Rozdział Siedemnasty

3.9K 210 20
                                    

LILY:

Razem z Shailene weszłyśmy na śniadanie w ostatniej chwili. Już nie siadałyśmy do stołu, tylko spokojnie czekałyśmy, aż rodzina królewska wejdzie do jadalni. Z zadowoleniem zauważyłam, że nie ma nigdzie Seleny i Ariany. Pewnie rozłożyło je na łopatki po wczorajszej porcji Xenny w ponczu.

Rodzina królewska weszła tak, jak zawsze dostojnie, powoli i z wdziękiem. Król, po jego prawej stronie królowa, a dzieci od najstarszego do najmłodszego po lewej. Uśmiechnęłam się do Justina na wspomnienia wczorajszej nocy w ogrodzie i namiętnych pocałunkach pod drzwiami mojego pokoju, które omal nie poszły o krok za daleko, gdyby nie książęca przyzwoitość, która nas powstrzymała. Trochę szkoda, ale jednak damie nie przystoi takiego zachowania. Cóż... na tę jedną noc mogłabym przestać nią być.

- Witam, drogie panie. - Powitał nas król, uśmiechając się szeroko.

Spojrzałam na królową, której mina zrzedła, kiedy tylko przejechała wzrokiem po sali. Ariana i Selena wciąż nie pojawiły się na dole, co oznacza, że nie wyjdą dziś z pokoju, ponieważ mogłoby się to skończyć tak, że zostawią za sobą ścieżkę na podłodze, jeśli nie dobiegną do toalety na czas. Erin się już nawet nie spodziewam.

- Usiądźmy. - Powiedziała wyniośle królowa.

Widocznie jest czymś mocno zdenerwowana. Nie oszukujmy się, ale Erin przyniosła wczoraj rodzinie królewskiej niemały wstyd. Król i królowa musieli za nią przepraszać niemal każdego z osoba przy drobnych pogaduchach i świecić oczami za blondynkę. 

- Gdzie panny Gomez i Grande? - Chłód i opanowanie biły od tej zazwyczaj ciepłej i uśmiechniętej kobiety.

- Są chore, wasza wysokość. - Wytłumaczyła je szybko Alison Simons, szatynka krążąca często przy Selenie.

Jest dla Gomez jak księżyc dla Ziemi. Szatynka nie potrafiła wytrzymać badawczego i ciężkiego wzroku królowej, który na niej spoczął. Uśmiechnęłam się pod nosem, a Shailene szturchnęła mnie dyskretnie pod stołem, żebym się opanowała, bo nas zdradzę.

- Cóż, kac nie jest wytłumaczeniem, które przeszkadza w zjedzeniu śniadania. - Królowa była ewidentnie zła za ten szczególny wybryk na balu.

Ciekawa jestem, jaka kara nas spotka za to wydarzenie. Kiedy ja leżałam w szpitalu, prawie wszystkie kandydatki, które zostały wskazane przez wyrzuconą z projektu dziewczynę, dostały nagany i musiały szorować kuchnię, po zakończonej pracy kucharzy. Pracując na kuchni w restauracji rodziców Demi, wiem jak ciężko jest domyć akurat to pomieszczenie po całym dniu gotowania.

- Z całym szacunkiem, ale to nie kac, wasza wysokość. - Zaśmiała się pod nosem szatynka, starając się ukryć zażenowanie.

- Więc co im w takim razie jest? - Dopytywała ironicznie kobieta. - Czy powinnam wzywać nadwornego lekarza?

- Cóż... Wolałabym nie mówić o takich sprawach przy jedzeniu...

Miałam ochotę się roześmiać w głos, ale mina królowej skutecznie mnie przed tym powstrzymuje. Spojrzałam w kierunku Justina, dłubiącego w swoim talerzu. Jest zamyślony i uśmiechnięty. Czyżby również wspominał nasze pocałunki na korytarzu?

- W takim razie porozmawiamy o tym później. - Ton królowej wskazywał na to, że wtedy już nie chce słyszeć słów sprzeciwu.

- Dobrze, wasza wysokość. - Szatynka zrobiła się malutka jak mrówka przy władczej, silnej królowej.

- Muszę was też jednak pochwalić. - Powiedziała władczyni, a mimika jej twarzy zmieniła się diametralnie.

- To prawda. - Przyznał król, zajadając się tostami francuskimi. - Wielu arystokratów chwaliło sobie to, jak grzeczne i wychowane jesteście.

PROJEKT LADY  ~JUSTIN BIEBER~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz