12 sierpnia 1990

110 8 5
                                    


- Harry! – zawołałem – Wstawaj wreszcie! – Zaaraaz – usłyszałem w odpowiedzi – Ile to można spać? – burknąłem pod nosem zmierzając do pokoju syna – Wstajesz czy mam iść do Hogwartu sam? – na moje słowa Harry niemal w oka mgnieniu zerwał się z łóżka i stał naprzeciwko mnie – Idę z Tobą tato – powiedział idąc w kierunku łazienki – Będę w jadalni. – powiedziałem wychodząc z pokoju
Po kilkunastu minutach do stołu usiadł Harry wyraźnie ucieszony. – Czy mogę iść po swój eliksir dla Hagrida? – zapytał z uśmiechem na twarzy – Po śniadaniu, Harry. – skarciłem syna – Nie jestem głodny, tato. – powiedział wstając od stołu – Wróć i zjedz śniadanie lub nie pójdziesz ze mną nigdzie, a wiesz, że mam dużo w planach. – warknąłem na chłopca – Dobrze już dobrze. – usiadł i zaczął mozolnie jeść posiłek popijając ulubionym sokiem dyniowym - Mogę już iść do Twojego gabinetu? – zapytał wycierając twarz z okruchów tosta – Tak, teraz możesz iść. Tylko uważaj. – Harry niemal pobiegł w stronę gabinetu
- Tato, a Ty nie zabierasz swoich eliksirów do Hogwartu? – zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy – Zabieram, zaraz po nie pójdę. – odpowiedziałem uważnie przyglądając się Harremu – Nie patrz się tak na mnie, nic złego nie zrobiłem. – tymi słowami upewnił mnie, że coś jest na rzeczy – Jednak pójdę teraz do gabinetu. Wybierzesz się ze mną? – odparłem do Harrego – Nie. Idź sam. Nic złego nie zrobiłem. Trochę zaufania, panie psorze. – powiedział z uśmiechem szerokim, a ja szybkim krokiem zmierzałem w stronę gabinetu.
Na pierwszy rzut oka w gabinecie było wszystko w porządku. Eliksiry stały na swoich miejscach, oprócz trzech, które stały na środku stołu. Podszedłem do nich i zobaczyłem na każdej z fiolek inny napis. Na pierwszej widniało „Dla najlepszego przyjaciela Hagrida ELIKSIR SŁODKIEGO SNU od Drugiego Mistrza Eliksirów”, na drugiej „Eliksir słodkiego snu dla Przyjaciela mojego Taty Albusa Dumbledore’a od Drugiego Mistrza Eliksirów”, natomiast napis na ostatniej filce magicznej mikstury wprawił mnie w ogromne wzruszenie „ Dla najlepszego Taty, mojego nauczyciela. Harry Potter Snape, Drugi Mistrz Eliksirów”. Wziąłem do ręki buteleczkę z płynem, która była zadedykowana dla mnie i przeczytałem kilkukrotnie napis widniejący na niej. Była to wspaniała wiadomość. Harry chciał nosić moje nazwisko. Byłem zdumiony, że to on o tym pierwszy pomyślał. Zabrałem swoją buteleczkę i poszedłem do salonu, gdzie czekał Harry.
- Chyba musimy zmienić plany na dziś. – powiedziałem do Harrego – Dlaczego? – zapytał zdziwiony – O ile dobrze odczytałem napis na eliksirze to chyba chciałbyś nosić również moje nazwisko? – zapytałem syna, a moje serce kołatało z ogromną prędkością – Więc powinniśmy iść do Ministerstwa Magii. – dokończyłem, a Harry szybko podbiegł w moją stronę – Naprawdę? – krzyknął – Oczywiście, że tak. Jestem zaskoczony, że pomyślałeś o tym. Jestem zaskoczony, że ja na to nie wpadłem. Bardzo chciałbym, by moje nazwisko należało również do Ciebie. – oświadczyłem, a w oczach Harrego dostrzegłem błyski – Wiesz tato… - zaczął cicho – Ja nie wiedziałem, że można zmieniać nazwisko. Chciałem tylko żeby było Ci miło. Chciałem zrobić Ci niespodziankę, ale jeśli mówisz, że mogę mieć Twoje nazwisko to ja bardzo tego chcę! Wtedy będę najszczęśliwszy! – wykrzyczał przytulając mnie – Zrobiłeś mi najlepszą niespodziankę jakiej mogłem się spodziewać. Pójdę wysłać sowę do Albusa, że zjawimy się jutro w Hogwarcie. Ty przygotuj się do wyjścia. – poinformowałem Harrego i poszedłem wysłać wiadomość.
Chwilę później byliśmy już gotowi do wyjścia. Teleportowaliśmy się niedaleko budki telefonicznej, która umożliwiała dostanie się do Ministerstwa Magii. Otwierając drzwi od kabiny powiedziałem do Harrego, by ustał przy aparacie telefonicznym – Wystukaj numer 62442 i przedstaw nas oraz powiedz w jakiej sprawie przybyliśmy. – Harry był zachwycony zadaniem jakim go obarczyłem. Chwilę później zjeżdżaliśmy już do podziemi. – Jesteśmy na poziomie B8 Harry. To jest tak zwane atrium Ministerstwa. Teraz musimy iść do odpowiedniego pokoju i nie powinno nam to długo zająć.
- Biuro Brytyjskiego Przedstawiciela Międzynarodowej Konferencji Czarodziejów – przeczytał zachwycony Harry – Tutaj zmienię nazwisko? – zapytał z niedowierzaniem – Tak, tutaj. – odpowiedziałem – Dziwna nazwa. – bąknął – Wiesz, tutaj pracownicy zajmują się kontaktem z czarodziejami z całego świata, więc tutaj trzeba załatwić naszą sprawę. – poinformowałem chłopca i otworzyłem drzwi, i weszliśmy do środka.
- W jakiej sprawie? – zapytała nas pracownica – Chciałbym dokumenty odnośnie zmiany nazwiska. Chcę by mój syn nosił moje nazwisko. – odpowiedziałem – Proszę. – powiedziała podając mi kartkę – Proszę wypełnić formularz, oddać mi, a za dwie godziny otrzymacie odpowiedź.
Mijały dwie godziny, a Harry siedział jak na szpikach. – Długo jeszcze? – zapytał ponaglająco – Chwila. Czekaj cierpliwie. – warknąłem na syna i w tym momencie otworzyły się drzwi i wyleciała z nich kartka. Zdążyłem złapać ją przed Harrym i przeczytać co jest na niej napisane. – Co to jest? Zgodzili się? – niemal krzyczał pełen obawy Harry – Sam zobacz. – podałem mu dokument starając się ukryć emocje związane z otrzymaną informacją. – HURAAAA! – wydarł się na całe Ministerstwo i wskoczył mi w ramiona, a wzrok wszystkich czarodziejów znajdujących się na tym piętrze zwrócony był w naszą stronę. – Harry Potter-Snape to brzmi dumnie. – powiedziałem do syna i razem zmierzaliśmy do wyjścia, a Harry promieniał z radości.

Kartki z kalendarza Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz