51

1.4K 70 39
                                    

Wchodzę do kuchni, po wcześniejszej ambitnej myśli, ze pomogę Agacie zrobić obiad, bo oficjalnie Arek zdetronizował mnie z podium za bycie najlepszą ciocią na świecie. I co śmieszniejsze Oliwka powiedziała mi prosto w oczy, że woli bawić się z moich chłopakiem i żebym znalazła sobie własne zabawki.

- Pomóc ci? - pytam, opierając się o blat.

- Już kończę. Czemu nie bawisz się z dziewczynami? - Blondynka rzuca mi krótkie spojrzenie.

- Wygonili mnie, zdrajcy. - Widzę na twarzy kobiety uśmiech. - Mało śmieszne. - komentuje, wyskakując na szafkę. - Tak w ogóle, to gdzie się podziewa Kubuś? Ma nas podrzucić za dwie godzinki na lotnisko. - Garbię się, ale tylko na moment, bo zaraz potem znów siedzę wyprostowana.

- Wypadł rano z domu i nawet mi nie powiedział gdzie, ale w razie czego ja was podwiozę razem z dziewczynkami, więc o to się nie martw.

- Ale mam nadzieję, że nic złego nie zrobiłam. - Robię smutną minkę. - Może się za coś na mnie obraził? - Kobieta rzuca mi powątpiewające spojrzenie.

- Kuba nigdy się na ciebie za nic nie gniewał. Kocha cię jak siostrę i jestem pewna, że wszystko by ci wybaczył. - Wzdycham cicho, spoglądając przez okno, a na podjeździe dostrzegam czarny samochód, należący do piłkarza. - O widzisz? Już wrócił. - Wskazuje na wychodzącego z pojazdu mężczyznę, który niesie jakąś papierową torebkę, a w drugiej ręce zrobione z tego samego materiału płaskie pudełko. Błaszczykowski znika, czyli najprawdopodobniej wchodzi właśnie do domu, z innej strony budynku.

- Jestem! - woła, po czym zagląda do kuchni. - Dobrze, że tu jesteś Mela. - Zwraca się do mnie, a ja marszczę czoło, gdy ten odkłada drugi pakunek na blat obok mnie i dostrzegam, że na wierzchu znajduje się logo jakiejś kawiarni.

- Ej, facet. - dźgam go w klatkę piersiową. - Gdzieś ty się podziewał, co? Już się bałam, że coś źle zrobiłam. - jęczę, a ten ze śmiechem, cmoka mnie w czoło, czemu w uwagą i jednocześnie delikatnym uśmiechem przygląda się Aga.

- Melcia, mogę skończyć? - pyta, a ja kiwał głową, zgadzając się. - To dobrze, bo mam coś dla ciebie. - Wystawia dłoń z terebeczką dla mnie, ale ja niepewnie przyglądam mu się. - No, Melka, popatrz, prezent. Ty lubisz prezenty. - Macha mi przed nosem, więc w końcu chwytam ten przeklęty pakunek i zaglądam do środka, no i zamieram, tak przynajmniej na kilka minut, bo po kuchni roznosi się śmiech Błaszczykowskich.

- Kuba, ja cię kocham! - rzucam mu się na szyję, całując po policzkach. - O masakra! Nie wierzę! Skąd wiedziałeś? - Wyciągam najnowszą płytę Shakiry i przytulam ją mocno.

- Znam cię dobrze, to po pierwsze. - Puszcza mi oczko. - A po drugie w radiu puścili tą jej piosenkę za którą szalejesz ostatnio...

- "Me enamore". - rzucam.

- Właśnie, a potem ogłosili, że dzisiaj premiera płyty, więc poleciałem ją kupić. Tylko objeździłem cały Wolfsburg i wszędzie już było wykupione, więc stwierdziłem, że ci chociaż na pocieszenie jakieś ciastka kupię, a że obok był jakaś księgarnia, to zaglądnąłem. No i mieli ostatnią sztukę.

- Czyli chcesz powiedzieć, że Kuba Błaszczykowski latał od rana po całym mieście, żeby kupić mi album Shakiry? - Zagryzam wargę, wpatrując się w piłkarza.

- Dokładnie. I w dodatku mam ciastka. - Wskazuje na pudełko, a ja ponownie go przytulam.

- Jesteś cudowny. Uwielbiam cię. - mruczę, odsuwając się od niego, a jednocześnie dostrzegając w drzwiach Arka z dziewczynkami.

- Uuu... Czego ja się tu dowiaduje. - Uśmiecha się lekko, odstawiając Lenkę na ziemię, tuż koło Oliwki. - Ale mam nadzieję, że chociaż troszkę miejsca dla mnie zostało w twoim sercu, co? - Podchodzi bliżej, prowadząc dwie blondyneczki za rękę.

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz