ostatnie dwa lata. Draństwo wymaga sporo magii i koncentracji, ale ma kilka poziomów i jest pieruńsko silne. To co pokazałam dzisiaj to zaledwie przedsmak. Muszę je jeszcze dopieścić.
Wbrew sobie, Laxus poczuł na plecach zimny dreszcz. Skoro to była jeszcze wersja surowa, co się stanie kiedy już je dopracuje? Szeroki uśmiech Smoczej Zabójczyni tylko utwierdzał go w przekonaniu, że jego obawy, co do jej stabilności psychicznej są uzasadnione.Witam! Czyta to ktoś jeszcze? Przepraszam za tak długą przerwę, ale nie potrafiłam zebrać się do pisania. Mam nadzieję, że ten rozdział wypadł lepiej niż poprzedni, bo prznam, że tamten pisało mi się dosyć trudno. Z tym to już inna bajka.
Dla zainteresowanych: Na dniach powinien pojawić się kolejny fanfik z FT. Inna historia, chociaż i tam pojawi się Nemu. A jak dobrze pójdzie może do końca tygodnia wrzucę tu jeszcze jeden. Zależy czy chcecie.
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam za długą nieobecność.
Wasza Fumi.
CZYTASZ
Wojna nie decyduje. (Fairy Tail fanfic)
FanficElita gildii Fairy Tail powraca po siedmioletniej nieobecności. Mają trzy miesiące, aby odzyskać pełnie swoich możliwości i zaprezentować się na Wielkich Igrzyskach Magicznych. Erza zamartwia się o Jellal'a, Lucy przeżywa żałobe po ojcu, Juvia otrzy...