Crystal wychodząc z pomieszczenia w którym się znajdowali więźniowie, minęła paru żołnierzy po czym doszła do miejsca gdzie Tony czekał na nią wraz z sekretarzem Ross'em.
-Ja tego nie rozumiem.- mówił Ross prowadząc ze Starkiem rozmowę.
-Czego pan nie rozumie? -zapytała Crystal przerywając ich konwersację. Oczywiście jak się spodziewała nikt nie odpowiedział, więc sama kontynuowała.- Więc jak? Lecimy? -zapytała w stronę ojca.
-Już miałem lecieć bez ciebie. -odpowiedział Tony.
-Nie zostawiłbyś mnie tutaj. -powiedziała uśmiechając się.
-Dobra zbieramy się z tego bardzo sympatycznego miejsca. -powiedział sarkastycznie Tony po czym wraz ze swoją córką ruszyli w stronę swojego helikoptera.
-Czy Wilson powiedział ci coś o Rogersie? -zapytał w końcu Ross kiedy Crys już siedziała gotowa do odlotu w maszynie.
-Nie. -odpowiedział Stark.- Powiedział żebym spadał, więc spadam do łóżka, ale możesz dzwonić jakby co. Nie odbiorę, ale puszczę ci jakąś fajną muzyczkę. -uśmiechnął się po czym wsiadł do środka, usiadł obok córki i już po chwili byli już w drodze.
-Wiem o czym myślisz. -powiedziała po jakimś czasie ciszy Crystal. Tony tylko na nią szybko spojrzał ale nie odpowiedział. -Powinieneś już lecieć.
-Steve z Barnesem lecą na Syberię, i już wiem w jakie miejsce konkretnie. Obiecałem że ich przejmę, ale z drugiej strony obiecałem być przyjacielem. -odpowiedział.
-Ja osobiście na twoim miejscu starałabym się dotrzymać tej drugiej obietnicy. -wzruszyła ramionami dziewczyna. -Przyjaciele są ważniejsi niż prawo.
-Ross mnie zabije.
-Czy ja się przesłyszałam? Ty powiedziałeś że jakiś tam sekretarz pan miły Ross cię zabije? -zapytała chcąc tylko wspomóc Tonego w dobrej decyzji. -Nie wierzę. Bynajmniej ja dam radę. Umiem dotrzeć sama do domu. Bezpiecznie polecę sama, zaparkuję na górze Stark Tower i pójdę do swojego pokoju odpocząć. A ty polecisz Iron Manem do Steve'a i mu pomożesz, jak przyjaciel.
-Czy ty mi rozkazujesz? -zapytał po chwili mężczyzna.
-Nie będę kłamać. -zaczęła.- Tak rozkazuję ci pomóc Rogersowi. -dokończyła stanowczo. Chciała coś jeszcze dodać, ale wiedziała że Tony już jest przekonany.
Po krótkiej chwili Tony wcisnął palec w jeden z guzików na stoliku pomiędzy ich siedzeniami, i w tym samym czasie na jego nadgarstku już pojawiały się poszczególne części Iron Mana. Po sekundzie już go nie było a Crystal szybko wyjrzała przez okno. Mimo okropnego deszczu i ulewy w oddali zauważyła mały czerwono-złoty punkcik który się szybko oddalił.
-Friday? -zapytała szybko Crystal odwracając się na swoim siedzeniu w stronę przedniej szyby jakby była przyzwyczajona że siedzi tam pilot, jednak jego jak zwykle tam nie było.
-Tak panienko Crystal? -zapytała od razu sztuczna inteligencja.
-Leć za Iron Manem. -odpowiedziała szybko a helikopter już po chwili nagle zawrócił.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niedługo potem Iron Man wylądował obok samolotu którym wystartował Steve wraz z Buckym jeszcze z Lotniska w Berlinie. Wszedł do środka starej bazy Hydry nie wiedząc że niedaleko niego już w jego stronę leci Crystal. Tony znajdując się w środku już ruszył w stronę głównego pomieszczenia, które znajdowało się głęboko pod ziemią.
Crystal wylądowała helikopterem chwilę później, dosłownie parę centymetrów obok samolotu Rogersa. Chwilę odczekała ponieważ w jej planie nie było spotkania ani z Rogersem ani z ojcem czy Barnesem. Po odczekanym czasie wyszła z helikoptera i ruszyła do wejścia ocierając ramiona z zimna. Kiedy chuchnęła z jej ust wydobywała się para. Ze swoim telefonem w ręce ruszyła do wejścia a już po chwili długim korytarzem przed siebie. Na końcu długiego pomieszczenia stała winda. Dziewczyna wiedziała że była niedawno używana ponieważ w wielu miejscach na drzwiach były ślady odsuwanych siłą drzwi a na posadzce pozostałość po śniegu którego na zewnątrz nie brakowało.
Crystal powolnym krokiem weszła do windy i wcisnęła guzik który był wciskany już parę razy w ciągu tej godziny. Winda z trzaskiem ruszyła na dół a Crys modliła się w duchu żeby nikt tego trzasku nie usłyszał oprócz jej. Winda zjechała na sam dół od razu się otwierając.
Kiedy znajdowała się już na danym piętrze z daleka usłyszała rozmowę tak cichą że niektórzy mogliby jej jednak nie usłyszeć. Wiedziała że to musi być Steve, Tony i Barnes, no bo któż inny. Gdzieś jeszcze powinien znajdować się fałszywy doktor Zemo. Ale jak na razie na pewno był daleko przed nią. Kiedy rozmowy ucichły ruszyła przed siebie ciągle zwracając uwagę na ślady na ziemi. Po jakimś niecałym kilometrze ślady stóp zaczęły znikać za zakrętem a rozmowy zdecydowanie były bardzo dobrze słyszalne. Ślady skręcały do pomieszczenia którego wejście było obok dziewczyny.
Crystal wychyliła się lekko spoglądając jednym okiem na trzy osoby na końcu ogromnego pomieszczenia. Sufitu nie zdołała zobaczyć nawet po wychyleniu się jeszcze bardziej. W pomieszczeniu stało mnóstwo wysokich komór kriogenicznych dzięki którym człowiek może zajść w stan hibernacji. W każdej takiej komorze był jeden człowiek. Crystal widziała że coś podejrzanego jest w tych ludziach. Dopiero po chwili kiedy przyjrzała się bardziej zauważyła że każdy ma dziurę w głowie.
Na chwilę straciła oddech, ale opamiętała się szybko i sprawdziła jak sytuacja z Rogersem i resztą. Rozmawiali dalej spokojnie. Stark spojrzała jeszcze raz na miejsce położenia. Dookoła komór stały ogromne niedokończone obiekty, a idealnie na przeciwko wejścia, na samym końcu dziwnego pomieszczenia było małe okienko bardzo dobrze zabezpieczone. Crystal dopiero teraz zauważyła że trójka przyjaciół rozmawia z człowiekiem znajdującym się w tej bazie.
Steve rzucił szybko tarczą w małe okienko ale nic się nie stało. Widocznie coś powiedział, coś czego możliwe Steve nie chciał usłyszeć.
-Ależ Kapitanie, to Sowiecka konstrukcja zaprojektowana by wytrzymać płomień startów rakiety balistycznej.
-Załóż się że zrobię dziurkę!- krzyknął Tony w odpowiedzi zamiast Rogersa.
-O nie wątpię panie Stark, ale trochę by to trwało. -odpowiedział zbyt spokojnym głosem. Dziewczyna wiedziała że coś zdecydowanie jest nie tak.- I nie dowiedział by się pan po co tu jest.
-Zabiłeś tylu niewinnych ludzi by nas tu ściągnąć? -Kapitan podszedł do okienka, i zaczął mówić ściszonym głosem przez co Crystal z tak daleko niestety już nic nie usłyszała. Jedyne co udało jej się dane podsłuchać to reszta rozmowy. -Jesteś z Sokovii? Oto w tym wszystkim chodzi? -zapytał Rogers.
-Sokovia była stracona na długo nim obróciliście ją w proch, Nie. Jestem tu bo złożyłem obietnicę. -odpowiedział. Crystal musiała bardzo silnie wytężać słuch, gdyż mówili ściszonym głosem, a znajdowali się dość daleko.
-Straciłeś kogoś? -zapytał Kapitan trzymając ciągle w rękach swoją tarczę.
-Straciłem wtedy wszystkich. -powiedział po chwili wpatrywania się w blondyna.- I ty też stracisz.
-Co to ma znaczyć? -zapytał zakłopotany Steve nie wiedząc co ma myśleć.
Crystal stała cięgle w tym samym miejscu dalej słuchając. Kiedy rozmowa na długo się skończyła, Crys przyjrzała się co się stało że już nikt nic nie mówi. Niestety dziewczyna przypatrując się tak wszystkim złapała przez sekundę kontakt wzrokowy z fałszywym doktorem który ciągle stał za małym okienkiem. Crystal widząc jego oczy szybko się cofnęła i wzięła głęboki oddech.
-Widzę że chyba mamy gościa. - usłyszała jego słowa o wiele głośniej niż normalnie podczas wcześniejszej rozmowy.
Crystal zastygła w bezruchu.
CZYTASZ
Powinieneś Tu Być
Fiksi PenggemarZAKOŃCZONE Nie każdy posiada to czego pragnie. Ona pragnęła spokoju, a jedyne co dostała to chaos.