i wrote a song about you

326 46 9
                                    


Niebo nie było przysłonięte ani jedną chmurą, a nieskazitelny blask gwiazd całkiem dobrze oświetlał okolicę.
Idylliczność nocy zdawała się trwać nieprzerwanie, wraz z ciszą i pięknem błyszczących punkcików.

Wszystko było, niewiarygodnie wręcz, poukładane i każdy atom miał w tamtej sekundzie swoje idealne, z góry określone miejsce.

Przy kolejnym tyknięciu zegara coś przerwało jednak tę iluzję perfekcji, nadając dźwięk światu.

Niedelikatnie stawiane na podłoże stopy wywoływały, donośny w tamtej chwili, szelest zaschniętych liści. Ciepły, przyspieszony oddech tworzył białe obłoczki, tuż przed twarzą przystojnego bruneta.

Szedł przed siebie, niesiony żalem.
Nie mógł już znieść kolejnej nocy w tamtym mieszkaniu, tym które, jeszcze nie tak dawno przecież, nazywał domem.
Od śmierci starszej siostry, której nie zdołał uchronić, jedynymi nocnymi gośćmi okazały się butelki piwa i jego znienawidzony ojciec.

Miał ochotę przeciąć swoje przeguby, zupełnie tak, jak zrobiła to Jisoo. Trzask szkła wywoływał u niego przerażenie a jakikolwiek zapach alkoholu - odruchy wymiotne.

Jego, poturbowany już nieco, zegarek wydał z siebie cichy pisk. Taehyung przybliżył nadgarstek do swojej twarzy.

- Czwarta nad ranem. - wyszeptał a słowa te zdawały się przecinać ciszę jak srebrny sztylet.

Przed oczami zobaczył Namjoona.
Codziennie o czwartej przypominał sobie o jego cieple i uśmiechu, pragnąc całym sobą kolejnego spotkania.
Minęły już prawie dwa lata a on każdej nocy, o tej samej porze, myślał o uroczych dołeczkach starszego.

Niewielki kamień został mocno kopnięty i po tym bliskim spotkaniu z podniszczonym trampkiem Taehyunga, trafił wprost do studzienki kanalizacyjnej.

Namjoon.

Namjoon Namjoon Namjoon.

Te sylaby brzmią jak piękna melodia, mogąca bez problemu zdefiniować życie bruneta.
Imię to samo w sobie było dla Kima definicją szczęścia i jedynym niezbędnym składnikiem.

Szedł dalej w stronę jasnego neonu sklepu 7eleven, myśląc o dwojgu ludzi, których kochał najbardziej.

O starszej siostrze, którą znał od urodzenia i która była dla niego największym skarbem.
I o chłopaku, który mimo, że znany przez zaledwie kilka godzin, wyrył w jego sercu trwały ślad.

Włożył lewą dłoń do kieszeni i zacisnął ją na kilku pozostałych mu banknotach.
Miał nadzieję, że wystarczy ich, by zapłacić za jakiś ramyun i herbatę.
Pchnął mocno drzwi i wszedł do sklepu a po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło.
Dzwonek wydał z siebie cichy dźwięk, drzwi trzasnęły a Taehyung podszedł powoli do lady.

- Ramyun kimchi i zieloną herbatę poproszę, na miejscu. - odezwał się a jego głos był nieco zachrypnięty.

Położył banknoty na ladzie i oparł się o nią lekko, czekając na zamówienie.
Po kilku minutach było gotowe, a on złapał w ręce czerwoną tackę i ruszył w stronę niewielkiego stolika w rogu pomieszczenia.

Zauważył, że ktoś zajmuje już jedno z czterech krzeseł a jego serce zabiło szybciej i mocniej, kiedy nieznajomy podniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy.

- Namjoon hyung?

Brunet spojrzał w niewyspane, lekko zaczerwienione oczy różowowłosego i był pewien, że spotkał go ponownie.

- Napisałem o tobie piosenkę. - odezwał się starszy i odsunął lekko krzesło stojące obok niego.

Myśli w głowie Taehyunga były szybsze nawet od światła i mimo wielu scenariuszy, odgrywanych i przemyślanych gdzieś w kącie sypialni, nie wiedział co odpowiedzieć.

Spożywał więc swój posiłek w ciszy, której starszy, jak na złość, ani razu nie przerwał.
Brunet pragnął wsłuchiwać się w ten piękny, aksamitny głos. Spijać wyrazy wprost z ust starszego.

Było mu to dane dopiero gdy kilkadziesiąt minut później siedzieli na tej samej ławce w parku. Kiedy starszy Kim puścił ze swojego telefonu spokojną, nastrojową melodię.

Kiedy zaczął śpiewać, patrząc młodszemu głęboko w oczy.

- Pewnego dnia
Napisałem długi list do księżyca
Nie lśni jaśniej od ciebie
Ale zapaliłem małą świeczkę
Bezimienny ptak
Śpiewa o świcie w parku
Gdzie jesteś
Dlaczego płaczesz
Jesteśmy tutaj tylko ty i ja
Ja i ty

Głos Namjoona rozchodził się po okolicy a oczy Taehyunga były wypełnione łzami.

- Twój śpiew
Który podąża w ciemną noc
Sprowadza szkarłatny poranek
Krok po kroku
Przemija

Różowowłosy zakończył piosenkę i spojrzał na młodszego. Zadziwiało go jego niewinne piękno. Chłopięca uroda połączona z głosem dojrzałego mężczyzny. Kontrasty, które mimo, iż lekko irracjonalne, czyniły go jeszcze ciekawszym.

Krótka chwila zastanowienia uciekła do przeszłości a starszy połączył ich usta w pocałunku.

- Pierwszy raz mógł być przypadkiem. Drugi to już przeznaczenie. - rzekł filozoficznie Namjoon a Taehyung tylko wtulił się w niego mocniej, nie chcąc już nigdy puścić.

a/n Podobało się?

i wrote a song about you {Vmon}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz