1.

1.3K 80 3
                                    

Budzik dzwonił przeraźliwie, szybko go wyłączyłam i poszłam się ubrać. Zjadłam płatki na śniadanie.Pomalowałam rzęsy, wzięłam telefon, zarzuciłam torebkę na ramię i wyszłam z mieszkania. Mieszkam na siódmym piętrze bloku bez windy (właśnie trwała awaria). Do liceum mogę iść przez park, przez sklepy, lub mogę pojechać autobusem. Wybrałam przejście przez park. Gdy doszłam przed główną bramę wjazdową miałam okazję przyjrzeć się uczniom. Szybko weszłam do szkoły prawie wpadając ba dyrektorkę.
- Witaj, ty pewnie jesteś Laura?-spytała.
- Tak, dzień dobry.
- A więc udaj się do pokoju gospodarzy, pierwsza sala po prawej. Spotkasz tam Nataniela, głównego gospodarza liceum, jest bardzo uczynny i na pewno ci pomoże z papierami i formalnościami. A teraz wybacz, spieszę się na spotkanie rady nauczycieli.
- Tak.. d-dziękuję.
Zapukałam lekko do wkazanej przez dyrektorkę sali i weszłam do niej. Przy biórku stał wysoki blondyn i porządkował  kartki. W chwili kiedy weszłam obrócił się.
- Cześć, ty jesteś przypadkiem Nataniel?- spytałam. Uśmiechnął się.
- Tak, to ja. Jesteś nową uczennicą, prawda?
- Tak, dyrektorka kazała mi się z tobą spotkać w sprawie papierów.
- Oh, tak.- nagle wydał się nieco zirytowany. - Daj mi swoją teczkę ucznia.
Podałam mu teczkę.
- Brakuje mi twojego zdjęcia do legitymacji.- oznajmił.
- Okej, mogę ci je donieść jutro?
- Oczywiście, na bazarze jest stoisko do robienia zdjęć.
- Dzięki. - powiedziałam.
Wręczył mi plan lekcji.
- Oh! Wygląda na to, że będziemy w tej samej klasie.- powiedział zaskoczony.
- Ech.. Nataniel, tak? Mógłbyś mnie odprowadzić po szkole?
- Niestety, mam na głowie sprawy administracyjne, ale chętnie bym to zrobił. Poszukaj kogoś, na pewno ktoś ci pomoże.
Lekko zawiedziona wyszłam z pokoju gospodarzy prawie wpadając na odrobinkę wyższą dziewczynę w towarzystwie swoich dwóch koleżanek. Na pierwszy rzut oka widać, że to one ustawiają szkołę. Trzeba będzie na nie uważać, choć nie mówię, że nie będę próbowała im pokazać, kto tu rządzi. Na razie sprawdzę jednak, na czym stoję.
- Oh, przepraszam, nie chciałam..- zaczęłam.
- Haha, popatrzcie dziewczyny..- odezwała się blondi pośrodku.- Ty musisz być Laura, prawda? Chyba nie mamy szczęścia do nowych, co, laski?- śmiejąc się poszły sobie. Czyli ta blondyna jest z nich najgorsza, a te dwie dziewczyny po prostu jej słuchają.
No, dobra. Nie wiem gdzie mam iść. Znaczy, teoretycznie wiem, do sali A. Ale żadna sala nie jest podpisana jako sala A. W ogóle żadna sala nie jest podpisana. Muszę kogoś znaleźć. Wychodzę na dziedziniec. Wpadam tu na czerwonowłosego chłopaka, dużo wyższego ode mnie. Czerwone włosy sięgają mu aż do ramion, na koszulce ma logo Winged Skull- w miarę fajnej kapeli rockowej. Na koszulkę ma zarzuconą skórzaną kurtkę. Nie wygląda mi na takiego, co z uśmiechem oprowadzi mnie po szkole, ale nie mam wyboru. Za chwilę zaczną się lekcje, a ja nie znam szkoły.
- Cześć.. -podchodzę do niego.
- Hej?
- Ech, szukam kogoś, kto mógłby mnie oprowadzić po szkole..
- I naprawdę ja wydaję ci się najodpowiedniejszy?- patrzy na mnie ironicznie, i już wiem, że popełniłam błąd podchodząc do niego.
- No słuchaj.. główny gospodarz mnie zlał, a ty jesteś na razie pierwszym, który mi się nawinął.
- Ech, nazywam się Kastiel, dziewczynko- warknął.- I nie jestem przewodnikiem. Ale serio, ten idiota gospodarz cię zlał? Haha, ale przecież to należy do jego roboty..
- To jak?- ponagliłam go. Nie mam czasu na gadanie. Spojrzałam na zegarek. 3 minuty. Cholera...
- Nie mam ochoty, mała. Mogę ci jedynie pokazać salę, której szukasz.
Pokazałam mu kartkę z planem lekcji.
- O, jesteś ze mną w klasie- westchnął- I tak miałem już iść przed salę.. chodź.
- Cóż za entuzjazm- mruknęłam. Poszłam za nim pod salę A. Okazało się, że jest na przeciwko pokoju gospodarzy. Nataniel mógł mnie uprzedzić! Ergh..
- D-dzięki Kastiel..
- Nie ma sprawy, dziewczynko, ale nie przychodź prosić o pomoc zbyt często- mrugnął do mnie.
Pod salą zaczęło się zbierać masę ludzi. Mówili coś i co chwilę wskazywali mnie palcem lub na mnie patrzyli. Czuję się jak jakieś zwierzę w klatce. Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali. Dosiadłam się do wysokiej dziewczyny w prawie białych włosach. Nauczyciel, pan Farazowski wszedł chwilę później.
- Ech, dzień dobry! Jak już pewnie wiecie, mamy nową uczennicę oraz ucznia. Laura, może ty pierwsza. Zechcesz wstać i powiedzieć coś o sobie?- zapytał. Szczerze nienawidzę takich "wprowadzeń". Ale żeby nie było, uśmiechnęłam się i wstałam. Muszę wyglądać na pewną siebie. Zanim zaczęłam mówić rozejrzałam się po klasie. Jak już mówiłam, usiadłam z białowłosą dziewczyną, Rozalią. Ławkę za nami zajmowała blondi, nasza szkolna księżniczka z koleżanką. To była ta azjatka. W klasie siedziało też kilka innych dziewczyn, kilku chłopaków i... Ken?!
- Ech, cześć. Mam na imię Laura. Do Paryża przeniosłam się w sumie trzy dni temu, z Los Angeles. Z niektórymi zdążyłam się już poznać- spojrzałam na Nataniela i Kastiela. - W sumie to wszystko. Ma ktoś jakieś pytania?
Pytań nie było, także wróciłam do ławki. Słuchałam co mówi Ken i wodziłam wzrokiem po klasie. Szczególnie przypatrywałam się chłopakowi o tak samo białych włosach jak Rozalia i wyjątkowymi oczami. Ma heterochronię, jedno oko zielone, drugie żółto-złote. Intrygujące. Pierwszy raz widzę coś takiego. Odwracam wzrok, żeby nie było, że przypatruję mu się kilka minut. Na szczęście dla mnie z zainteresowaniem słucha tego co mówi Ken. A znając go, nie mówi nic interesującego. Nagle wszyscy się na mnie popatrzyli. Wszyscy, cała klasa, wszystkie oczy są utkwione we mnie.
- K-Ken? Mógłbyś powtórzyć ostatnie zdanie?- pytam cała spięta. Ale nie mogę tego po sobie pokazać, biorę oddech i prostuję plecy.
- N-no.. Mówiłem tylko, że przyjaźniliśmy się, pamiętasz? A w gimnazjum, gdy graliśmy w orkiestrze szkolnej na fletach, staliśmy koło siebie.. pamiętasz?
O Boże, wolałabym nie pamiętać. Słyszałam jakieś parsknięcie śmiechu. Oczy wszystkich dalej są utkwione we mnie. Każdy czeka na moją reakcję. Kastiel chyba bawi się najlepiej. Robię się cała czerwona.
- J-ja.. ech.. nie przypominam sobie..- o nie, widzę zawiedzioną minę Kena. Nie chciałam mu robić przykrości, ale nie będę robić sobie złej opinii już pierwszego dnia. Szczególnie, że Ken wygląda dość.. specyficznie. Jest bardzo niski jak na liceum. Ubrany też jesst dziecinnie, w zielony sweterek z kaczuszką. I te wielkie okulary..
- Ech, dobrze Laura, odświeżę ci pamięć po lekcji.- mówi Ken i powoli odzyskuję normalny kolor skóry na twarzy. Rozalia patrzy się na mnie z wielkim uśmiechem. Ken zajmuje swoje miejsce i lekcja powoli się zaczyna.
- Czemu się tak szczerzysz?- pytam koleżankę z ławki.
- Czy ty niczego nie ogarniasz?!- krzyczy szeptem- przecież on jest w tobie zakochany!
- No tak.. i co z tego?- jestem trochę zdezorientowana.
- No jak to: co z tego? To słodkie!
- No ale on nie jest w moim typie..- delikatniej nie potrafię tego wyjaśnić.
- Nie dziwię ci się.- Rozalia wzdycha.
Uśmiecham się szeroko.
- A ty? Masz kogoś na oku?- pytam ją.
- Ja? Ja mam chłopaka.
- Kto to? Jest stąd?
- Nie, nazywa się Leo. Pracuje w sklepie z ubraniami. Jest bratem Lysandra.- oznajmia.
- Kogo?
- Panienki Rozalia i Laura- mówi pan Farazowski.- Chcecie poprowadzić za mnie lekcję?
- Nie, przepraszamy.- mówię szybko.
Dzwoni dzwonek i wychodzimy z klasy.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz