2

71 7 0
                                    

Godzina 5:23, użeram się z Jongupem.

Przyszedł do mnie najebany i pierwsze co zrobił, rzucił się na mnie i zaczął całować mnie po szyi. Pijany Jongup nie jest fajny, naprawdę. Musiałem pomóc mu wziąć prysznic i przebrać go w piżamę. Oczywiście przy każdej możliwej okazji się do mnie przystawiał. Gdyby nie fakt, że był schlany w trzy dupy, mógłbym powiedzieć, że to fajne. Położyłem go do łóżka i przykryłem kołdrą. Westchnąłem, spoglądając na mojego kumpla z zażenowaniem.

– Jak następnym razem będziesz miał zamiar się najebać to mnie uprzedź wcześniej, że tak się stanie – powiedziałem kpiąco, siadając na krawędzi łóżka obok niego.

– Jesteś taki piękny, Junhooooong - wybełkotał i wciągnął mnie do siebie pod kołdrę. Wolałem nie ryzykować, więc się nie wyrywałem. Po prostu dałem mu się przytulać, czekając aż zaśnie.

Bądź co bądź Jongup jest naprawdę kochanym i dobrym chłopakiem, ale alkohol mu zdecydowanie nie służy. Myślałem długo nad tym, czy dostanę się na te praktyki. W końcu zasnąłem, o dziwo, wtulony w mojego kumpla. Był ciepły i mięciutki.

Zapomniałem zasłonić okna, więc słońce wpadające do pokoju o godzinie 6:12 mnie obudziło. Trochę pospałem, a to cud. Natomiast Jongup wciąż chrapał jak zabity. Od razu zauważyłem coś, co miejsca mieć nie powinno, młody mężczyzna leżący obok mnie bezczelnie wpychał łapę pod moją koszulkę i obmacywał mój tors. Westchnąłem zażenowany i delikatnie wyjąłem jego rękę, by ten się nie obudził. Ostrożnie wyszedłem z łóżka i ruszyłem do kuchni. Stwierdziłem, że przygotuje jakieś pożywne śniadanie dla mojego kumpla, bo z tego, co mi wiadomo, on bardzo mało je. Wyjąłem z lodówki szynkę, ser oraz keczup. Ułożyłem je na chlebie tostowym i wsadziłem do tostera.

Po niedługim czasie gotowe tosty położyłem na talerzu i poszedłem z nimi na górę. Zostawiłem talerz oraz keczup na stoliku i usiadłem na krawędzi łóżka, spoglądając na Jongupa. Wyglądał naprawdę uroczo, gdy spał. Jak taki mały kotek. Sięgnąłem po swój szkicownik i powoli zacząłem tworzyć jakiś wzór. Na pewno nie wyjdzie idealny choć trochę. A ja dążę do perfekcji, jak już wspominałem. Narysowałem czarno-białą różę. Wyszła całkiem ładnie. Albo jednak nie... Zażenowany swoją osobą odłożyłem szkicownik na bok i wróciłem do gapienia się na Jongupa. Ech, nic lepszego do roboty nie mam.

Minęło trochę czasu, a ja nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem, kładąc się na chłopaku. Obudziłem się o... spojrzałem na zegar ścienny, o 10:37. Trochę pospałem. Podniosłem się i zacząłem potrząsać Jongupem.

– Wstawaj, hyung. Nie śpij! Śniadanie czeka – usiadłem na nim, szarpiąc nim coraz mocniej.

Chłopak zaczął powoli się przebudzać, mrucząc coś pod nosem. No dalej, dalej, wstawaj. Dasz radę, hyung! To nie jest trudne. Wreszcie Jongup się przebudził i od razu zaczął jęczeć, jak to bardzo go boli głowa. Trzeba było nie pić, głupi idioto.

– Junhong... – mruknął, łapiąc za poduszkę i przykładając ją sobie do głowy. – Zasłoń okno...

– Trzeba było tyle nie pić – zaśmiałem się i wstałem, by spełnić jego życzenie, będę miły, muszę być.

Jongup patrzył na mnie z miną srającego kota, a ja zacząłem się śmiać. Nie moja wina, że wyglądał jak debil, okej.

***

Już za chwilę dowiem się czy dostałem się na praktyki, cholera, ale się stresuję. Złapałem za kopertę z listem, powoli ją otworzyłem i zamknąłem oczy, moje ręce okropnie drżały. Powoli wyjąłem świstek papieru i go rozłożyłem. NIE ZOSTAŁEM PRZYJĘTY, CHOLERA JASNA.

Rzuciłem papierem na podłogę i po tym kopnąłem stół, przy czym ucierpiał mój mały paluszek. Wyjąłem telefon i wybrałem numer do Daehyuna, jak on mi nie pomoże to ja nie wiem co zrobię.

– Halo? Co chcesz, Junhong?

– Nie uwierzysz, nie przyjęli mnie na praktyki! – podniosłem głos z oburzeniem, po czym westchnąłem. – Znasz kogoś kto szuka osoby na praktyki czy coś...?

Ogólnie chodzi o to, że Daehyun zna każdego. To znaczy, nie spotkałem się jeszcze z tym, by on kogoś nie znał lub by ktoś nie znał jego.

– Hmmm... znam takiego jednego. Kojarzysz może Bang Yongguka? Wiesz, ten taki z ciemnymi włosami, co ubiera się tylko na czarno – powiedział ze stoickim spokojem, zazdroszczę mu tego.

– A no coś kojarzę... ale przecież jego studio jest cholernie drogie i ekskluzywne... Myślisz, że mnie przyjmie? – zamyśliłem się, bo wyobraziłem sobie swoją skromną osobę robiącą tatuaże w studiu Yongguka.

– Przyjmie, spokojnie – dam sobie głowę uciąć, że się uśmiechał. – ale nie za darmo.

– Jak to... nie za darmo? – uniosłem brwi, stukając palcami o biurko.

– Po prostu Bang lubi mieć pewne korzyści ze swojej pracy – powiedział, jakby to wiele wyjaśniało. – Muszę już kończyć, Junhong.

Discipulus. |BangloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz