Na początku kawałek artykułu o Arku, dzięki któremu zrozumiecie rozdział:
"„Wiesiu, chodź zagrać!" – wołali kilkunastoletni chłopcy do dziecka, które siedziało w piaskownicy. A Wiesiu wstawał, otrzepywał się z piasku, wchodził na boisko i strzelał bramkę za bramką. – Starym koniom, bo był od nas o siedem, osiem lat młodszy! – słyszę od jego dawnych kumpli z tyskiego osiedla. Wiesiu po kilku latach stał się Arem, który później pokonał Manuela Neuera i Niemców, mistrzów świata. Bo Wiesiu to Arkadiusz Milik, skromny chłopak z Tychów, który w kilka miesięcy stał się gwiazdą reprezentacji Polski."
Link do całości w komentarzu.
--------------------------------------------------
Nabieram powietrza do ust, starając się nie wybuchnąć śmiechem, słuchając opowieści Arkadiusza o jego osiemnastych urodzinach, zorganizowanych przez Łukasza. Marszczę nos, gdy jego wzrok kieruje się na mnie. Zatrzymuje się na środku chodnika, co robię i ja.
- No, śmiało, śmiej się. - krzywi się, a ja uspokajam się, odwzajemniając jego spojrzenie. - To wcale nie było śmieszne. - Robi smutną minę, a ja wspinam się na palcach i cmokam go w nos.
- Było, uwierz, było. - Zagryzam wargę. - Idziemy? Twoja mama czeka na zakupy. - Wskazuję na siatki z Biedronki.
- Idziemy. - wzdycha. Skręcamy na ulicę, na której znajduje się blok.
- Ej, Aruś, nie fochaj się. - mruczę, a ten z lekkim uśmiechem spogląda na mnie.
- Nie focham się. Na ciebie nie da się fochać. - Nachyla się i cmoka mnie w skroń. Obserwuję jak otwiera usta, tak jakby chciał coś powiedzieć, ale po uliczce roznosi się głos jakiegoś faceta za nami.
- Wiesiu, chodź zagrać! - Milik marszczy brwi i odwraca się, a jego twarz się rozświetla. Spoglądam za siebie i dostrzegam mężczyzna starszego od nas, ubranego dość elegancko. - Wróciłeś na stare śmieci?
- Cześć, Bolo. Do mamy wpadłem na kilka dni. - odpowiada, a tamten podchodzi do nas.
- Ja cię kojarzę. - Wskazuje na mnie. - Melka, tak? - Tym razem to ja marszczę brwi, bo widzę tego kolesia pierwszy raz w życiu. - Matko moja, poznałem sławną osobę! - Napełniam usta powietrzem, rzucając spojrzenie Arkadiuszowi.
- No dzięki. - jęczy piłkarz.
- Chyba nie rozumiem. - mruczę w końcu.
- No ty ograłaś Lewego w Fifę, nie? No i zamiast "Łączy nas piłka" powiedziałaś "Połączeni piłką"? - Kiwam głową jeszcze bardziej przerażona. - Kocham ten kanał i nie przegapiłem chyba ani jednego odcinka, odkąd Aro jest w Reprezentacji. Bo wiesz, ten chłopak zaczynał u nas, na tym boisku. - Wskazuje na ogrodzony trawnik z dwoma bramkami. - Gdy któryś z moich kumpli musiał wracać do domu, zawsze wołaliśmy go i strzelał nam gole, choć byliśmy starsi o siedem, osiem lat, a ten mały brzdąc ciągle bawił się w piaskownicy. - opowiada, a ja przynajmniej wiem, że mam prawo go nie kojarzyć.
- Mela, nie zwracaj na niego uwagi. Raz oberwał ode mnie w łeb i mu się tam coś poprzekładało.
- To jego nie słuchaj. Jakbyś chciała pogadać z prawdziwym facetem, to wpadaj do mnie. Mieszkam w klatce obok. A tak w ogóle, to Bolek jestem. - Bolesław puszcza mi oczko, wyciągając dłoń, a ja śmieję się cicho, wskazując na zakupy. - O matko! A ten twój mięśniak ci nie raczy pomóc? - Chwyta mój przydział siatek. - W sumie to chętnie odwiedzę twoją mamę. Skoro ty jesteś to pewnie kremówka też. - Nowy znajomy szczerzy się szeroko, ruszając w stronę wejścia.
- Melka już całą pochłonęła. Nie został nawet okruszek. - Robię oburzoną minę.
- Nie oczerniaj mnie w towarzystwie. Podoba mi się ten facet. - wskazuję na Bolka, który unosi kąciki ust jeszcze wyżej.
- Ej, nie zapędzaj się. Już wystarczy, że wyśmiałaś moją historię osiemnastkową. - Wchodzimy do budynku.
- To była niezła impreza. Łukasz się postarał porządnie. - komentuje, wspinając się po schodach przed nami. - Jesteście razem od Euro, czy jeszcze wcześniej? - rzuca, a ja spoglądam na Arka, nie mając pojęcia co odpowiedzieć.
- Od Euro. - mówi piłkarz. - Jak się domyśliłeś?
- Przecież nie przywiózłbyś byle kogo do Tychów. Z filmików wywnioskowałem, że znasz Lewego, nie? - zwraca się do mnie, odwracając przez ramię. - Tylko pytanie, jak się poznaliście?
- Z kim? Z Robertem czy z Arkiem? - pytam.
- Z tym i z tym.
- Bolo, durniu, popatrz na Melkę przez chwilę i zgadnij. - Moi towarzysze zatrzymują się w połowie schodów i obaj wpatrują we mnie. - Jakieś pomysły?
- No, jesteś do Lewego podobna. - wzrusza ramionami, kontynuując wspinaczkę.
- Arek, jak mocno go tą piłką walnąłeś? - Milik wybucha śmiechem.
- Melka to siostra Lewego. - tłumaczy. - Przyszła do hotelu, a ja chciałem ją stamtąd ewakuować, bo nie miałem pojęcia o jej istnieniu. No, ale chyba mi tą drobną pomyłkę wybaczyła. - Dźga mnie łokciem, gdy już stoimy pod drzwiami. - Otworzysz? - Robi słodką minkę, a ja wyciągam z jego kieszeni w dżinsach klucze i otwieram mieszkanie, należące do jego rodzicielki. - Jesteśmy! - woła, wchodząc do środka, a na korytarzyku pojawia się kobieta.
- Dzień dobry! - Na ustach nowego znajomego pojawia się szeroki uśmiech.
- Cześć, Boluś. Wiedzę, że już dorwałeś mojego synka. - Mężczyzna odkłada zakupy przy szafce na buty, gdzie już leży moje obuwie.
- No, oczywiście. To co, Wiesiu, za godzinę na boisku? Zwołam chłopaków, to będzie jak za dobrych, starych lat. - Arkadiusz zagryza wargę, kierując swój wzrok na mnie, jakby prosił o pozwolenie.
- Mogę? - pyta cicho.
- Idź już teraz. Przynajmniej przez chwilę spokoju będę miała. - Unoszę kąciki ust w górę.
- To za godzinę na dole. Wezmę swoją piłkę. - Koledzy przybiją piątkę, a potem Bolesław znika. Za to Arek odwraca się do mnie ze zmrużonymi oczami. - Mówisz, że masz mnie już dość? - pyta, po prostu po mnie sięgając i przyciągając do siebie.
- No wiesz, czasem robisz się już nachalny. - Zagryzam policzki od wewnątrz, a ten nachyla się i gryzie mnie w szyję. Otwieram usta ze zdziwieniem, bo tuż koło nas stoi jego mama. - Arek, przestań. Jak ty się zachowujesz? - besztam go. - Idź rozpakować zakupy. - popycham go w stronę kuchni, a ten niechętnie mnie puszcza.
- Ale pamiętaj, to ci nie ujdzie na sucho. - grozi mi palcem, a ja wywracam oczami, chwytając dwie pozostałe reklamówki.
- Dlaczego Wiesiu? - pytam, stawiając je na stoliku, a ten wzrusza ramionami.
- Tak jakoś się przyjęło i zostało.
___________________________________
Witam wszystkich w ostatnim rozdziale w tym roku 😘
Chciałabym wam bardzo podziękować za to, że ciągle tu jesteście, to naprawdę dużo dla mnie znaczy 😘
Nowy rozdział za tydzień w środę, więc wyjdziemy się dopiero w nowym roku
Jeśli rzuci wam się w oczy jakiś błąd, to dajcie mi znać.
Chciałabym was jeszcze zaprosić na typowo świąteczne opowiadanie pod tytułem "All I Want For Christmas Is You" dostępne na moim profilu.
Do zobaczenia i buziaczki 😘😘😘
CZYTASZ
POŁĄCZENI PIŁKĄ
Fiksi PenggemarMelania od kilku lat mieszka we Francji. Jej życie zmienia się, gdy pewnego dnia idzie do hotelu, w którym mieszka Reprezentacja Polski w piłce nożnej, aby spotkać się z Robertem Lewandowskim. Nowy rozdział w każdą środę!