Poranek. W polskiej stadninie koni wyścigowych Biała Polska położonej niedaleko Ostrowa Mazowieckiego, w oddaleniu sześćdziesięciu kilometrów od Warszawy, właśnie wstało słońce. Antoni Szczypiorek, właściciel stadniny, wszedł do stajni i zaczął porcjować siano, sypać owies i nalewać wodę. To może być dziwne, że właściciel robił większość rzeczy osobiście, ale Szczypiorek wolał dopilnować wszystkiego na własną rękę. Zatrudniał, oczywiście stajennych, ale ci utknęli w nie roztopionym jeszcze śniegu. Był już kwiecień co prawda, ale tego roku Polskę nawiedziła ostra zima jak za dawnych lat i raczej nie chciała odpuścić. Antoni właśnie jechał z taczką owsa, gdy do stajni wbiegła Agnieszka Czyżyk, zaufana dżokejka Szczypiorka wraz ze swoim posokowcem bawarskim ( hehe bawariaa ) Fauną.
- Cześć Antoni!- powitała mężczyznę Agnieszka.
- Hej. Porozmawiamy później, teraz dajmy jedzenie dla koni. Już nalałem wody- powiedział na pozór szorstko Szczypiorek. Mimo iż Antoniego i Agnieszkę łączyła tylko relacja biznesowa, mężczyzna bardzo ją lubił i miał do niej zaufanie. Teraz po przejściu na emeryturę Agawy, kasztanowatego ogiera zajmowała się Modroświtem, nowym koniem. Młody koń dopiero skończył zajeżdżanie i dzisiaj miał być jego pierwszy trening. W ogierze pokładane były ogromne nadzieję ze względu na jego rodziców; byli nimi Caccini i Modrosójka. Podczas gdy Antoni porcjował siano, Agnieszka jeździła z taczką i sypała owies. Fauna natomiast została przywiązana do płotu przed stajnią i kopała dół w ziemi szukając ostatnio zakopanej kości. Tymczasem Agnieszka mijała kolejne konie.Agawa, Poszlaka, Kryptonim, Wsyria, Modraszek, i on... Modroświt. Modroświt mimo swojego młodego wieku już był umięśniony oraz harmonijnie zbudowany. Jego gniada sierść lśniła w porannym słońcu, a jego bursztynowe oczy uważnie się w nią wpatrywały.Gdy Agnieszka nasypywała młodemu owies, on nie rzucił się na paszę, tylko zjadł ją spokojnie, jakby smakował każdy kęs. Dziś po południu miał odbyć się pierwszy trening i Agnieszka cieszyła się na samą myśl. Przed dwulatkiem zapowiadała się świetlana przyszłość ze względu na sukcesy jego wuja Modraszka, matki Modrosójki, brata przyrodniego Modrosłońca czy choćby zwycięstwo jego ojca Cacciniego w Wielkiej Warszawskiej. Dziewczyna wpatrywała się w gniadego ogiera chyba za długo, ponieważ Antoni to zauważył i krzyknął;
- Ej, Agnieszka! Mamy jeszcze pół stajni do nakarmienia, ruchy!- blondynka uśmiechnęła się i pchnęła ciężką taczkę dalej przez korytarz stajni.
***
Dwa konie, gniady i kasztanowaty, sunęły po torze do treningów w środku lasu. Z jeźdźcami na grzbiecie wyglądały jak nie część krajobrazu, lecz zlewały się z nim w jedno. Podczas gdy kasztanowaty pewnie stawiał kroki na ziemi i biegł z precyzją oraz uwagą, natomiast gniady biegł lekko, ledwo muskając ziemię. Modroświt i Sygnał byli niczym ogień i woda. Modroświt Parł przed siebie i biegł niczym ptak, natomiast Sygnał ostrożnie kroki na ośnieżonej ziemi. Obok koni biegły dwa psy, Fauna i Husky córki Antoniego, jednak nawet nie miały szans dogonić tych wspaniałych koni. Spod
grubej warstwy śniegu gdzieniegdzie wystawały piękne krokusy tuż obok świeżych śladów podków pozostawionych przez Sygnała i Modroświta. Ośnieżony las wyglądał przepięknie wraz z gnającymi przez niego końmi. Nagle z pomiędzy drzew wybiegła sarna i przecięła drogę Sygnała i Modroświta. Konie jednak nie spłoszyły się, dodało im to tylko energii do walki. Tor powoli kończył się, co oznaczało ostateczny pojedynek pomiędzy tą dwójką. W pewnym momencie, gdy Sygnał zaczął już słabnąć, Modroświt napiął mięśnie i wyprzedził go ze sprężystością i tą samą gracją co na początku. Ostatecznie pokonał go z przewagą trzech długości. Gdy konie przechodziły do stępa, Sygnał zrobił to gładko jednak Modroświt ostro zahamował.
- Nadal myślę, że Sygnał jest dla niego za słaby- powiedział Rafał Kamieniak, trener Modroświta.
- Co ty! Ten Sygnał, który wygrał Warszawską, Derby i St. Leger? Nie ma opcji! Swoją drogą gdzie zadebiutuje?- zapytał Rafała Antoni.
- Hmm... na rozpoczęciu sezonu 25 kwietnia. - odparł Rafał.
- To przecież za tydzień! Wyrobi się?- zapytał zaniepokojony Antoni.
- Na pewno, jednak chciałbym, aby pojechał z nim jakiś bardziej doświadczony koń. Może Agawa, albo Kustosz- uspokoił Antoniego Rafał. Po chwili dziewczyny zeszły z koni, a Antoni poklepał Agnieszkę po ramieniu i powiedział;
- Brawo. Świetnie go prowadziłaś. Tak trzymaj, a wygramy Derby.- powiedział Antoni. Na te słowa Agnieszka uśmiechnęła się.
***
655 słów
Wreszcie to napisałam! Będzie to kolejna książka o wyścigach, teraz trochę bardziej związana z Polską. Informuje, że zbliża się Październik, będę zdawać odznakę i może mnie nie być( treningi, nauka teorii) Macie Skoro świt, jaką książkę następną? Kaję, Bez szans czy Phoenixa? Czy Artbook?
(Czcionka wariuje)
Nordica
CZYTASZ
Słońce nie wzejdzie
Cerita PendekModroświt jest najlepszym polskim koniem wyścigowym w sezonie. Wygrywa każdy wyścig, zdobył potrójną koronę, jest znany nawet w Niemczech. Deklasuje swoich przeciwników z ogromną przewagą. Pewnego dnia Amerykanie odkrywają jego potencjał, i zabieraj...