4.

220 17 3
                                    

Minęło pół godziny od obiadu z Isaac'iem. Szczerze, rodzice są zadowoleni. Mówią, że dobry z niego chłopak. Gdyby tylko znali go wcześniej, ale nie powiem zmienił się i to bardzo.

Siedziałam na łóżku wpatrując się w laptopa. Nic ciekawego nie było. Nagle przypomniało mi się o Zoe. Postanowiłam do niej zadzwonić.

- Halo?- odebrała po pierwszym sygnale.

- Hej, Zoe tu...

- Lily!!- zapiszczała mi do ucha.- wszędzie rozpoznałabym ten piskliwy głośik.

- Mi też cię miło słyszeć Zoe.- powiedziałam sarkastycznie.

- Wiem. Co tam u Ciebie? Opowiadaj mi tu.- mówiła z wielkim zaciekawieniem.

- Nic ciekawego. Isaac był dzisiaj u mnie na obiedzie i było strasznie dziwnie.- powiedziałam. Gdyby nie rodzice byłoby całkiem inaczej.

- Co takiego się stało?- zapytała ze śmiechem.

- Szkoda gadać... Powiedz co o naszym przyjeździe do ciebie?- postanowiłam zmienić temat.

- Taaaaak.... ale nie możemy zostać u mnie, bo będę mieć remont ale możemy zatrzymać się w domku letniskowym.

- To też w twoim mieście?- zapytałam.

- Nie. Ja mieszkam w Mexico City.- tutaj się zaśmiała.- a domek jest w Cancun. Piękne miejsce. Na pewno się wam spodoba. Teraz tylko musimy poszukać ceny za bilety i mamy załatwione.

- Jutro spotkam się z Isaac'iem, więc mu powiem a on pewnie przekaże chłopakom.- zapewniłam ją.

- Okay. Ja przygotuję wszystko. Widzimy się za tydzień. Papa.- pożegnała się i rozłączyła.

Dobrze...Tylko, że moi rodzice o niczym nie wiedzą. Ciekawe skąd wezmę pieniądze. Rodzice mi może dadzą, ale wątpię. Isaac ma tyle oszczędności, że mógłby dom kupić. Chłopaki to samo. Tyle, że teraz mam dwa problemy na głowie. Pierwszy to czy w ogóle się zgodzą, a drugi to czy dadzą mi na bilet. Pewnie będzie drogi. Ale nie myślę o tym teraz.
Muszę teraz porozmawiać z rodzicami. Nie będą zachwyceni tym, że ich córka wyjeżdża gdzieś za granicę z ludźmi, których nie znają.

Zeszłam na dół. Ben siedział i oglądał coś w telewizji, a mama myła naczynia.

- Mogę Was o coś poprosić?- zapytałam.

- Jasne skarbie, pytaj.- powiedziała mama odwracając się do mnie.

- Bo na obozie poznałam taką Zoe i ona mieszka w Meksyku.- zaczęłam.

- I co mamy z tym zrobić?- zapytał Ben, stojąc za mną.

- No bo ona zaprosiła mnie i naszą paczkę do niej na dwa tygodnie.

- I co?- zapytał Ben.

- No, muszę kupić sobie bilet, a ona załatwi nam nocleg u niej. To mogę?- zapytałam z nadzieją.

- Dziecko, to nie takie proste jak Ci się wydaje. Masz dopiero szesnaście lat. Ni będziesz pod żadną opiekom dorosłego- zaczęła mama.

- Przecież Isaac jest dorosły. Może być moim opiekunem.- powiedziałam.

- Nie rozśmieszaj mnie.- powiedział Ben.- Taki chłopak na pewno nie będzie bawił się w niańkę.

- Ben.- upomniała go mama.- nie mamy tylu pieniędzy żeby Ci kupić bilet. Meksyk nie jest tak blisko jak Ci się wydaje. Musimy się poważnie zastanowić. Teraz idź do siebie.

- No dobrze.- powiedziałam wściekła.- Jestem za mała na wszystko! Nie mogę chodzić na imprezy, nie mogę nic!- wykrzyczałam i uciekłam do pokoju.

Rzuciłam się na łóżko i schowałam głowę w poduszkę.
Dlaczego nigdy nic nie mogę?! Niedługo kończę siedemnaście lat i co? Nadal będą mnie traktować jak jakiegoś bahora?! Nie,  Nie ze mną takie numery.
Pojadę tam, czy im się to podoba czy nie!!...

Hej❤
Wiem, że nudny i wgl. Przepraszam za to.😢😢
Mam dużo lekcji i niezbyt sie wyrabiam... ale mam nadzieję, że się podoba.

Pozdrawiam
laurusia024

Dream BoyfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz