Siedziałyśmy z mamą w kuchni. Ona przeglądała jakieś dokumenty w papierowej teczce, a ja układałam puzzle. Za oknem zauważyłyśmy światła auta wjeżdżającego na podwórze. Rodzicielka wstała gwałtownie.
-Schowaj się. - powiedziała.
-Mamusiu kto to przyjechał? - zapytałam cichutko.
-Nie chcesz mieć z nimi do czynienia kotku. - kucnęła aby być na mojej wysokości - To są źli ludzie. - pokręciła głową - Pod żadnym pozorem ich nie słuchaj.
Rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Drgnęła nieświadomie i wstała. Zakryła mnie swoim ciałem i czekała na rozwój wypadków. Ogromny huk z holu ogłuszył nas obie, więc złapałyśmy się za uszy. Strasznie piszczało mi w uszach, zaczęłam potrząsać głową, bo zwróciła uwagę, że mama tak robi. W drzwiach stanął jakiś mężczyzna wraz z dwoma innymi.
-Przyszliśmy po bachora. Oddaj ją po dobroci albo zginiesz tak jak on. - wywiercał wzrokiem dziurę w czole mamy.
Jaki on? O kim mówi ten pan?
-Wolę zginąć niż oddać moje jedyne dziecko takim bezdusznikom. - powiedziała hardo.
-W takim razie... giniesz. - uniósł broń w górę i strzelił wprost w klatkę piersiową mamy.
Złapała się za pierś i upadła na kolana z cichym jękiem.
-UCIEKAJ!!! - krzyknęła ostatkami sił - Nie pozwól się złapać! - wyszeptała na ostatnim tchu po czym upadła na ziemię.
Zaczęłam biec. Nie wiem gdzie, decydował instynkt. Robiłam szybkie zwody i biegłam, mimo że w płucach kończył się tlen. One paliły niemiłosiernie, jak gdyby były wystawione tuż pod Słońce. Głośno dyszałam, starałam się przyciszyć oddech, bo wiedziałam, że on może mnie zdradzić. Wiatr, który tak lubiłam, teraz szumiał mi w uszach. Spowalniał mnie, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Zobaczyłam małą wnękę w ścianie, do której trudno jest się wcisnąć dorosłemu. Jednak ja, 9- latka zrobiłam to bez problemu. Zamknęłam oczy, wyciszałam organizm. Musiałam zastanowić się co dalej.
Kto zabił matkę? Dlaczego to zrobili? Co ode mnie chcieli? Mówili, że przyszli po mnie. W głowie kołatało mi się wypowiedziane przez mamę pewien czas temu rozkaz. ~Masz uciekać w stronę Słońca w razie potrzeby.~ Spojrzałam w górę. Była noc, nie było widać Słońca, jednak ja wiedziałam, że jej chodziło o coś innego. Zaczęłam szukać w myślach czegoś związanego z tą gwiazdą. Czy u nas w domu było coś takiego? Tylko książka poświęcona Słońcu. Czyżby to było to czego szukam? Nawet jeżeli, to muszę poczekać do rana i ostrożnie się tam zakraść.
O świcie zaczęłam wracać do domu. Starałam się wmieszać w otoczenie. Przemykałam od cienia do cienia, mając się cały czas na baczności. Wspięłam się na drzewo znajdujące się nieopodal domku. Podwórze wyglądało na opuszczone. Zeskoczyłam z gałęzi i ruszyłam w stronę drzwi. Prześlizgnęłam się do małego salonu w celu przeszukania biblioteczki. Złapałam w dłonie książkę o ogromnej gwieździe i przekartkowałam ją szybko. Na środku książki dostrzegłam wyryty adres. Sięgnęłam po mapę okolicy i rozpoczęłam szukać wskazanego miejsca. Odnalazłam go, znajduje on się około 4 kilometry od nas. Do plecaka włożyłam znalezione jedzenie, kilka ubrań, książkę o Słońcu oraz pieniądze. Wyruszyłam w nieznane mi miejsce, gdyż pod tym adresem jeszcze nigdy nie byłam.
CZYTASZ
Hakerska Bogini
FanfictionSuzanne, hakerka, która nie zdaje sobie sprawy z tego, jak potężną mocą włada. Żyje w niewiedzy. Uważa, ze powodem dla którego ją ścigają są jej zdolności informatyczne. Nie wie, jak bardzo się myli.