Jeden.

1.3K 143 38
                                    

Postanowiłam, że jednak podzielę to na części. Miał być krótki one shot, ale mogłam się spodziewać, że w moim przypadku to niemożliwe. Dlatego cieszcie się mini opowiadankiem ;)



Żółta, mała karteczka ląduje w dłoni Louisa zaledwie kilka sekund po tym jak chłopak się budzi. Jego oczy są ciężkie, a palce nie mają wystarczająco siły, by porządnie chwycić długopis dlatego upada on na podłogę, przez co Louis jęczy głośno i zakopuje twarz w poduszce. Jest trochę zdziwiony, że obudził się wcześniej niż jego budzik zadzwonił, ale to pewnie dlatego, że wczoraj nic kompletnie nie robił po pracy. Wrócił do domu, zagrzebał się w łóżku z paczką oreo i pisał z zabawnymi ludźmi na twitterze.

Jego życie jest dość nudne, więc dlaczego ma tak zwariowane sny? Czemu za każdym razem, od paru lat, zapisuje je na karteczkach i dniami analizuje, by w ostateczności nie otrzymać wniosku i żyć spokojnie dalej? Jaki ma w tym cel? Louis sam nie wie, ale to jest silniejsze od niego. Budzi się i automatycznie sięga po karteczkę i długopis i zapisuje. Cokolwiek by to nie było. Czasami pamięta więcej niż jeden sen, czasem są zabawne, czasem bezsensowne, a czasem dość przerażające. Mógłby pisać o nich historię, mógłby stworzyć zbiór swoich snów, ale chyba nie ma wystarczająco motywacji. Nie umie zaleźć chwili, by porządnie zacząć, nie umie w ogóle znaleźć jakiegoś początku. Dlatego pozostają mu te karteczki, chociaż nie jest to wystarczające i bardzo dobrze o tym wie.

Ze zwyczajnym dla siebie mentalnym bólem i spowolnieniem Louis siada na łóżku w chwili, gdy jego budzik rozbrzmiewa. Sięga po telefon i wyłącza hałaśliwą melodię po czym wychyla się poza łóżko, by zgarnąć wcześniej upuszczony długopis. W drugiej ręce trzyma plik karteczek, więc po niecałej minucie przeanalizowania całego snu zaczyna pisać.

Pierwszy sen pamiętam bardzo dobrze. Nie jest ciekawy. Śniło mi się, że jechałem rowerem przez miasto. Nie wiem w jakim celu. Było pusto, ale słyszałem jakieś krzyki, różnych ludzi i dzieci. Aż nagle pojawiła się kobieta w ciąży. Szła przez ulicę kiedy ja pedałowałem w miejscu i patrzyłem się na nią i w pewnym momencie ona upadła. Chciałem podejść i pomóc jej wstać, ale nie mogłem zejść z roweru. Zacząłem się szarpać i wtedy się obudziłem.

Louis odrywa żółtą karteczkę i przykleja ją do swojego telefonu, by zaraz móc zapisać drugi sen.

Pamiętam to jak przez mgłę. Duże drzewo pokryte nie liśćmi, a kolorowymi sercami. Błyszczało i migotało jakby obsypane brokatem. Gdzieś tam wysoko świeciło rażące słońce, a ja tylko patrzyłem.

Tę karteczkę również odrywa i przykleja do telefonu. Z powrotem opada na łóżko i leży tak dłuższą chwilę wpatrując się piekącymi oczami w szary sufit. Znów czeka go kolejny dzień w pracy, którą swoją drogą lubi. Antykwariat jest miłym miejscem pełnym starych rzeczy. Przychodzą tam dość ciekawi ludzie, z którymi Louis uwielbia rozmawiać. Każdy ma ciekawą historię do opowiedzenia, gdy szuka konkretnego antyku. Jedynego czego Louis nie lubił to wczesne wstawanie. Godzina szósta to przecież środek nocy, a on nigdy nie umiał się wyspać, nieważne kiedy zasnął.

Niechętnie Louis wstaje ze swojego ciepłego łóżka, które w jakiś sposób chce go przy sobie zatrzymać opatulając jego ciało swoją białą kołdrą. Louis rzuca smutne spojrzenie na swoje posłanie jakby boleśnie żegnał się z nim na dziewięć długich, okrutnych godzin zdających się być wiecznością. Nie ma pojęcia jak to przecierpi, ale jakimś cudem codziennie mu się udaje i pracowicie nadrabia w dni wolne od pracy leżąc w swoim dużym łóżku, oglądając filmy i jedząc lody.

Codziennie Louis się zastanawia czego mu tak naprawdę brakuje w życiu do pełni szczęścia i jak do tej pory nie odnalazł odpowiedzi. Może właśnie dlatego analizuje swoje sny chcąc poznać siebie od tej psychicznej, nieznanej dla siebie strony, może właśnie tam jest to czego szuka, czego jego wnętrze potrzebuje, o czym sygnalizuje mu jego mózg i nocna podświadomość.

Jego sny były czymś co zajmowało mu całe jego dnie. Myślał o nich bezustannie zastanawiając się o co tak naprawdę w nich chodzi. Doszukiwał się sensu, jakiegoś dna, konkretnego znaku. Jednak nigdy nie wynalazł punktu zaczepienia. Wiadomości takie jak "znudzenie życiem", "brak zaufania", "tęsknota za czymś", albo "brak spełnienia zawodowego" niczego sensownego nie wnosiły. On to wszystko wiedział, problem jednak polegał na tym jak się tego pozbyć, jak te negatywne emocje wypędzić i zamienić na pozytywne. Właśnie to potrzebował wiedzieć.

Któregoś dnia, gdy czekał na autobus w swojej dłoni trzymał karteczkę ze snem, ponieważ wcześniej go czytał i analizował szukając odpowiedzi w senniku. Jednocześnie potrzebował jak najszybciej wydostać portfel ze swojej torby, ponieważ autobus już jechał. By mieć wolne ręce karteczkę przykleił na szybę przystanku. Wyjął w końcu portfel, a karteczka ze snem została, gdyż śpieszył się i o niej zapomniał. Pomyślał, że zabierze ją następnego dnia, ale jej już nie było. Spróbował więc tak z kolejnym snem. Zostawił karteczkę na przystanku i ona także zniknęła. Następna też i kolejna, aż stało się to jego rutyną. Liczył, że to coś znaczy, ale po prawie roku czasu nic się nie zmieniło, a on się tylko do tego przyzwyczaił.

Louis podchodzi do szuflady z bielizną, wyjmuje białe bokserki po czym wciąga je na swoje gołe pośladki. Zarzuca jeszcze na siebie szlafrok zanim robi zdjęcie zapisanym snom i chowa telefon i karteczki do swojej torby. Ostatnie szybkie i smutne spojrzenie na jego łóżko i Louis wychodzi ze swojego pokoju. Powłóczy stopami do kuchni gdzie od razu zastaje swoją roześmianą siostrę. Lottie siedzi na blacie kuchennym i je jego płatki czekoladowe mając swoje blond włosy związane na czubku głowy. Tommy siedzi przy stole, zajada się jajecznicą i popija kawę. Oboje uśmiechają się do niego, gdy wchodzi do środka pomieszczenia po czym siada koło chłopaka swojej siostry.

- Dzisiaj coś ciekawego? - pyta Tommy wyraźnie zainteresowany, mimo, że od bardzo długiego czasu codziennie zadaje Louisowi właśnie to jedno pytanie.

- Raczej nie. Chyba nic wartego uwagi, ale oczywiście sprawdzę to - odpowiada Louis układając swoją głowę w ramionach nie będąc jeszcze do końca wybudzonym.

Na śniadanie zjada swoje miodowe płatki. Zakłada na siebie świeżą bluzę, czyste spodnie, ostatnio zakupione adidasy i czarny płaszcz, mimo, że jest kwiecień. Louis bardzo szybko marznie, dla niego jest jeszcze okropnie zimno, więc ociepla się jak tylko może ignorując ciekawskie spojrzenia ludzi.

Szybkim krokiem podąża na przystanek co rusz poprawiając swoją torbą zsuwającą się z ramienia. W dłoni ostrożnie trzyma dwie karteczki ze swoimi snami. Nie chcę by się pogięły i jednocześnie ma nadzieję, że klej jeszcze nie wysechł. Ostatnim razem, gdy tak się stało przyczepił swój sen do szyby używając taśmy klejącej przez co niemalże spóźnił się na autobus.

Na szczęście dziś zdąża na czas. Staje w swoim zwyczajowym miejscu, w kącie małej konstrukcji. Przystanek zapełniony jest ludźmi, ale nikt nie zwraca uwagi jak Louis przykleja do porysowanego plastiku imitującego szklaną szybę swoje dwa dzisiejsze sny zapisane na żółtych karteczkach. Dosłownie chwilę później podjeżdża jego autobus, więc Louis nawet się nie oglądając automatycznie wsiada do czerwonego busa i spędza trzynaście minut na dotarcie do swojego miejsca pracy. 

POST-ITOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz