Rozdział 7

75 12 3
                                    

- O co tu chodzi?- Pytałam samą siebie. Jaka gra? Jakie zasady? Przede wszystkim jaki kurna czip?? To jakieś żarty. Ktoś sobie jaja robi. Wstałam, i zaczęłam szukać telefonu. Musiałam zadzwonić do Brianny. Kiedy miałam wybierać jej numer, zadzwoniła pierwsza.

- Rose? Powiesz mi co tu się dzieje?

- Wiesz co, sama chciałabym wiedzieć. Podejrzewam że ktoś sobie robi żarty.

- No wiesz, ja bym chciała żeby poważny ton tego kolesia był żartobliwy, a nie śmiertelnie poważny..

- Brianna przestań... Nie strasz mnie. -Głos mi się załamał.

- Ale dlaczego niby jest tam twoje zdjęcie?? Przecież nie byłaś nawet w tym lokalu.

Nie odezwałam się.

- Rose?

-Em...

- Rose do cholery!

- No byłam! Miałam zjeść kolację z Christopherem ale nie przyszedł!

- Co?? I nic mi nie powiedziałaś??

- Chciałam ale dopiero jak będzie po wszystkim. Poza tym nie przyszedł więc nie ma o czym mówić.

- Może mu coś wypadło?

- Raczej wątpię. Słuchaj Brianna, ja idę coś ogarnąć o co w tym wszystkim chodzi, bo cała się telepię. Zadzwonię później, paa- Rozłączyłam się zanim zdążyła odpowiedzieć.

Ubrałam się, i wyszłam na zewnątrz.


Christopher:

Siedziałem na policji godzinę, zanim mnie spisali. Od razu pojechałem do Deili, bo zadzwoniła że boi się że Lucas wróci. Chciałem najpierw pojechać do Rose, ale siostra mnie błagała, więc nie mogłem odmówić. Przy okazji przemyłem ranę nad okiem, i starłem krew.

Koło godziny 20 Deila poszła spać, a ja stałem przy oknie, chcąc już wyjść i zobaczyć się z Rose. Gdybym chociaż wziął od niej numer. Ehh.. Stwierdziłem że Lucas już nie wróci dzisiaj, więc napisałem Deili  na kartce że wychodzę. Zamknąłem drzwi na klucz, i wyszedłem z bloku.

Stwierdziłem że przejdę się na nogach. Po 20 minutach drogi, usłyszałem dziwny dźwięk, jakby wycie alarmu. Zaraz potem odezwał się męski głos. Mówił coś o jakiejś grze, o uczestnikach. Kiedy powiedział coś o tablicy informacyjnej, natychmiast zerknąłem w jej stronę. Na ekranie zaczęły pojawiać się twarze, większości nieznanych ,mi osób. Ale po chwili moim oczom ukazała się twarz Rose, a zaraz potem Lucasa. Przystanąłem próbując uświadomić sobie o co tu właściwie chodzi. Ale kiedy usłyszałem ciąg dalszy paplaniny tego gościa, mocno się zaniepokoiłem. Rose i Lucas. To źle wróży. Boże, jeśli to naprawdę ma być gra? Jeśli Rose znalazła się w takim niebezpieczeństwie z prawdopodobnie mojego powodu, bo zaprosiłem ją do tego akurat lokalu, a sam nie przyszedłem, to tego sobie nie wybaczę.

Rzuciłem się w bieg, kierując się do bloku Rose. Dotarłem na miejsce mocno po 22.

Zapukałem do drzwi. Cisza.

- Rose!- Zapukałem mocniej.- Rose!

Próbowałem otworzyć drzwi, ale zamknięte. Wyszła? Albo jeszcze nie wróciła? Wybiegłem z jej bloku, i zacząłem rozglądać się po okolicy.  Przebiegłem pól miasta szukając Rose, zaczynając od lokalu w którym skanowano graczy. 

Wbiegłem do ciemnego parku, w którym też nikogo nie było.

- Roose!! Zawołałem  ją nie wiem który już raz.- Rose!!

Złamaliśmy zasady gry / ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz