Kiedy Jessica powiedziała że jestem zakochany w Sophie, pomyślałem że postradała zdrowy rozum. Bo niby ja miałbym być zakochany w Sophie?
- Nie prawda, nie jestem zakochany w niej, po prostu się przyjaźnimy. - wytłumaczyłem to jak wygląda to z mojej strony.
- Tak tak jasne, i ja mam w to uwierzyć? Nathan, proszę cię kiedy przed chwilą mówiłeś o Sophie oczka Ci się aż świeciły a uśmiech nie schodził z twarzy. Przecież to widać na kilometr że coś do niej czujesz!
- To najwidoczniej jesteś ślepa, bo ja nic nie widzę. - Odparłem i ruszyłem w stronę miasteczka.
- Jeżeli ktoś tu jest ślepy to tylko i wyłącznie ty. Lubisz ją i to bardzo , więc przestań udawać twardziela i przyznaj się że nie jest Ci obojętna. - Przystanąłem na moment zmęczony tym całym jej wywodem.
- Okey, nie jest mi obojętna i czuję coś do niej, choć sam nie wiem co. I co z tego?
- Jak to co z tego?! - Oburzyła się. - Do cholery Nathan, jesteś zakochany w Sohpie, to do jasnej cholery co ty jeszcze robisz z tą całą Jasmine!
- To skomplikowane.
- Wydaje Ci się że to skomplikowane, a tak naprawdę nie jest.
- Posłuchaj, Sophie wyjechała bez słowa, nie mam z nią kontaktu od dobrych kilku dni. Najwidoczniej tego właśnie chciała. A ja za tydzień się żenię.
- Z kobietą której nie kochasz.
- Przestań. - Podniosłem głos mimo że nie chciałem. Ale miałem dośc już rozmowy o Sophie, byłem tym zmęczony.
- Czemu to robisz?
- Co robię?
- To całe małżeństwo z Jasmine? - Dobre pytanie, na które sam nie znałem odpowiedzi.
- Sam nie wiem, matka tego chce i podoba jej się to że żenię się z Jas.
- Tak, ale czy nie bardziej podobałoby się jej że jesteś naprawdę szczęśliwy? Z kimś kogo kochasz.
Na tym nasza rozmowa się skończyła. Jess miała rację, ale nie mogę zawieść mamy, zależy jej na tym więc i mnie powinno. Do końca dnia miałem jednak w głowie te kilka słów. Czy nie bardziej podobałoby się jej że jesteś naprawdę szczęśliwy? Z kimś kogo kochasz. Z kimś kogo kocham. Miała na myśli Sophie, ale czy naprawdę ją kochałem? Czułem coś do niej to fakt, ale czy była to miłość? W dodatku odwzajemniona? Wątpie by ta mała wredota czuła coś do mnie. Tylko po co poszłaby ze mną do łóżka, jeżeli nic nie czuła? Chciała się zabawić? Nie. To nie pasuje do niej. Nie zrobiłaby czegoś takiego. Może faktycznie i ona była zakochana we mnie? Tylko dlaczego wyjechała. Tak bez słowa.
Następnego dnia wszystkie dziewczyny od rana pojechały do spa, by się odprężyć przed wielkim wydarzeniem. Od razu po przebudzeniu zszedłem na dół by zjeść śniadanie. W kuchni Lauren kręciła się jak co dzień. Widać że sama ledwo dawała sobie radę, brakowało jej Sophie do pomocy.
- Dzień dobry. - Przywitałem się z nią uśmiechem i przysiadłem się do stołu w kuchni.
- O dzień dobry, a ty nie pojechałeś się odprężyć do spa?
- Haha dobry żart - Zaśmialiśmy się oboje. Do kuchni wszedł Dominic rzucając klucze na szafkę obok drzwi.
- Kobiety odstawione do spa. Mamy kilka godzin spokoju w domu od wiedźmy. - Powiedział siadając obok mnie, przy okazji podając rękę na przywitanie.
- Dobrze, Nathan przygotować Ci coś na śniadanie i przynieść do pokoju? - Spytała Lauren zaglądając do lodówki.
- Możesz, ale zjem z wami tutaj jeśli nie macie nic przeciwko temu.
- No co ty, będzie nam miło. - Uśmiechnęła się.
- A ty nie masz żadnych planów na dzis? Zapytał Dominic.
- Na dzisiaj konkretnych nie, ale jutro przyjeżdża mój przyjaciel który będzie moim drużbą. A za kilka dni idziemy do puby na tak zwany wieczór kawalerski.
- To widzę że ty w porównianiu do Jasmine skromnie.
- Nie lubię aż tak tłumnych imprez. Wystarczy mi przyjaciel i dobre piwo. - Zaśmialiśmy się po czym we trójkę zjedliśmy śniadanie. Przez resztę dnia pomagałem Dominicowi trochę w porządkach na podwórku i w ogrodzie. Lubiłem takie pracę, i cieszyło mnie to że traktował mnie normalnie. Czułem się jakby był moim ojcem, i razem majsterkujemy przy pracach w garażu. Marzyłem by tak robić z moim ojcem, ale on postanowił porzucić syna. Z ojczymem dogadywałem się, ale brakowało mi jednak prawdziwego ojca. Prawdziwych męskich rozmów z nim i tak dalej. Do dzisiaj mam do niego żal że zostawił mnie i mamę. Wątpie bym kiedykolwiek mu to wybaczył.
Kiedy pod wieczór powoli kończyliśmy z Dominiciem ogarniać garaż, dziewczyny wróciły do domu z drugim szoferem który tu nie mieszka. Razem z Domem wyszliśmy się z nimi przywitać, a Jasmine już biegła do mnie, by mnie przytulić, ale kiedy zobaczyła mnie całego upaćkanego w smarze odsunęła się natychmiast.
- Nathan co ty wyprawiasz? - Zapytała jakbym ją okradł lub zrobił najgorszą rzecz na świecie.
- Pomagałem Dominicowi przez cały dzień.
- Zwariowałeś?! Jak ty wyglądasz? A gdyby ktoś z sąsiadów Cię zobaczył ? Co by pomyśleli? - Zaczęła martwić się tym wszystkim a ja po prostu ją minąłem i przywitałem się z mamą i siostrą
- Nie przesadzaj kochanie - powiedziała Karla z przerażeniem i grozą na twarzy. - Na szczęście nikt tego nie widział.
Obie weszły do domu, moja mam poszła za Karlą. Jessica tylko spojrzała się na mnie i przez dłuższą chwilę nic nie mówiła.
- Naprawdę zastanów się co robisz. - Ostrzegła mnie i weszła do domu.
CZYTASZ
I'II Remember You III N.S.
Teen FictionHistorii takich jak ta jest mnóstwo, ale uczucie tylko jedno. Dwa różne światy. Spotykają się w miejscu które kiedyś mogła spokojnie nazwać domem, dziś więzieniem. Uczucie piękne i prawdziwe. Połączyło ich po pierwszym, głębszym spojrzeniu. Dzi...