ROZDZIAŁ 3

856 78 66
                                    

Pierwszy dzień, zaledwie kilka godzin spędziłam w towarzystwie Laury, a zdążyło wydarzyć się tak wiele, że mój umysł nie nadążał tego przetwarzać. Analizowałam to, czego się dowiedziałam o kuzynce i doszłam do wniosku, że muszę spróbować przebić się przez mur, który wokół siebie wybudowała, albo stoczyć z nią wojnę. Laura odkąd pamiętam, miała wojowniczy charakter i to ja w naszej przyjaźni byłam tą, która temperowała ten charakterek. Jednak wtedy nie miałam ochoty na żadne wojny, czy gry. Chciałam żyć z nią w zgodzie i choć wiedziałam, że będzie trudno odbudować nam dawną relację, wiedziałam też, że nie jest to niemożliwe. Jeśli kiedyś dogadywałyśmy się bez słów, mogłyśmy ponownie to robić, wystarczyły tylko jej chęci.

Jak chodzi o sprawę z Deanem, to nie miałam zielonego pojęcia, skąd on się wziął w tym centrum, z kolegami Laury, ale miałam nadzieję, że będzie na wspomnianej imprezie i będę mogła zadać mu ten sam ból, jaki on zadał mnie. Gdzieś po moim umyśle błąkała się też myśl, że może uda mi się wzbudzić w nim zazdrość, dzięki czemu zrobię mu na złość, bawiąc się jego kosztem. Zastanawiałam się też nad tym, czemu musiałam spotkać Deana, w momencie, w którym sądziłam, że jestem na dobrej drodze do pogrzebania przeszłości i zainteresowania się kimś innym na dłużej. 

Zaczęłam myśleć, że może dobrze się stało, iż nasze drogi się zeszły, bo będę mogła pokazać mu, co stracił, że jego szansa minęła. Miałam zamiar wzbudzić w nim całą gamę emocji, zmuszając go do działania.

Chciałam Deana, nieważne jak bardzo wmawiałam sobie, że jest inaczej, ale nie byłam pewna, czy on chce mnie.

Na ostatniej prostej do domu Laury, przeleciałam szybko w pamięci zawartość ubrań, jakie zabrałam, by zdecydować, co włożę na siebie, idąc na imprezę. Z niezadowoleniem stwierdziłam, że nie zabrałam nic szczególnego i oszałamiającego.

Westchnęłam, parkując wóz na podjeździe.

Laura ku mojemu zdziwieniu wyskoczyła z auta jak oparzona, trzaskając drzwiami. Sprężystym krokiem pokonała odległość dzielącą ją od drzwi frontowych. Myślałam, że wparuje z impetem do domu, wnioskując po jej zachowaniu, ale ona zatrzymała się przed drzwiami.

Wysiadłam spokojnie z samochodu, Laura nadal nie wchodziła do środka. Zmarszczyłam brwi, próbując zrozumieć jej zachowanie i przypomniałam sobie, że nie może wejść beze mnie, bo ciotka Susan zada zbyt wiele pytań, które żadnej z nas nie były na rękę.

Podeszłam do niej, nie spiesząc się i dopiero wtedy Laura przekroczyła próg domu, a na jej twarzy rozpromienił się radosnych uśmiech.

Przewróciłam oczami. Z boku wyglądało to zabawnie, a zarazem przerażająco. 

Ciocia siedziała w salonie, czyli w tym samym miejscu, co wcześniej, czytając książkę i popijając coś z kubka. Podniosła na nas swój pusty wzrok.

– Jak zakupy? Udało ci się kupić to, co chciałaś, Cassie? – zapytała, przeszywając mnie wzrokiem na wskroś, zaczynałam się jej lekko bać.

– Jasne, a zakupy były naprawdę ciekawe – odparłam, wymownie spoglądając na Laurę.

– To wspaniale. Odnieś zakupy do pokoju i wróć tutaj. Będziemy robić kolację – poleciła, beznamiętnie.

– Okej – odparłam z lekkim uśmiechem i zniknęłam w pokoju.

Rzuciłam materac na podłogę i wróciłam do kuchni, czując, jak żołądek mi się kurczył z głodu.

Zła miłość - W Księgarniach! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz