Rozdział 15

122 8 0
                                    

POV NATHAN

Dni mijały a ja nadal nie wiedziałem gdzie podziewa się Sophie, pytałem Karen i Dominica czy kontaktowała się z nimi lub czy przysłała coś co mogło by nakierować mnie gdzie ona jest. Z każdym dniem Jasmine coraz bardziej przeżywała zbliżający się ślub. Wieczorami mówiła mi wszystko co zaplanowała z pomocą matki, jakiego koloru będą obrusy na stołach, jakie będą kwiaty, gdzie kto będzie siedział, niby jej słuchałem a niby jednak nie. Myślami byłem daleko, ale ona pochłonięta przygotowaniami nie zauważyła nic. Tydzień przed naszym ślubem moja mama wraz z siostrą przyjechały na uroczystą kolacje, podczas której mieliśmy omówić i zamknąć wszystkie szczegóły dotyczące ceremonii. Chciałem pojechać po nie i przywieźć je, ale matka uparła się że przyjadą same. Mama i moja siostra są dla mnie bardzo ważne, zawsze mogłem z którąś z nich porozmawiać jeżeli miałem jakikolwiek kłopot. Siostra mimo że jest młodsza ode mnie, nie raz dobrze doradziła mi w życiu. Można powiedzieć że jesteśmy idealnym rodzeństwem. Matka poznała Karle na jakims spotkaniu biznesowym, gdzie obie stwierdziły że musza mnie i Jas ze sobą poznać. Nie byłem z tego zadowolony, ale matka namawiała mnie bym chociaż spróbował. Szczerze to sam nie wiem jak to dalej potoczyło się z Jasmine, ale na pierwszej randce wylądowaliśmy w łóżku i jakoś to potoczyło się do przodu. Na początku oczywiście podobało mi się że jest taka chętna i w ogóle, ale po jakimś czasie nie czułem tego co powinienem, nie pociągała mnie i nie intrygowała. Po prostu była. Kiedy poznałem Sophie, to było coś innego, może nie zdawałem sobie z tego sprawy na początku, ale zacząłem czuć coś do tej małej wredoty. Była jedną wielką zagadną którą chciałem, wręcz musiałem rozwiązać. Powoli dopuszczała mnie do siebie, otwierała się przede mną, a ja nie chciałem tego wykorzystać, chciałem by czuła się przy mnie bezpieczna, zaufała mi i nie bała się tego że ją skrzywdzę, bo w żadnym wypadku nie miałem zamiaru tego zrobić. Pragnąłem wywoływać uśmiech na jej twarzy, ocierać każdą łzę i sprawiać by już nigdy nie spłynęła. Przyłapywałem się nawet na tym że wyobrażam sobie, kiedy jesteśmy sami w łóżku nadzy, nasze ciała są rozpalone i zmęczone po namiętnym seksie, ona wtulona w mój tors, ja głaszczę ją po ramieniu wywołując gęsią skórkę. Chciałbym tego, chciałbym by była moja nie tylko w łóżku, ale także i w życiu. Tylko jak sprawić by to stało się realne jak nie mam pojęcia gdzie znajduje się ta mała blondyneczka. Jak wyplątać się w tego bagna w które się wplątałem? Siedząc w ogrodzie i rozmyślając o tym wszystkim, nie zauważyłem nawet kiedy mama i Jessica przyjechały.

- Nathan! Synku - Usłyszałem głos mojej rodzicielki i natychmiast wstałem by móc się z nią przywitać. - Tęskniłam za tobą.

- Ja za tobą też. Jessica witaj - Uścisnąłem mocno siostrę, po czym odsunąłem się by móc spojrzeć na nie obie. - Kiedy przyjechałyście??

- Przed chwileczką, przywitała nas przemiła kobieta, przedstawiła się Lauren jak dobrze usłyszałam. - powiedziała mama.

- Jest tutaj kucharką, i masz racje jest bardzo miła i kochana, i gotuje wyśmienicie.

- Mam nadzieje że nie przebija mojej kuchni? - Zapytała śmiejąc się przy tym.

- Z tobą nie może się nikt równać, mamo. Dobrze chodźcie pokażę wam gdzie są wasze pokoje, a potem zjemy obiad bo widziałem że Lauren już chyba kończyła go szykować.

- A gdzie twoja narzeczona? - Jessica spytała z podejrzeniem.

- Pojechały z Karlą na chwilę do centrum, nie długo powinny wrócić.

Zabrałem bagaże matki i siostry, pokazałem im ich pokoje po czym usiedliśmy wspólnie do posiłku, który przygotowała Lauren. Jak zawsze wyszedł jej wyśmienicie. Nie było do czego się doczepić. Po skończonym obiedzie mama poszła się położyć do swojego pokoju, ponieważ była zmęczona po podróży. A ja z Jessicą poszliśmy zwiedzić okolice. Spacerowaliśmy po lesie, w którym pierwszy raz spotkałem Sophie, a raczej przed nim, potem poszliśmy nad rzekę. Przystaneliśmy na moście i obserwowaliśmy pływające kaczki. Tutaj Sophie opowiedziała mi o swojej matce i o tym dlaczego panicznie boi się pływać. Tutaj pierwszy raz otworzyła się przede mną i szczerze powiedziała co leży jej na sercu. Byłem zdruzgotany tym czym od lat się obwinia, choć nie powinna bo to nie jej wina.

- Nathan - Jessica szturchnęła moją rękę przywracając mnie na ziemie. - Halo, Nath.

- Co? Mówiłaś cos? - Otrząsnąłem się jakby to miało pomóc mi odsunąć myśli o Sophie.

- Jestem w ciąży! - Kiedy to powiedziała jakby spod nóg osunęła się ziemia a ja spadam w przepaść.

- Co?!

- Żartuje! Ale wreszcie zacząłeś mnie słuchać.

- Nie żartuj sobie tak, dobra?

- Dobrze, ale powiedz mi co ci jest, bo ewidentnie coś cie trapi. - Cała Jess znała mnie na wylot i nic się przed nią nie ukryło.

- Nic mnie nie trapi , denerwuje się po prostu tym co za kilka dni ma się wydarzyć. - Zacząłem bawić się palcami by czymś się zając i nie wracać myślami znów do blondyneczki.

- Nie prawda! Nie okłamuj mnie, widze że coś ci jest i na pewno nie jest to związane ze ślubem z Jasmine.

Moja mała siostrzyczka potrafi zaleść za skórę tak by dowiedzieć się wszystkiego. Zawsze tak miała, za co jestem jej wdzięczny, ponieważ gdyby nie to że tak uparcie chce wyciągnąć informacje nie raz bym się dołował.

- Dobrze, masz racje nie jest to związane ze ślubem, nawet nie z Jasmine.

- Więc o co chodzi?

- Sophie - Wypowiedziałem jej imię jakby to miało mi jakoś pomóc, jakby miało ją przywołać do mnie.

- Okeey a Sophie to...??? - Przeciągnęła jej imię powoli.

- Sophie jest... Zresztą nie ważne. Chodź pójdziemy na lody, niedaleko jest lodziarnia mają dobre lody. - Już chciałem ją minąć i ruszyć w stronę centrum, by uniknąć rozmowy, ale zagrodziła mi drogę.

- Nie! Nigdzie się stąd nie ruszymy dopóki nie dowiem się kim jest Sophie! - Stanęła z rękami założonymi na piersi i upartą miną

- Jessica, przestań to nic ważnego.

- Gdyby to było mało ważne nie zaprzątałbyś sobie nią głowy, a teraz już jak na spowiedzi, mów kim ona jest.

Nie chciałem rozmawiać o niej. Bo i tak za dużo już myślałem. A myślenie wykańczało mnie, tak że nawet w nocy nie mogłem zasnąć. Może jak się wyżalę, powiem co myśle to poczuje się trochę lepiej. W końcu to moja siostra zawsze wszystko sobie mówimy.

- Sophie to dziewczyna - powiedziałem.

- Tyle mogłam się sama domyślić.

- Jest sprzątaczką w domu Karli, tyle że poznałem ją nie u niej w domu a zupełnie gdzie indziej. Ta mała wredota o mało co nie wpadła pod mój samochód tylko dlatego że chciała uratować jakiegoś psiaka. - Na samo to wspomnienie uśmiech pojawił się na mojej twarzy a ja nie wiedziałem dlaczego nie chciał zniknąć. - Na początku, wkurzony tym że w ogóle musiałem tu przyjechać, to wyładowywałem to na niej. Byłem dla niej złośliwy i okropny. Jednak po jakimś czasie zacząłem lubić tą małą złośnice. Hah jest uparta jak nie wiem co, na pierwszy rzut oka wydaje się twarda i zawzięta, ale jak się jej bliżej przyjrzeć to to tylko skorupa którą trudno przebić, w środku jest delikatna i wrażliwa jak mała dziewczynka która wiele przeszła i tak właśnie jest. Może nie znam jej do końca całej, ale wiem że musiała bardzo dużo znieść i wiele wycierpieć. Jej oczy, nie tylko kolorem, przypominają czysty ocean, ale ten ocean jest pełen łez które ona ukrywa. Chciałbym móc sprawić że one znikną i nie wrócą, przywrócić uśmiech na jej twarzy tak by nigdy nie zgasł. By więcej nie cierpiała - Kiedy tak mówiłem wyobrażając sobie Sophie, nie zwracałem uwagi na to co w ogóle mówię. Po prostu słowa same wypływały mi z ust. Spojrzałem na moją siostrę, a ona z otwartą buzią wpatrywała się we mnie jak w ducha.

- O MÓJ BOŻE! - Pisnęła rzucając się na mnie. Mocno mnie ścisnęła i puściła a po chwili znów ścisnęła.

- Co znowu? - Spytałem nie wiedząc czemu się tak zachowuje.

- Nie mogę uwierzyć, mój starszy braciszek się zakochał!!!!

Kiedy to powiedziała myślałem że postradała zmysły, ale po chwili zrozumiałem że miała rację. Byłem zakochany w Sophie i to po uszy, ale czy nie było za późno by naprawić wszystkie błędy?


I'II Remember You III N.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz