Rozdział 59

3.2K 162 72
                                    

Nadszedł wieczór, a tym samym kolacja. Postanowiłam z okazji świąt ubrać się inaczej niż zwykle. Założyłam bordową, rozkloszowaną sukienkę i czarne trampki. Musiałam dodać coś od siebie.

Gdy zeszłam na dół wszystko było już uszykowane, cały stół zastawiony był różnymi potrawami, a pani Weasley w fantastycznym humorze krzątała się po kuchni. Chwilę potem zjawili się wszyscy– oczywiście odświętnie ubrani.

-Zajmujcie miejsca, zaraz pojawi się Remus i Tonks, a wtedy rozpoczniemy kolację.

Szczerze, to nie spodziewałam się Remusa i Tonks, ale nie przeszkadzało mi to. Naprawdę ich lubiłam, a Lupin był w dodatku moim ojcem chrzestnym.

Wszyscy zajęli już miejsca, tylko nie ja i Fred. Miałam już siadać, kiedy zauważyłam, że rudzielec cały czas się na mnie patrzy, więc do niego podeszłam.

-Siadaj już i skończ to gapienie, bo zaczynam czuć się dziwnie.

-Cooo?– wydał się jakby nieprzytomny– a, tak. Pięknie wyglądasz Rose– rzekł na co się zarumieniłam.

Po chwili zajęliśmy miejsca i przybyli Remus i Tonks. Kolacja minęła w miłej atmosferze, nie obyło się bez wygłupów Freda i Georga, ale było wspaniale. Poznałam bliżej Tonks– okazała się jeszcze lepszą osobą niż mi się to wydawało. Porozmawiałam trochę z moim ojcem chrzestnym, a po kolacji poszłam na górę z Ginny, Hermioną, Ronem, Harrym i bliźniakami po prezenty dla nas samych i reszty. Gdy wróciliśmy na dół wręczyliśmy sobie upominki.

Prezenty okazały się trafione– i te, które dawałam i te, które dostałam.

Gdy wspólne świętowanie się zakończyło udałam się na górę. W pokoju moim i dziewczyn czekały na mnie jeszcze dwie paczki. Pytane tylko– co w nich jest i od kogo. Od razu wzięłam się za odpakowanie. Pierwsza była od Cedrika, a w niej słodycze, pluszowa sowa, nasze wspólne zdjęcia w ramce i naszyjnik z srebrnym serduszkiem. Co do drugiego prezentu, to nie miałam pojęcia od kogo to. Podejrzewałabym wuja Alastora, ale on już mi powiedział, iż woli dać mi prezent osobiście. Po chwili rozpakowałam paczkę, a w niej ukazało się coś, czego w nigdy bym się nie spodziewała.

Paczka nie była duża, opakowana w biały ozdobny papier ze śnieżynkami oraz przewiązana srebrną wstążką z kokardą w takim samym kolorze. Szybko rozdarłam papier, po czym zajrzałam do środka prezentu. Dostałam coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Otrzymałam srebrną bransoletkę oraz dołączone do kompletu zawieszki: serce, testrala, miotłę, różdżkę, feniksa i kociołek. Pod biżuterią była także książka, którą od dawna chciałam przeczytać oraz coś co zszokowało mnie najbardziej. Mały, słodki... pufek. Ale chwila. Jak? Jak to biedne zwierzę wytrzymało w paczce bez tlenu? A no tak. Magia. Czarodzieje znajdą sposób na wszystko.

Był jeden problem. Prezent nie był podpisany. Ale ja, jak to ja muszę się dowiedzieć od kogo to. Mogę wyeliminować wszystkie osoby obecne na wigilii, gdyż od już podarunki otrzymałam. Cedrik też odpada, wujek również. W takim razie to musi być ktoś z Hogwartu. Możliwe, że to ktoś z mojego roku, bo raczej nie nauczyciel. Kto by od tak przysyłał uczniom prezenty? Mogłabym się w sumie pokusić o stwierdzenie, że to Hagrid, gdyby nie bransoletka i książka. W trakcie mojego intensywnego rozmyślania o nadawcy tej paczki mój pufek cały czas się na mnie patrzył swoimi wielkimi, okrągłymi szarymi oczami. Od razu go pogłaskałam, po czym przytuliłam. Widocznie mu się to spodobało, gdyż zamruczał.

Teraz kolejne pytanie. Jak ja nazwę tą cudowną, kremową kulkę? Boże, chyba trochę przesadzam... Toć to zwykłe zwierzę. No dobra, ale testral to też zwierzę. Postawcie je obok siebie: pufka i testrala. Widzicie różnice? No właśnie, tu nie ma porównania.

Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz