Rozdział 14

314 25 5
                                    

Rozdziały tak jak obiecałam będą pojawiały się codziennie, ale zapomniałam wspomnieć, że będzie to wieczorami.  Przypominam o specjalnym rozdziale na zakończenie wakacji, który pojawi się 31, więc jak macie jakiś pomysł piszcie w komentarzach, żebym miała czas na napisanie ^^

Jestem dziś tak zmęczona dodatkowo mama prosiła mnie o zrywanie liści do czegoś tam i musiałam wejść na czubek drzewa, żeby zerwać 400 liści. Przy okazji deszcz zaczął lać i wiatr wiał i prawie spadłam ;-;  Dobra kończę narzekać xD

Obudziłam się z lekkim bólem głowy, ale postanowiłam go zignorować. Jak najdelikatniej wyswobodziłam się z uścisku Shu, starałam się go nie budzić bo nie chce mi się go słuchać z samego rana. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 15:50, wzięłam swój mundurek i wciągnęłam potrzebne mi kosmetyki i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i po odłożeniu piżamy ruszyłam w kierunku kuchni, aby przyrządzić śniadanie, przez chwilę zastanawiałam się czy nie zrobić też dla blondyna. Gdy już prawie zdecydowałam, żeby zrobić mu to śniadanie poczułam jak chłopak zaczął się skradać za mną.

-I tak wiem, że tam jesteś.- Powiedziałam poirytowana.

-Eh, miałaś się wystraszyć.- blondyn nadymał policzki- Co pysznego robisz?

-Nic dla ciebie.

Otworzyłam lodówkę aby przygotować coś na śniadanie, niestety w lodówce była tylko jakaś wędlina, masło, pomidor i mleko. Więc zrobiłam kanapki, przy okazji postawiłam mleko na kakao.Podczas spożywania śniadania panowała idealna cisza, co w sumie odpowiadało obu stronom. 

Gdy oboje byliśmy gotowi do szkoły zeszliśmy do salonu, gdzie reszta rodzinki grał w rzutki, z wyjątkiem Reijiego który czytał książkę i Subaru który po prostu podpierał ścianę. Jak się okazało było jeszcze trochę czasu zanim limuzyna miała po nas przyjechać, postanowiłam zająć miejsce koło okularnika.

-Co czytasz?- Zapytałam, gdy znudziło mi się oglądanie jak Shu i reszta chłopaków w bardzo głośny sposób gra w rzutki.

-Lekturę szkolną, a co?- Odpowiedział nie podnosząc wzroku na mnie.

-Nic, tylko tak wydawało mi się, że kojarzę tą książkę.

W ten sposób zakończyła się nasza jakże ekscytująca rozmowa. Po chwili koło mnie usiadła blondynka.

-W sumie nie miałam okazji przedstawić się porządnie,- powiedziała młodsza dziewczyna.- jestem Yui Komori.

Uśmiechnięta dziewczyna podała mi rękę.

Wyglądała na bardzo uprzejmą osobę i godną zaufania. Odwzajemniłam uśmiech, który od dłuższego czasu nie był fałszywy, uścisnęłam dłoń Yui.

-Jestem Mirajane Lox.

-Ymm, słyszałam o tym, że wiesz kim są Sakamaki.- Szepnęła blondynka.

-Tak wiem o tym, a co z tobą też jesteś wampirem?

-Nie ja jestem tylko człowiekiem.

Gdy usłyszałam dwa ostatnie słowa, zrobiło mi się przykro.

-Nie tylko człowiekiem, tylko Aż człowiekiem. Powinnaś się cieszyć.

-Co masz na myś...

-W każdym razie jak się tu znalazłaś?

-Hmm jakby to powiedzieć, zostałam tak jakby wybrana na ich posiłek, ale po dłuższym czasie stwierdzili, że znudziły im się próby zabicia mnie i postanowili, że z nimi zostanę. W sumie lepsze to niż siedzenie w domu dziecka.

Po jej słowach siedziałam i nie mogłam uwierzyć w to co ona powiedziała, co tu się musiało dziać, zapewne trafiłam do domu wariatów. Chociaż gdy dowiedziałam się o tym, że jest z domu dziecka poczułam, iż możemy się zaprzyjaźnić. W końcu też w nim byłam.

-Też byłam w domu dziecka.

Yui wytrzeszczyła oczy i patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę.

Po chwili przyjechała limuzyna i wszyscy do niej wsiedliśmy i pojechaliśmy do szkoły.

Lekcje jak zwykle mijały w miarę normalnie, no może nie licząc tej irytującej kociej-przybłędy która ostatnio na pojawia się na każdej lekcji, siada ze mną w ławce i idzie spać.

Gdy rozpoczęła się ostatnia lekcja, zauważyłam, że nie ma Shu, postanowiłam to zignorować. Próbowałam skupić się na lekcji niestety ból głowy z każdą sekundą nasilał się coraz bardziej, jak już nie mogłam wytrzymać zapytałam się nauczyciela czy mogę pójść do pielęgniarki. Po uzyskaniu pozwolenia jak najprędzej wyszłam z klasy i skierowałam swoje kroki w kierunku gabinetu pielęgniarki.

Pośpiesznie weszłam do środka i już miałam prosić pielęgniarza o jakieś bardzo mocne tabletki przeciwbólowe gdy owa osoba się odwróciła.

Myślałam, że szlag mnie trafi, Shu siedział ubrany w białą koszulę na którą miał nałożony jasnożółty sweter. Na szyi miał zawieszony stetoskop, a na nosie miał okulary. Uśmiechał się do mnie idiotycznie.

-W czym mogę pomóc?

-Zamknij się i daj mi tabletki przeciwbólowe!-Krzyknęłam, gdy ból był na tyle okropny, że ledwo co utrzymywałam się na nogach.

-Ale spokojnie po co te nerwy.

-Powiedz..

Nagle wszystko zrobiło się ciemne i jedyne co pamiętam to, to, że wylądowałam na czymś miękkim i tym czymś na pewno nie była podłoga.

Idealna teraźniejszość, jest tylko maską dla koszmarnej przeszłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz