My shards

11 1 0
                                    

Zimno. Czuję jak przenika moje kości.
Drżę. Pocieram ramiona, ale to nie pomaga mi się rozgrzać.
Leżę przytulona do desek na strychu Cholernego John'a. W dachu zieje duży otwór, a dom jest jednopiętrowy. Jednak nie próbuję uciec. Wiem, że to bezcelowe. Że on i tak mnie znajdzie. I nie da jedzenia przez tydzień.
Staram się leżeć nieruchomo, zatrzymać jak najwięcej ulotnego ciepła. Skupiam się na dobrych rzeczach. W pamięci przywołuję obraz dziadka. Jedynej osoby, która mnie akceptowała i nie wytykała palcami.
Mój anioł stróż.
Moja matka, o ile niebyła zbyt naćpana znęcała się nade mną, ale nigdy nie próbowałam jej oddać.
Tylko.
Że.
Wtedy.
Pękłam.
Nie wytrzymałam.
Uderzyłam ją w policzek. Zachwiała się.
A potem wyrzuciła mnie z domu.
Trzy dni później znalazłam się w domu John'a
Czuję narastającą panikę. Mój oddech staje się krótszy, urywny. A przed moimi oczami stają mi obrazy gdy po raz pierwszy... gdy po raz pierwszy mi to zrobił.
Widzę siebie, leżę na łóżku.
Nogi i ręce mam przywiązane do łóżka.
Staram się. Bardzo się staram powstrzymać wspomnienia i wymioty, ale nie mogę.
Odwracam się na drugi bok zamglonym wzrokiem odnajdując wiadro służące mi za toaletę i opróżniam żołądek z żółci podchodzącej mi do gardła.
Bez sił opadam na twarde deski.
Już dawno straciłam nadzieję, że kiedykolwiek się uwolnię od niego, że ktokolwiek w liceum zauważy, że moja ławka jest pusta.
Lubię mieć nadzieję, że ktoś mnie uratuję.
Ale nic takiego się nie dzieje.
Nadal tu tkwię. Zmarznięta, owinięta jedynie zatęchłym kocem, za współwięźniów mając jedynie szczury i pająki.
Wkładam rękę pod zawiniętą w tobołek bluzę i dotykam chłodnego ostrza noża. To mnie w pewnym sensie uspokaja.
Dlaczego tego nie zakończysz szepce głosik w mojej głowie Przecież i tak się w inny sposób nie uwolnisz.
Ten jeden jedyny i ostatni raz słucham tego beznadziejnego głosiku. Ma rację.
Już i tak od dawna planowałam to zakończyć myślę patrząc na moje pocięte ramiona i uda.
Czas to wszystko skończyć. Drżącą dłonią wyciągam nóż i przykładam sobie do gardła.
Waham się, ale zaraz myśle o tym co mi zrobił.
Jak cierpliwie załamywał moją wolną wolę.
Jestem zdecydowana.
Mocniej zaciskam palce na uchwycie, aż bieleją mi kłykcie. Tnę po nadgarstku powoli. Tak żeby to poczuć.
Jak prze mgłę słyszę głosy syren policyjnych.
Ten głos... On miał rację... i jest to moja ostatnia myśl, a potem film się urywa.
Skończyłam ze sobą.
***
To krótkie opowiadanie powstało po to, żeby uświadomić wam, że nawet w najmniej oczekiwanym momencie może nadejść pomoc.
Nie wolno tracić tej gównianej i nikłej nadziei.
Ten one-shot dedykuje mojej najlepszej przyjaciółce, która wyciągnęła do mnie rękę chociaż byłam całkowitym dnem.

My Shards (One-Shot)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz