W tych czasach dzieci muszą dorosnąć.. szybciej... Jeśli w ogóle przeżyją. Pamiętam jeszcze dzieciństwo jak to się zaczęło możecie pomyśleć że to chora opowiastka o zoombie ale najpierw posłuchajcie mej historii do końca. Jako dziecko myślałam ze to dzieję się z dnia na dzień nie mogłam się połapać ale teraz każdy wie że ci jebani naturyści, dzieci pierdolonej ziemi popełnili "mały" błąd.. Chcieli żyć bez cywilizacji polowali na zwierzęta, byli tak uparci w swoich przekonaniach że jedli też chorą zwierzynę.Po trzech latach ich "wspaniałego życia" wrócili do miasta zaczęło się niewinnie od chodzenia na czterech po zaatakowanie kogoś na ulicy pogryziony został przetransportowany do szpitala po niespełna 2 dniach zaczął być agresywny tamci zwiali zaczęli gryźć innych doskonale wiedzieli co się z nimi dzieje, tak jak by specjalnie chcieli zarazić innych w każdym razie udało im się....
Myślicie ze koszmar dla małej dziewczynki to nie dostanie wymarzonej lalki? Ja stawiała bym raczej na patrzenie jak zagryzają jej rodziców, ale co ja mogę wiedzieć?
Przecież jestem tylko dzieckiem..
Pomimo tej całej apokalipsy..żyję choć czasem wolała bym nie....
Ale nie mogła bym tego zrobić wujowi mój ojciec jeszcze na wpół żywy dał radę zanieść mnie do swojego brata i prosić o opiekę nade mną po czym rzucił się do kulawego biegu żeby oderwać uwagę od nas.. Z opowiadań wiem że wuj zawsze marzył o byciu wojskowym robił wszystko i..udało mu się dużo mu zawdzięczam dlatego zawsze jestem posłuszna wuj nie jest typowym "tyranem" traktuje mnie prawie jak równą sobie.-Nie wiem w czym ma mi pomóc pisanie jebanego pamiętnika, kpisz sobie ze mnie?-zapytałam patrząc zaszklonymi oczami na wuja..wspomnienia bolą...
-Aluś uzyłaś w zdaniu tylko jednego przekleństwa, gratuluję!-rzucił wuj z uśmiechem podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem szepnął mi na ucho..
-Wiesz że to wymysł ciotki ona chce ci pomoc, kocha cię pamiętaj..- zmiękłam oni zastępowali mi rodziców. Przytuliłam wuja delikatnie.
-A teraz musimy iść po zapasy kartki się skończyły z resztą czeka nas też polowanie, ubieraj się ciepło mendo bierz broń i ruszamy chłopcy już czekają.
Wuj założył "Miasto ocalałych" zebrał ludzi z wojska z rodzinami własnie przenieśliśmy się do nowego miasta, zaniedbanego jak sam skurwysyn. Przynajmniej było dobrze obudowane i aż sama w to nie wierzę, miało dwa sprawne auta i w miej więcej połowie miasta był prąd. Nie byliśmy nigdzie bezpieczni mieliśmy plan nazbierać zapasów i zaszyć się gdzieś daleko ale wuj i jego koledzy uparli się że muszą znaleźć "potomka ich generała" dostaliśmy cynk podobno generał ma jednego syna którego ukrył w małej wsi blisko Gdańska zmierzliśmy własnie tam.
Teraz mieliśmy dwa samochody jesteśmy jakieś trzysta kilometrów od Gdańska.Wuj wybierze sześciu osób które pojadą z nim po syna generała lecz pierw trzeba zadbać o ludzi którzy tu zostaną.Dlatego ubrałam się szybko ciepłe bojówki na koszulkę na ramiączkach ubrałam bluzę zasznurowałam glany i wyskoczyłam jak poparzona z tymczasowego "mieszkania" dołączając do zbiórki. Dostaliśmy polecenie polować na nieskażone duże zwierzęta łatwo było je odróżnić wszystko tak zdziczało...Skażone były..dziwne wyglądały jak po wycieczce do Czarobyla. Wuj nie puszczał mnie samej na polowanie zawsze przydzielał przynajmniej dwóch swoich ludzi do mnie dziś aż dziw dał mi wolną rękę poprosiłam jednego z synów kolegi wuja pana Kacpra żeby poszedł ze mną, w końcu ktoś musi targać zwierzynę.Gabryś był rok starszy ode mnie chłop wielki jak dąb uśmiechał się tylko przy mnie w końcu to mój przyjaciel.
Siedzieliśmy właśnie za górką obserwując pięknego dorodnego dzika z jego fajek można by było zrobić groty do strzał Gabryś śmiał się pod nosem, bo na widok tego dzika aż świeciły mi się oczy. Wyglądała zdrowy okaz,muszę go mieć.Ja wolałam łuk za to Gabryś był zakochany w swoim mieczu wielki ciężki miecz dostał go od dziadka kiedy był mały. Mieliśmy gotowy plan miałam go trafić a Gabryś czekał na dole żeby w razie co go dobić i pogonić za nim po śladach farby .Powoli naciągając cięciwę celowałam z brzuch po chwili usłyszałam donośny ryk dzika i ujrzałam tylko jak Gabryś wychodzi z krzaków ciągnąc za sobą dzika związanego za racice.Z uśmiechem podbiegłam do Gabrysia rzucając się mu na szyję Wuj będzie dumny.Z górki ujrzeliśmy sklepik po zabiciu jeszcze trzech królików postanowiliśmy przejść się do sklepiku,Gabryś pilnował zwierzyny a ja wskoczyłam przez okno i pakowałam do plecaka wszystko co mogło by się przydać. Ku mojemu zaskoczeniu znaleźliśmy mąkę,cukier,ryż,ciastka, jakieś puszki z mięsem widać sklepik nie był często odwiedzany. Podałam plecak Gabrysiowi i wróciłam tylko po papierosy widziałam z trzy wagony pod ladą zabrałam też butelkę wódki ostatnią...przyda się..do odkażania rzecz jasna.Wyskoczyłam z okna ale ku mojemu zdziwieniu Gabrysia nie było zostawił rzeczy pomyślałam że poszedł w krzaczki za "potrzebą" po chwili zobaczyłam Gabrysia biegnącego w moją stronę zgarnął dzika, króliki i plecak i pognał w te pędy do naszego "domu".Ledwo mogłam go dogonić prosił mnie tylko żebym nie oglądała się za siebie i biegła najszybciej jak tylko potrafię.Słyszałam za plecami pojękiwania biegnących za mną pierdolonych dzikich ścierw. Ja miałam tylko plecak Gabryś taszczył plecak króliki i dzika wyjęłam z kieszeni mojego Colta pełny magazynek siedem naboi odbezpieczyłam i w biegu celując na szybko rozjebałam łeb pierwszemu mutantowi nie było łatwo przystanęłam oddałam kolejne 6 strzałów i sprintem pobiegłam za przyjacielem tuż przed bramą do miasta zajęłam się przesuwaniem wielkiego śmietnika od dziury w płocie Gabryś zawodowo osłaniał mi plecy udało mi się przenieść zdobycze za płot sama też byłam już po drugiej stronie nie musiałam czekać na Gabrysia on zasuwał za nami śmietnik a ja waliłam kijem po palcach łapy tych zmutowanych skurwieli z naszej strony zasunęliśmy dodatkowo skrzynią i głośno sapiąc ruszyliśmy do bazy.Po dotarciu do bazy ciocia z płaczem rzuciła się w moją stronę wrócili wszyscy prócz nas.Wuj po ujrzeniu mnie zaczął krzyczeć.
-Czyś ty kompletnie zgłupiała!? Nigdy się tak o ciebie nie martwiłem!! jeszcze jedna taka akcja a nie wyjdziesz już nigdy nigdzie!!- po czym przytulił mnie tak mocno jak by chciał połamać mi żebra.
-Dusisz- udało mi się wysapać wuj puścił szybko obcałował i obejrzał od góry do dołu..
-Jak ty wyglądasz? cała brudna podrapana kolana zdarte...przez następny tydzień siedzisz na dupie zrozumiano?!
-Ale wujku....spojrzałam na niego oczkami zbitego szczeniaka
-Żadne ale, a teraz opowiadaj co się działo.
Razem z Gabrysiem opowiedzieliśmy Wujowi wszystko po kolei i pokazaliśmy nasze zdobycze.Cały obóz zaczął klaskać upolowaliśmy największego dzika a do tego mamy jedzenie
i papierosy.To był pracowity dzień siedząc wieczorem przy ognisku oparta o Gabrysia zasnęłam nie dokańczając nawet jedzenia.
YOU ARE READING
Miłość w czasach apokalipsy
Short StoryMłoda Alicja wychowywana przez nadopiekuńczego Wuja zakochuje się w młodym Wilku..zobacz jak potoczą sie ich losy w czasach apokalipsy