Rozdział 30

3.2K 148 24
                                    

Nadszedł sylwester. Ostatni dzień tego roku. To właśnie dziś wyjeżdżamy w podróż poślubną. Pakowanie zaczęłam od samego rana. Co prawda nie jedziemy na długo, bo tylko na trzy dni, ale muszę być pewna, że wszystko co potrzebne mam spakowane.

- Co zrobimy z Demonem? - zapytałam kiedy mieliśmy się już teleportować na miejsce.

- Zostawiłem go u Granger. Nie masz się o co martwić. Kto jak kto, ale Granger na pewno da sobie radę. - rzekł Draco i chwycił mnie za rękę.

Po chwili znaleźliśmy się w ślicznym, ogromnym domu. Odłożyłam walizkę i podbiegłam do dużego okna w salonie. Widok jaki rozciągał się za szybą był po prostu cudowny. Piękne, ośnieżone drzewa na tle wielkich gór.

- Podoba Ci się? - usłyszałam pytanie i poczułam ręce na swojej talii.

- Jest cudownie! - krzyknęłam jak mała dziewczynka i rzuciłam się w ramiona mojego męża. - Gdzie tak w ogóle jesteśmy?

- Alpy wschodnie, a dokładniej Austria. - odparł blondyn i wziął nasze walizki.

Od naszego przybycia minęły już trzy godziny. Z racji tego, że dziś sylwester, Draco otworzył butelkę szampana. Z każdą kolejną godziną przybywało coraz więcej różnorodnych trunków, zabranych z domu.

- Tak sobie ostatnio pomyślałem. Skoro dziewczyny już zadbały o pierwsze ubranko dla dziecka to co powiesz.. - zaczął blondyn, lecz nie dałam mu skończyć.

- Chyba sobie żartujesz. Nie zniosę w domu kolejnego rozkapryszonego Malfoy'a. Za żadne skarby świata. - rzekłam po czym zaczęłam się śmiać.

- Rozkapryszonego powiadasz? - Draco zmierzył mnie spojrzeniem i miał zamiar do mnie podejść, lecz ja uciekłam na piętro. - I tak Cię znajdę!

Czym prędzej uciekłam do sypialni i zamknęłam się w niej, lecz blondyn szybko zmierzył się z zamkiem i znalazł się w środku. Popchnął mnie na łóżko po czym wpił się w moje usta, schodząc z pocałunkami coraz to niżej. Zaczęłam odpinać guziki od koszuli Dracona, która zaraz wylądowała na podłodze. Mężczyzna nie był mi dłużny i po chwili do jego koszuli dołączyła moja sukienka. Chwilę później gdy blondyn pozbył się spodni, powoli we mnie wszedł. Poruszał się coraz szybciej, co dawało mi niewyobrażalną rozkosz. Wydałam z siebie cichy jęk, który został stłumiony namiętnym pocałunkiem. Po całym stosunku, usnęłam szczęśliwa, w ramionach mojego męża.


**************************************

Hej!

Dzieje się!! :DD

Szczerze mówiąc to nie jestem zadowolona z tego rozdziału. No, ale trudno. Mam nadzieję, że następny wyjdzie mi o wiele lepiej. Piszcie co sądzicie, chętnie poczytam. 8)

Do zobaczenia!

When I die honey. II [ D.M ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz