Nie mogłam znieść świadomości, że właśnie siedziałam w klasie, pisząc jakiś bezsensowny test z chemii, która była najprostszym przedmiotem na świecie, jak mogłabym myśleć nad rozwiązaniem mojej obecnej sytuacji. Pisałam zadania machinalnie, bez zbędnego problemu, a myśli coraz częściej uciekały do wczorajszego listu. Nieznajomy po raz kolejny namieszał w mojej głowie. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Jedna część mnie wręcz krzyczała, abym zaraz chwyciła za telefon i wszystko mu wyjaśniła, ale z drugiej strony... Czy mogłam to zrobić? Czy rzeczywistą możliwość odbudowania tego wszystkiego? Po liście Nieznajomego można by wręcz wywnioskować, że nic się tak naprawdę nie skończyło, iż za mną tęskni. Ale czy to naprawdę było w jakimkolwiek stopniu możliwe? Moja dusza balansowała na cienkiej linii, a ja zaczęłam wpatrywać się w okno. Przed moimi oczami pojawiła się niewidzialna lista plusów i minusów, a także możliwych rozwiązań. Każda kusiła bardziej od drugiej. Z rozmyślań wyrwało mnie kaszlnięcie osoby z drugiej ławki. Powróciłam z powrotem do testu z chemii i zaczęłam sprawdzać treść pozostałych zadań.
Rozwiązanie było tak proste, iż dziwne że wcześniej nie przyszło mi do głowy. Czekałam na dzwonek, śledząc wskazówki zegara. Spojrzały na mnie ze złośliwym uśmiechem, po czym perfidnie zwolniły. Gdybym mogła, skarciłabym je, ale wokół mnie siedziało zbyt wiele osób. Zamiast tego po prostu sapnęłam z irytacją i demonstracyjnie zaczęłam wpatrywać się w test.
Nie wytrzymałam długo. Sprawdziłam zadania już pięć razy, nie było sensu chociażby udawać, że mnie interesują. Zerknęłam ostrożnie na zegar. Minęły dwie minuty. Jeszcze tylko trzynaście. Zastanawiałam się czy nie zaryzykować i nie zacząć realizować mojego planu już teraz, ale po chwili stwierdziłam, iż potrzebuję spokojnie pisać, a nie w nerwach.
Kiedy zadzwonił dzwonek, rzuciłam się do wyjścia. Zbiegłam na korytarz do ulubionych szafek i wyjęłam z torby telefon. Wybrałam z kontaktów odpowiedni numer i...
Pani od fizyki musiała się teleportować. Niemożliwe aby pojawiła się akurat w tym samym miejscu co ja. Chociaż byłam gotowa uwierzyć również w to, iż to jej wrodzona choroba "złośliwiec pospolity" dała jej taką możliwość.
— Panno Sherman, czy ciebie nie dotyczy regulamin szkolny? — zapytała.
Już widziałam, jak jej twarz wykrzywia się w grymas triumfu, a oczy śmieją się szyderczo.
— Przykro mi, ale nie wiem o co pani chodzi.
— Och, jesteś aż tak niedoinformowana? Biedne dziecko.Spokojnie, Katherine, to tylko wredne babsko, które nie zasługuje na twoją uwagę. Nie daj się wyprowadzić z równowagi.
— Przepraszam. Ostatnimi czasy omija mnie dużo rzeczy. Czy mogłaby mi pani przybliżyć zmiany w regulaminie szkolnym?
— Nie można używać telefonu komórkowego na przerwach. Przykro mi, panno Sherman, ale będę zmuszona zabrać twoją własność.
— Słucham?Wcale nie było jej przykro.
— Takie są zasady. To kara za nieprzestrzeganie regulaminu.
— Nawet o tym nie wiedziałam! Jak można karać za zasadę, o której nie miałam pojęcia?!
— Panno Sherman, do twoich obowiązków zalicza się sprawdzanie takich zmian. Po za tym myślę, że wystarczyło zapytać się rówieśników, jeśli nie było panny w szkole albo pani myśli zajmowało coś innego. A teraz proszę oddać mi telefon.
— Kiedy będę mogła go odebrać? — warknęłam cicho.
— Grzeczniej, panno Sherman, grzeczniej.
— Przepraszam. Kiedy będę mogła go odebrać, proszę pani? — wysyczałam przymilnym tonem.
— Dzisiaj po lekcjach, zapraszam do mojej klasy po odbiór — oznajmiła, po czym zawinęła swoim jaszczurkowatym ogonem i zniknęła w tłumie uczniów.
CZYTASZ
I Ptaki Już Nie Śpiewają
Teen FictionNieznajomy wysłał wiadomość: To była moja kołysanka w dzieciństwie. Teraz zawsze się tak żegnam, gdyż nie wiem, czy dane będzie mi się jeszcze obudzić. To opowieść o przechodzeniu zmian, zagubieniu i intymnej relacji pomiędzy Katherine i jej Niezna...