CZ. VII

7 0 0
                                    

"Może nie jestem pisany przebojem,

ale myślę racjonalnie.

Choć zawsze były powody do ziarna i łzy.

Minął rok i stałem się coraz bardziej dziwny.

Zapraszałem znajomych na spotkania,

oni jednak odmawiali. Życzę im, żeby

nikt ich nie skrzywdził.

Moja sierść stawała się szara, ponura, mokra.

Z każdego kąta, dokąd tylko się udawałem czuć było cynik i oklaski.

Nie imprezowałem, nie znałem tego kompletnie,

bardzo chciałem się zżyć z ludźmi.

Niestety, moje starania nie przyniosły skutku.

Na domiar złego odniosłem dosyć poważną kontuzję

lewej, przedniej łapy. Zawieziono mnie do szpitala na RTG.

Doktor powiedział mojej matce, pozwolę sobie zacytować:

"Gdzie pani była przez ten czas?"

"Starałam się zawsze pomóc."

Wkurzało mnie jego zachowanie.

Byłem zawsze po stronie mej matki.

Faktem jest, że nie ćwiczyłem.

Nie chciało mi się. I nadal nie chce.

Ciągle tylko ćwiczyć i ćwiczyć.

Rehabilitacja i rehabilitacja - nic już mnie innego nie spotka."

"PIES Z KULAWĄ NOGĄ"Where stories live. Discover now