{9} Please don't go too far away

269 44 9
                                    


❝Nie zasłużysz na jego miłość, ale oddaj mu całą swoją.❞

Lindsay

Była lekcja geografii i wszystko było w porządku, ale jednak fakt mnie rozpraszał. Przede mną siedział Calum w szarej bluzie, którą sama kilka dni temu miałam na sobie. Nie potrafiłam się skupić i ciągle czułam jak moje policzki płoną, a w brzuchu ucisk. Wprowadzało to mnie w jeszcze większy dyskomfort. Modliłam się po cichu, by ta lekcja się skończyła. Po paru minutach tak się stało. Rozbrzmiał dzwonek, a korytarze niedługo potem stały się przepełnione uczniami. Spakowałam się i wyszłam z klasy. Przed nią czekał na mnie Connor. 

– Ładnie wyglądasz – zaczął i przyciągnął mnie do uścisku.

– Dzięki – zrobiłam chyba głupią minę, bo chłopak zaśmiał się. Pytająco na niego spojrzałam, a on tylko wzruszyłam ramionami. Obok nas zjawiła się Sierra.

– Idziemy zjeść? – spytała niemal od razu. Poprawiła kitkę i założyła wypadające kosmyki włosów za uszy.

Uśmiechnęła się szeroko, ukazując swoje zęby i aparat ortodontyczny. Chwila moment, a będzie go ściągać z czego się cieszyła, ponieważ szczerze nienawidziła go od pierwszego założenia. Męczyły ją wizyty u ortodonty. Wiele razy nam o tym opowiadała. Ponadto noszenie go zobowiązywało ją do zrezygnowania z poniektórych rzeczy. 

– Nowe gumeczki? – parsknęłam.

– Ostatnie. Uznałam, że to odpowiedni moment, by wreszcie założyć fioletowe  –wyjaśniła.

– Wiem. Zawsze takie chciałaś – odparłam.

– Chodźmy już. Jestem głodny – mruknął szatyn.

– Całe życie jesteś – skomentowałam. Connor uszczypnął mnie w bok, odskoczyłam od niego i zgromiłam go wzrokiem. Cały czas się śmiał. – Jesteś nienormalny - stwierdziłam.

– Potwierdzam – uniosła rękę brunetka. – Gdzie jest Hannah?

– Rozchorowała się – powiedziałam trochę zmartwiona.

– Biedulka – palnął.

– Jesteś nieczuły – skrzywiłam się i odtrąciłam go od siebie.

– Kto tu oziębły wobec mnie? Chcesz zaznać mojej czułości? – spytał przez śmiech. Podeszłam do niego i jeszcze mocniej odepchnęłam go, szczerząc się.

Jak zawsze wyszliśmy z budynku szkoły, by zjeść lunch na świeżym powietrzu. Usiedliśmy  w stoliku na przeciwko wejścia. Był wolny, a nie chcieliśmy szukać dalej, bo mogło okazać się, że głębiej będą wszystkie zajęte.

– Cholera, zapomniałam wziąć pudełko z kuchni –  jęknęłam wkurzona. Walnęłam pięścią w stół, by rozładować emocje. Szybko tego pożałowałam, bo kilku osób spojrzało w naszą stronę i bolała mnie prawa dłoń. Westchnęłam głośno. Miałam ochotę zakopać się pod ziemię jak struś. Calum wciąż na mnie patrzył z innymi swoimi kolegami. Unikałam jego wzroku jak tylko mogłam. Czułam, że zaczynam palić się ze wstydu.

– Zjesz trochę ode mnie, spokojnie – zaśmiał się cicho, ale gdy zobaczył moją twarz chwilowo spoważniał. – Hm, masz ochotę na czekoladowego naleśnika? – powiedział, głaszcząc mnie po włosach i zakładając kilka za moje ucho.

– Wyglądasz jak naburmuszona dziewczynka – skwitowała Sierra.

– Odzywa się ta, która wczoraj zaczęła krzyczeć na dziecko, bo wzięło ostatni jogurt truskawkowy z lodówki przed tobą – wygarnął jej. – Ono się popłakało – dodał trochę mniej poważnie.

– Zwracam honor. Jedzenie to ważna sprawa. Lepiej walnąć pięścią w stół ze złości, kiedy o nim zapomniałeś niż zapytać przyjaciół.

– To był impuls - zaczęłam się tłumaczyć.

– Dajcie spokój - splunął Connor po ławkę.–  Zaraz zacznie mnie boleć głowa od babskiego gadania. Robicie tylko problemy - pokiwałam głową i położyłam ją na jego ramieniu.

Uspokoiłam się, jednak nie na długo. Miałam idealny widok na to, jak Calum obejmuje w pasie jasnowłosą dziewczynę. Spuściłam wzrok. Poczułam niemałą pustkę w sercu. Jednoznacznie wiedziałam już, że nie mam szans. Connor podsunął mi swojego naleśnika pod nos. Uśmiechnęłam się lekko i zabrałam się do konsumowania. Przez obraz przede mną nie smakowało mi tak jak powinno. 


heeheheheheheheh

* cytat z piosenki jacob whitesides - the letter

miłego dnia/dobranoc

marta


hoodie // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz