30

1.7K 78 11
                                    

SMS, Rozmowa przez telefon

-------------------------------------

Unoszę powieki, po czym od razu je zamykam, bo promienie słońca, wpadające przez okno, padają prosto na moją twarz. Delikatnie zwalam dłoń Arkadiusza z mojego brzucha, a ten mruczy cicho, by znów zapaść w sen. Podnoszę się z łóżka i chwytam koszulkę, w której wczoraj przyleciałam. Ziewając wychodzę z pomieszczenia, próbując sobie przypomnieć drogę do drzwi wyjściowych. W końcu schodzę po schodach na parter i jakoś docieram do przedpokoju, gdzie ciągle leży moja torba. Dokładnie tak jak ją wczoraj zostawiliśmy. Nachylam się i podnoszę mój telefon leżący obok. Dostrzegam jednego SMS-a od Qukiego: "Mela, dlaczego nie odbierasz? Daj znać. Martwię się." Wzdycham cicho, bo obiecałam mu, że jak tylko dotrę do domu mojego piłkarza i uzyskam dostęp do internetu, dam mu znać. Całkowicie o tym zapomniałam, bo gdy tylko dotarliśmy tutaj, zajęliśmy się całkowicie czymś innym. Zaglądam chyba do​ wszystkich możliwych pomieszczeń i na samym końcu trafiam do łazienki, gdzie po szybkim prysznicu i ogólnym ogarnięciu się, przebieram się w spodenki i zwykłą szarą koszulkę. Wracam do sypialni Arka, gdzie ten nadal śpi. Omijam leżące na podłodze ciuchy, zatrzymując się przy jego spodniach i po chwili szperania w kieszeniach, wyjmuję jego komórkę. Zamiast bawić się w zgadywanie hasła, po prostu przykładam palec brązowookiego i tym samym zyskuję dostęp do jego telefonu. Wychodzę na balkon, który dopiero teraz dostrzegam i w jednej z aplikacji dzwonię do Qukiego, który odbiera prawie natychmiast.

-Milik, co się dzieje z Melką? Dlaczego nie odbiera?- Pyta na wstępie.

-Wszystko ze mną w porządku.- Odzywam się.- Po prostu zapomniałam dać znać.- Tłumaczę, ale ten siedzi cicho.- No co?- Fuczę.

-Nic. Tylko jestem pewien, że po prostu byłaś, jakby to powiedzieć, zajęta Arkiem, a nie dostałaś nagłego ataku sklerozy.- Przyglądam się plaży w oddali, jednocześnie mrużąc oczy.

-Może i masz rację.- Mruczę.- Ale ani słowa Ciumowi, bo mi faceta ukatrupi, za to, że wykorzystał nasze spotkanie do niecnych celów. Nie ważne, że w zasadzie, to było na odwrót.- Uśmiecham się na wspomnienie wczorajszego wieczoru.

-Ma się rozumieć. Ale niech ten smarkacz spróbuje cię skrzywdzić, to pożałuje.

-Hola, hola, Kubuś, nie zapędzaj się. Ty jesteś ten porządny, dobry chłopiec. Nie niszcz swojego wizerunku.

-Nie zniszczę, dopóki twoje serce pozostanie w całości. Masz mi o wszystkim mówić, jasne?

-Jak słońce.- Uśmiecham się, bo czasem Błaszczykowski zachowuje się gorzej niż Cium, ale dzięki temu nie mam tylko jednego brata, a dwóch. Chociaż gdyby doliczyć jeszcze Pieczarę, to trzech.- Odezwę się jeszcze później, dobrze?

-Dobrze, tylko tym razem nie zapominaj o mnie.- Śmieję cicho.- Pa.

-Pa, Quki.- Rozłączam się i wracam do pomieszczenia, gdzie Milik się powoli budzi. Otwiera oczy, które od razu natrafiają na mnie, a na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech.- Pożyczyłam sobie twój telefon.- Mówię, a ten wystawia dłoń w moim kierunku.

-Chodź tu do mnie, Melcia.- Mruczy, a ja na czworaka przechodzę po pościeli i nachylam się nad nim, by po chwili cmoknąć w go słodkie wargi.- Dawno temu wstałaś?- Kładzie dłonie na moich biodrach i sadza na swoich kolanach okrakiem.

-Może z piętnaście minut temu?- Wzruszam ramionami.- Zdążyłam już pozwiedzać wszystkie pomieszczenia, gdy szukałam łazienki i dałam znać Qukiemu, że żyje.- Przejeżdżam palcami po jego włosach.- No i pozbierałam po drodze na górę ciuchy, które leżały na schodach.- Zagryzam wargę.

-Głodna? Ogarnę się szybko i zaraz coś zrobię do jedzenia.- Składa na moim nosie krótkiego całusa.

-Właściwie to nie masz się co spieszyć. Z głodu nie umrę.

-Na pewno? Żebyś mi tu głodna nie chodziła.- Tym razem pstryka palcami w mój nos.- Błaszczykowskiemu dałaś znać, a Robertowi nie?- Unosi prawą brew w górę, cały czas się we mnie wpatrując. Potwierdzam, kiwając głową.- Jeśli o wygląd chodzi, to bardziej przypominasz Lewego, ale mam wrażenie że lepiej dogadujesz się właśnie z Kubą. Jak to z wami jest?- Pyta z czystej ciekawości, a ja wzdycham cicho, opadając na pościel obok.- Jeśli czegoś nie chcesz mi powiedzieć, to nie zmuszam.- Odzywa się.

-Ale ja chcę ci to powiedzieć.- Siadam po turecku mniej więcej na środku łóżka i biorę głęboki wdech.- Wszystko zaczęło się od tego, że Robert i Anka ze względu na transfer do Borussii przenieśli się do Niemiec. Jako, że ja za bardzo nie przykładam się do nauki i w zasadzie jedyne co robiłam to się buntowałam, a właściwie to po prostu odcięłam się od wszystkich, mama postanowiła mnie wysłać z nimi, twierdząc, że może mnie to jakoś pobudzi do działania i przy okazji poszkole się z niemieckiego, którego tak na marginesie nie cierpię do teraz . Ciumek załatwił mi szkołę i te wszystkie związane z tym sprawy, ale ja nie miałam najmniejszej ochoty na nic. Zapisał mnie też na judo, niedaleko boiska, na którym sam trenował, ale przez pierwsze dwa tygodnie nie pojawiłam się na żadnym treningu, bo od śmierci taty skończyłam z tym. Przynajmniej do szkoły chodziłam. No i zaczął wypytywać się w klubie kogokolwiek o jakikolwiek sposób na mnie i wtedy zgłosił się Quki. Robert podstępem zmusił mnie do spotkania z nim w takiej kawiarni niedaleko. Pamiętam, że nawet nie chciałam usiąść, tylko próbowałam mu powiedzieć, że to wszystko jest bezsensowne, ale on wtedy nawet na mnie nie patrząc, powiedział: "Mój tata zabił moją mamę, gdy miałem jedenaście lat" i jakoś tak wyszło, że usiadłam i wyśpiewałam mu wszystko, co się we mnie nazbierało od śmierci taty. Od tej pory traktuje mnie jak młodszą siostrę.- Wzruszam ramionami.- A on jest dla mnie drugim starszym bratem.

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz